piątek, 17 stycznia 2020

"Dziecko znikąd" Christian White

Tytuł: Dziecko znikąd
Autor: Christian White
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 352

Wydaje ci się, że wiesz wiele o swoich najbliższych, znasz ich, dużo rozmawiacie, spędzacie wspólnie czas. Macie wiele wspomnień, szczęśliwych momentów. Gdy pewnego dnia podchodzi do ciebie nieznajomy mężczyzna i pokazuje ci zdjęcie dziewczynki, która zaginęła wiele lat temu myślisz, że to pomyłka. Nie znasz jej, nie masz z tym nic wspólnego, nie możesz mu pomóc. Mężczyzna nie poddaje się i mówi coś, co wydaje się niewiarygodne. Mówi, że na zdjęciu jesteś ty i tak naprawdę nazywasz się Sammy Went. Z początku twierdzisz, że się pomylił, chociaż czujesz, że zasiał ziarno niepewności i zburzył twój spokój. Jedyny sposób by wyjaśnić sytuację, to pomóc mężczyźnie w poszukiwaniach prawdy. Do jakich odpowiedzi to doprowadzi? Czy Kimberly Leamy to faktycznie Sammy Went?

Kolejny raz w ostatnim czasie sięgnęłam po debiut powieściowy. Tym razem z gatunku nieco mroczniejszego. Czego oczekiwałam po thrillerze psychologicznym? Przede wszystkim rozbudowanej warstwy psychologicznej, wielowątkowej fabuły pełnej mylnych tropów oraz zaskoczenia na koniec. Czy książka spełniła te oczekiwania?

Pomysł na fabułę może nie jest odkrywczy, ale trudno przy tak wielu wydawanych książkach oczekiwać, że taki będzie. Ważniejsze w tym przypadku jest jego rozbudowanie i poprowadzenie, co autorowi wyszło dobrze. Od początku wiadomo, że chodzi o zaginięcie Sammy Went, lecz to tylko jeden z elementów rozbudowanej układanki. Za tragedią jej rodziny kryje się znacznie więcej mrocznych wydarzeń, trudnych relacji rodzinnych i międzyludzkich, niedomówień, tłumionych uczuć, gniewu, samotności. Pośród tych wszystkich życiowych zawirowań kryje się jeszcze jedna, ważna tematyka, którą autor poruszył, nie będę Wam jednak o niej wspominała, by za wiele nie zdradzić. Wątków jest sporo, a wydarzenia łączą się w intrygujący sposób. Czasem brakowało mi trochę stopniowania napięcia, momentami zanikało, chociaż do końca ciekawa byłam, co w tej historii jest prawdą a co fałszem.

Wydarzenia przedstawiane są dwutorowo. Śledzimy zarówno sytuację obecną, jak i poznajemy stopniowo to, co miało miejsce ponad dwadzieścia lat wcześniej. Dzięki temu można lepiej zrozumieć, co tak naprawdę się wydarzyło i krok po kroku odkrywać kolejne karty tej historii. Atmosfera jest gęsta od podejrzeń zwłaszcza, że przez tak wiele lat Sammy Went nie została odnaleziona. Teorii na temat jej zniknięcia jest wiele i tylko jedna osoba wciąż się nie poddaje, nie potrafi odpuścić, wciąż szuka – jej brat Stuart. Gdy inni dawno już zamknęli temat on wciąż poszukuje siostry i wierzy, że ją znajdzie.

Akcja płynie swoim tempem, czasem mocno spowalnia, by po chwili wyrwać do przodu. W tej opowieści wciąż pojawiają się nowe informacje, które mogą pomóc lub też wprowadzić w ślepy zaułek. Z początku wszyscy wydają się podejrzani, niemal każdy ma coś do ukrycia. Do tego czytelnik wkracza do miasteczka, w którym rządzi sekta religijna z charyzmatycznym przywódcą. Samo to roztacza specyficzny klimat, w którym czuć różne emocje, zarówno te pozytywne, jak i negatywne.

Książka „Dziecko znikąd” to zarówno udany debiut powieściowy, jak i ciekawy thriller psychologiczny. Atmosfera wypełniona jest podejrzeniami, bohaterowie mają swoje mniejsze, bądź większe sekrety, problemy, chwile zwątpienia a fabuła składa się z wielu wątków, życiowych wydarzeń i trudnych tematów. Czy jesteście ciekawi, co stało się z Sammy Went?

46 komentarzy:

  1. Książka gości już w mojej biblioteczce, więc to tylko kwestia czasu, kiedy po nią sięgnę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam za taką tematyką, ale na pewno ta książka spodoba się wielu osobą :D Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż poczułam dreszcz na plecach, gdy przeczytałam początek recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię czytać debiuty, zwłaszcza te udane. Z chęcią ją przeczytam w wolnej chwili.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Także chętnie sięgam po debiuty literackie :)

      Usuń
  5. Thrillerom psychologicznym mówię ,,tak":)

    OdpowiedzUsuń
  6. Udane debiuty thrillerowe to prawdziwa rzadkość, więc chętnie poznam tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rzadko sięgam po ten gatunek - jak już to musi mnie fabuła zainteresować. A po Twojej recenzji tak jest, więc tytuł sobie zapisuję :) Czasami lubię taką odskocznię od romansów :)

    OdpowiedzUsuń
  8. chętnie bym czytnęła :) moje klimaty:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Thrillery psychologiczne, to coś, co lubię najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Raczej unikam thrillerów, bo życie funduje mi dostatecznie dużo stresów, ale tak mnie zaintrygowałaś, że trudno - przeczytam tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam ten gatunek, zwłaszcza kiedy fabuła mąci i nic nie jest oczywiste. Powieść wzbudziła moją ciekawość.

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam gatunek, więc nie odmówię :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Lubię wszelkiej maści powieści z dreszczykiem, dlatego chętnie zapoznam się z powyższą publikacją.

    OdpowiedzUsuń
  14. Lubię thrillery psychologiczne i udane debiuty! :) Chętnie poznam ten.

    OdpowiedzUsuń
  15. Gdyby tak mieć więcej czasu... thriller psychologiczny to już mówi wiele, ciekawa jestem co to za debiut.

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo lubię czytać debiuty, dlatego jak to przemawia na plus, ale i gatunek. Z chęcią dopisuję na listę.

    OdpowiedzUsuń
  17. początek recenzji mega interesujący :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Pomysł na fabułę - mimo, że powtarzany wiele razy - i tak mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń