Małe miasteczko Bjӧrnstad, które nie wyróżniało się niczym szczególnym, ale zawsze było dumne z drużyny hokejowej, teraz staje na życiowym zakręcie. Mieszkańcy wiodą tu trudne życie, są pracowici, ale potrzebują też czegoś, co sprawia, że ich serca zaczynają bić mocniej. Do tej pory był to hokej. Gdy rozchodzą się informacje, że lokalny klub może zostać zamknięty, wzbudza to zarówno spadek nadziei, ale też złość, rodzi się frustracja. Gdy dodatkowo okazuje się, że ich duma, najlepsi gracze przechodzą do drużyny przeciwnej czyli Hed staje się jasne, że niewiele trzeba by wzajemna niechęć doprowadziła do czegoś mrocznego, co nie powinno mieć miejsca. Pojawia się jednak dodatkowy gracz, który niekoniecznie gra czysto. Do czego doprowadzi wzajemna niechęć? Czy nowa osoba w miasteczku, bez bagażu doświadczeń, jest w stanie cokolwiek zmienić?
Pierwszy tom, czyli „Miasto niedźwiedzia” (link) okazał się dla mnie zaskakujący, przyciągający uwagę i w ekspresowym tempie pochłaniający czas. Na szczęście na półce czekał tom drugi, po który od razu sięgnęłam, ponieważ ciekawa byłam jak losy bohaterów dalej się potoczą. Często, gdy czyta się kolejne tomy serii odnosi się wrażenie, że nic nie pobije tomu pierwszego. Tym razem tak nie jest. Podoba mi się, że zarówno styl, rozwój wydarzeń, czy też bohaterowie, potrafią w tomie drugim przyciągać tak samo uwagę jak w pierwszym. Nie odczułam, że jest on gorszy a wręcz poczułam, że chcę przeczytać więcej. Zarówno sposób przedstawienia tej historii, jak i rozbudowana, ale nienachalna warstwa psychologiczna sprawiły, że trudno mi było oderwać się od lektury.
„Miłości nie da się zmierzyć, ale nie powstrzymuje nas to przed kolejnymi próbami. Jedną z miar może być przestrzeń: ile dasz jej człowiekowi, którym jesteś, by stać się tym, którym chcesz być?” str. 92
Autor potrafi skutecznie budować napięcie poprzez zaskakujące zwroty akcji, narratora, który wie więcej niż czytelnik, czy też wyrazistych bohaterów, którzy sprawiają, że można poczuć się uczestnikiem wydarzeń. Poczułam, że jego twórczość jest dla mnie, ponieważ nawet niemal na końcu książki ciekawa byłam, co będzie dalej. Nie jest łatwo stworzyć taką książkę, czy też serię, która przyciąga uwagę do ostatnich stron. Dodatkowym atutem jest klimat małego miasteczka, w którym wszyscy się znają, wspierają i jednoczą, gdy zajdzie taka potrzeba. Miejsca, w którym każdy akceptuje słabości sąsiadów, pomaga nawet w szorstki sposób. Czasem piękne słowa sprawiają więcej szkody niż szczera prawda i wsparcie. Mieszkańców jednoczy jednak miłość do hokeja, pozwala mieć nadzieję, temat do rozmów, pomoc w trudnych sytuacjach, czy też cel w życiu. Czasem jednak, gdy frustracja narasta jednoczenie się mieszkańców może obrócić się w złym kierunku i doprowadzić do tragedii.
„Niepokój. To niewidzialny władca.” str. 264
O bohaterach mogłabym pisać wiele, ale nie chcę tego robić, by za dużo szczegółów Wam nie zdradzić. To oni sprawiają, że ta opowieść ożywa na naszych oczach, zmienia się, ewoluuje i jest po prostu tak dobra. Część z nich, jak chociażby członkowie drużyny hokejowej, czy Maya i Ana jest już znanych z poprzedniej części. W charakterystyce tych postaci nie ma nic czarno białego, są wielowymiarowe, każda z nich dźwiga na barkach ciężar, czasem związany z traumatycznymi wspomnieniami, innym razem z oczekiwaniami innych. Przeplata się wiele historii, poznajemy nowe szczegóły z ich życia, czy przeszłości. W moim odczuciu bardzo charakterystyczną i intrygującą postacią jest Mira. Dobrze odbiera się jej emocje a różne jej decyzje wręcz wzbudzają podziw. Nie zmieniło się to także teraz. Pojawia się jednak trochę nowych postaci, które mocno zamieszają, wzbudzając skrajne uczucia, jak chociażby Richard Theo.
„My przeciwko wam” to drugi tom trylogii, który w niczym nie ustępuje pierwszemu. Autor ma niebanalny styl, potrafi stworzyć wielowymiarową opowieść, który przyciąga uwagę do ostatnich stron, wzbudza emocje, jest zaskakująca i po prostu dobra. Można poczuć się uczestnikiem wydarzeń i wrócić do bohaterów w drugim tomie, jak do znajomych, których dawno się nie widziało. Zachęcam Was do rozpoczęcia lektury od pierwszego tomu. Na mnie wywarła duże wrażenie i wiem, że chcę przeczytać trzecią część.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz