wtorek, 6 listopada 2018

"Pani od obiadów" Marta Sztokfisz

Tytuł: Pani od obiadów.
Lucyna Ćwierczakiewiczowa historia życia
Autor: Marta Sztokfisz
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 384
Data premiery: 14.11.2018r.

Czas na literacką podróż w przeszłość. Przenieśmy się na chwilę do XIX – wiecznej Warszawy, w której to na salonach brylowała niezwykła kobieta. Kobieta niewielkiego wzrostu, z lekką nadwagą a dumnie krocząca do przodu, pewna siebie, ale nie zarozumiała, bezpośrednia i hałaśliwa. Przede wszystkim jednak kobieta, która dzięki własnej pracy odniosła ogromny sukces, który w tamtych czasach trudny był do osiągnięcia dla niewiasty. Wszyscy o niej mówili, chociaż nie zawsze pozytywnie, gdyż niejedna osoba zazdrościła jej osiągnięć. Zasłynęła głównie jedną książką „365 obiadów za 5 złotych”, która do dziś gości w wielu kuchniach, stanowiąc inspirację i zarażając pasją. Często znamy i cenimy jej przepisy, czas więc by poznać ich autorkę.

Chętnie sięgam po biografie, zwłaszcza tak intrygujących osób. O książkach Lucyny Ćwierczakiewiczowej wiele razy słyszałam, chociaż osobiście nie wypróbowałam jeszcze jej receptur. Niesamowite jest to, że po tylu latach ludzie nadal cenią jej rady i zaglądają do wznowionych wydań jej książek. Tym bardziej chciałam lepiej poznać ich autorkę oraz dowiedzieć się więcej na temat jej życia i drogi do sukcesu.

Wiek XIX to nie był czas, w którym kobiecie łatwo było coś osiągnąć na gruncie zawodowym, wręcz przeciwnie. Domeną kobiet było prowadzenie domu. Kobieta bez zgody mężczyzny nie mogła nawet kształcić się, czy też pracować. Nie miała też decydującego głosu w sprawie przyszłości jej dzieci. To dziś wydaje się niewyobrażalne, wiele w tym zakresie się zmieniło. Tym bardziej na uznanie zasługuje to, co osiągnęła Lucyna Ćwierczakiewiczowa, z której porad korzystano w wielu domach a kolejne nakłady książek, czy też kalendarzy rozchodziły się błyskawicznie. W jaki sposób to wszystko się zaczęło? Powiedziałabym, że z pasji i pracowitości, ale to połowa sukcesu. Liczyła się też siła charakteru, wsparcie najbliższych, pogoda ducha, pomysły i niepoddawanie się mimo krytyki. Sporo osób jej zazdrościło, próbując wyolbrzymiać niektóre wydarzenia, plotkować, ale ona wciąż stawiała sobie nowe cele i skutecznie do nich dążyła. W życiu osobistym również przeżywała różne momenty, a jednak wiedziała, czego chce i nie bacząc na konwenanse rozwiodła się z pierwszym mężem. Przeczytanie tej książki utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że to niezwykła osoba, o której życiu warto dowiedzieć się więcej, jak też zainspirować się jej drogą do sukcesu. Widać, jak ważna jest wiara w siebie i nie przejmowanie się krzywdzącymi opiniami, które zawsze się pojawią niezależnie od naszych działań. Zawsze znajdzie się ktoś, komu coś się nie będzie podobało.  Ważne by krytykę przekuć w siłę i krok po kroku spełniać marzenia. Lucyna Ćwierczakiewiczowa nie zapominała też o potrzebujących, działała społecznie w wielu towarzystwach pomocowych.

„Jest na mapach Polska, o której marzyła Lucyna, jest demokracja i wolny rynek, o którym sami marzyliśmy w PRL-u, lecz naszym stołom daleko do takiej różnorodności, stanowiącej zbilansowaną smaczną dietę, jaką proponowała Ćwierczakiewiczowa.” str. 169

W książce zostało przedstawione życie Lucyny Ćwierczakiewiczowej, ale także jej rodzina, znajomi, miejsca, w których wówczas zbierali się ludzie by podyskutować, pośmiać się, udzielać się towarzysko. Można poczuć klimat takich miejsc, spotkać młodą Elizę Orzeszkową, czy Bolesława Prusa. W pamięci utkwił mi dialog Lucyny z Elizą Orzeszkową. Wzbudza uśmiech i pokazuje jak ciętym językiem bohaterka operowała. Do każdego rozdziału przyciąga też ciekawy tytuł.

„Kobieta jak iskra, gdzie stąpi, rozpala płomień. I płomień wybucha.” str. 247

Styl opowieści jest lekki, z wplecionymi dialogami. Książkę czyta się faktycznie jak powieść. W publikacji przeplatają się też ciekawe i wzbudzające apetyt przepisy kulinarne, takie jak przykładowo: prażucha, zrazy rybne, sago na winie, czy legumina z ryżu z pomarańczą. 

„Buduj swoją przyszłość, kobieto, inwestuj w siebie – nawołuje prekursorka nowoczesności i krok po kroku uczy, jak tanim kosztem założyć własny biznes.” str. 253

„Pani od obiadów. Lucyna Ćwierczakiewiczowa historia życia” to upamiętnienie niezwykłej kobiety, która pod koniec XIX wieku odniosła wielki sukces, nie zatracając przy tym siebie. Po przeczytaniu tej książki ma się poczucie, jakby się ją znało, wręcz słychać jej cięte riposty. Tym bardziej chce się wypróbować jej przepisy kulinarne, które do chwili obecnej stanowią inspirację w niejednej kuchni. To ciekawa, rzetelnie przygotowana i pełna faktów opowieść, która długo pozostanie w pamięci. Polecam.

24 komentarze:

  1. Szalenie lubię takie biografie, szczególnie historie ciekawych kobiet, a pani Ćwierczakiewiczowa to bardzo interesująca postać, więc chętnie sięgnę po tę publikację ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyta się ją bardzo dobrze równocześnie poznając życie tej silnej i pracowitej kobiety :)

      Usuń
  2. Biografie, to raczej nie moja bajka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Za biografiami nie przepadam, ale ta brzmi ciekawie!

    OdpowiedzUsuń
  4. zdecydowanie coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej nie decyduje się na takie książki, ale może kiedyś? Nie mówię nie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś do niej zajrzysz, jeśli tak to daj znać jakie wrażenia pozostawi :)

      Usuń
  6. Nie napiszę, że jakoś mocno mnie do niej ciągnie, ale zawsze dobrze jest przeczytać o książce, o której się wcześniej nie słyszało.

    OdpowiedzUsuń
  7. To nie mój gatunek, ale Twoja recenzja mnie zaintrygowała! Przyjrzę się tej pozycji bliżej w wolnym czasie. Pozwól, że zostanę z Tobą na dłużej gdyż jestem ciekawa Twoich poleceń książkowych :) Pozdrawiam Cię serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń