poniedziałek, 21 czerwca 2021

"Zefiryna i księga uroków" Sasza Hady

Tytuł: Zefiryna i księga uroków
Autor: Sasza Hady
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 400

Bycie księżniczką wiąże się z pewnymi zobowiązaniami, przestrzeganiem etykiety, nienaganną prezencją. Wszystko to zupełnie nie pasuje do Zefiryny, która nie przypomina księżniczki ani wyglądem, ani zachowaniem. Chodzi swoimi ścieżkami, zawsze tam, gdzie coś ciekawego się dzieje, wspina się na drzewa, gwiżdże, rozwiązuje zagadki. Gdy zostaje zaproszona do Sarbancji, do swojej przyjaciółki księżniczki Linnei, nie przypuszcza jeszcze, jak wiele wydarzeń i niebezpieczeństw przed nią. Dzieje się bowiem wokół coś dziwnego, gdzieś czai się zło, czuć magię, ale tym razem nie tą pozytywną. Zefiryna zaczyna przeczuwać, że coś tu nie gra. Czyja to sprawka? Rozpoczyna poszukiwania sprawcy całego zamieszania, a im więcej się dowiaduje, tym bardziej robi się mrocznie.

Książki, w których można odnaleźć baśniowy klimat chętnie poznaję, a ta na taką się zapowiadała, poczynając od okładki a kończąc na opisie. Dodatkowo zaciekawiła mnie nietypowa księżniczka, która jest w niej główną bohaterką. Miałam skojarzenie z pewną ciekawą serią, którą kiedyś czytałam. Czy było warto poznać tę opowieść?

Fabuła jest dosyć rozbudowana, nie brakuje w niej zaskakujących wydarzeń i magii. Zefiryna, rozpoczynając podróż do Sarbacji wkracza w sam środek chaosu i początkowo czuje się trochę zagubiona. Czuje, że dzieje się coś złego, ale zbyt wiele osób wydaje się zamieszanych, sporo mylnych tropów wokół. Nie poddaje się i krok po kroku podąża za wątłą nicią podejrzeń, która prowadzi ją w zadziwiającym kierunku. Po drodze dowiaduje się coraz więcej o tym, co dzieje się na sarbanckim dworze, a pajęczyna intryg łączy się w wyrazisty wzór dopiero na sam koniec książki, więc jest na co czekać.

Główna bohaterka to dosyć dynamiczna osóbka, która mimo niebezpieczeństw dąży do rozwiązania zagadki, jaką los postawił na jej drodze. Przed nią co chwilę piętrzą się nowe przeszkody, nie jest łatwo, ale stara się dzielnie je pokonywać, przy okazji przysparzając pewnemu dowódcy pałacowej gwardii nowych zmartwień. Kapitan Sharf to kolejna ciekawa postać, bez której nie wyobrażam sobie tej książki. Poważny, wyważony, zupełnie nie rozumie zachowania Zefiryny i tego, że wciąż pakuje się ona w jakieś kłopoty. Wszędzie jej pełno, a on musi dbać o spokój, który przez nią wciąż jest zakłócany. Mówi się często, że przeciwieństwa się przyciągają. Czy to prawda? Wspomnieć muszę jeszcze o Deru, który od razu przyciąga uwagę. Zabawny, z pozoru taki nadworny śmieszek, ale nie raz zaskoczył mnie swoją postawą. Jak więc widzicie ciekawych, pełnych życia postaci w tej książce nie brakuje.

Lektura wzbudza uśmiech, a opowieść jest intrygująca i pełna niespodzianek. Dobrze się ją poznaje, nie jest schematyczna a wręcz można stwierdzić, że dosyć oryginalna. Nie zawiodłam się na tej książce. Dostałam opowieść, która jest pełna przygód, ciekawych, zabawnych sytuacji, chociaż też tych znacznie mroczniejszych. Atmosfera zmienia się w zależności od wydarzeń, czasem iskrzy od humoru, by po chwili osaczyć czającym się mrokiem.

„Zefiryna i księga uroków” to książka intrygująca, wypełniona niespodziankami i przede wszystkim charakterystycznymi i wzbudzającymi emocje postaciami, na których czele jest tytułowa bohaterka. Jakby tego było mało mamy jeszcze ciekawą scenerię, liczne zagadki do rozwikłania oraz atmosferę, która przyciąga do lektury. Myślę, że ta opowieść w mojej pamięci pozostanie na długo.

środa, 2 czerwca 2021

"Dwór rusałek" Dorota Gąsiorowska

Tytuł: Dwór rusałek
Autor: Dorota Gąsiorowska
Seria: Dni mocy (tom 2)
Wydawnictwo: Znak Literanova
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 608

Nad pięknym jeziorem, w cichym, urokliwym miejscu na Podlasiu znajduje się stary dwór, którego mury sięgają pamięcią dawnych czasów. Czasów, w których magia przeplatała się z rzeczywistością, o których teraz można usłyszeć legendy. To malownicze miejsce związane jest z pewną starą historią spowitą niejedną tajemnicą. Olga trafia na nią przypadkiem, tak jak i do tego pięknego miejsca. Zagubiona, na życiowym zakręcie, po utracie księgarni, w którą włożyła mnóstwo pracy i serca oraz utracie zaufania do mężczyzny, z którym wiązała swoją przyszłość. W jednym momencie jej plany i marzenia się rozpadają, pozostawiając pustkę w sercu. Czy uda się jej rozwikłać tajemnice starego dworu i jego mieszkańców? Czy odnajdzie szczęście?

„Życie nie lubi pustki, na pewno wkrótce pojawią się nowe szanse.” str. 142

Do tej książki w pierwszym momencie zachęciły mnie tytuł oraz nazwa serii. Zapowiadały tajemnicę, magię i ciekawą historię. Takie miałam oczekiwania rozpoczynając lekturę. Książka stanowi drugi tom serii „Dni mocy”, z którą spotkałam się po raz pierwszy, tak jak i z twórczością pisarki. Jakie wrażenia pozostawiła? W skrócie mogę napisać: magiczne.

Główną bohaterkę tej opowieści poznajemy w momencie, gdy wszystko układa się w dobrym kierunku. Prowadzi księgarnię, która od dawna była jej marzeniem, dobrze prosperującą, w której czuje się na swoim miejscu. Związek, w którym jest rozwija się i przed jej oczami maluje wspólną przyszłość. Są pewne zgrzyty, ale to naturalne, pewnie z czasem wszystko się ułoży. W pewnym momencie wszystko zaczyna zmierzać w innym kierunku, niż planowała. Dobrze znane, poukładane dotychczas życie zmienia się diametralnie, a ona jest coraz bardziej zagubiona i stara się znowu wszystko poskładać w jedną całość. Autorka dobrze zaprezentowała tą postać, odbiera się jej niepokój, zagubienie, ale też poznaje charakter. Olga ma nieco inne podejście do życia, woli spokój, harmonię, odpoczywa na Podlasiu, chociaż dobrze sobie radzi też w Wilnie. Te dwa miejsca stanowią jej dom i obu potrzebuje, by czuć się szczęśliwą. Gdy trafia do dworu w Jesionce, gdzie roztacza się skrząca od tajemnic atmosfera, życie Olgi ulega stopniowym zmianom. Zmienia się też ona sama, co ciekawie się obserwuje. Kolejnymi postaciami, bez których nie mogłoby być tej opowieści są Leszek, Lorena, Liam i Michalina. Są charakterystyczni i dobrze się ich poznaje. Nie zabrakło też bohaterów wzbudzających negatywne emocje, takich jak chociażby Wioletta, matka Daliusa.

W fabułę wpleciona jest pewna stara historia i to ona jest głównym motywem. Dzięki niej opowieść nabiera barw, mieni się tajemnicami niczym skrząca od promieni słońca tafla pięknego jeziora. Dodaje aury tajemniczości, osnuwa atmosferą pełną magii, zachęca do dalszej lektury, daje do myślenia. Poznajemy ją krok po kroku, odkrywając stopniowo kolejne jej elementy, które dopiero na sam koniec dają pełen obraz. Obraz piękny, romantyczny i ogrzewający serce.

„Ten sam kwiat widziany przez dwie różne osoby każda z nich będzie postrzegać inaczej. Nie ma dwóch identycznych uczuć i jednakowych myśli. Świat jest bowiem różnorodnością i nieustannym przepływem.” str. 581

Autorka lekko i w interesujący sposób snuje opowieść, która niesie ze sobą nadzieję, daje do myślenia, ale też uświadamia, że nie wszystko będzie wyglądać tak, jak sobie zaplanujemy. Życie jest pełne niespodzianek, także tych mało przyjemnych, niosących ból i smutek. Nie da się tego uniknąć, a niektóre decyzje, które w danym momencie wydają się słuszne, mogą okazać się błędem i nieść konsekwencje na kolejne lata. W końcu nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego, co kryje się za zakrętem. Można jedynie starać się patrzeć w przyszłość z optymizmem, bo gdy kończy się jeden etap, zaczyna się nowy, z nowymi szansami na szczęście. Książka spełniła moje oczekiwania i zachęciła do poznania pozostałych tomów serii.

„Dwór rusałek” to opowieść osnuta tajemniczością, misternie spleciona z losów jej bohaterów, które poznaje się z zaangażowaniem i rosnącą ciekawością. Na uwagę zasługuje klimat opowieści, pełen magii, zagadkowy, ale równocześnie miejscami niepokojący, ciepły i poprawiający nastrój. Jeśli szukacie pozytywnej lektury osaczającej tajemnicami, ciekawej, z dobrze poprowadzonym wątkiem romantycznym - wszystko to znajdziecie w tej książce.