niedziela, 26 stycznia 2020

"Kasacja" Remigiusz Mróz

Tytuł: Kasacja
Autor: Remigiusz Mróz
Seria: Joanna Chyłka (tom 1)
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 496

Do znanej warszawskiej kancelarii prawnej trafia sprawa mężczyzny oskarżonego o zabicie dwóch osób. Sprawa z pozoru wydaje się prosta, są dowody, lecz jeden element układanki nie wskakuje na swoje miejsce. Mężczyzna nie przyznaje się do popełnienia morderstwa, lecz nie mówi też nic, co mogłoby go z zarzutów oczyścić. Pomimo poważnego oskarżenia, on wciąż twardo trzyma się swojego stanowiska. Nie potwierdza, ale też nie zaprzecza. O co w tym wszystkim chodzi? Sprawę otrzymuje Joanna Chyłka znana z nieszablonowych metod, ciętego języka i dążenia prosto do celu, nie bacząc na wszystko wokół. Nie lubi przegrywać. Pod jej skrzydła trafia aplikant Kordian Oryński, który ma pomagać przy sprawie. Jaki będzie jej wynik?

O książkach autora jest głośno od dłuższego czasu. Sama miałam je w planach. Ciekawa byłam, co w nich jest takiego, że zbierają tak pozytywne opinie. Jednocześnie jestem pod wrażeniem liczby książek, które pisarz ma w dorobku literackim, więc tylko kwestią czasu było przeczytanie jednej z nich. Jak wypadło moje pierwsze spotkanie ze znaną także z ekranizacji Joanną Chyłką? Z pewnością zapadło mi w pamięci i sprawiło, że chcę poznać kolejne tomy tej intrygującej serii, a jest ich całkiem sporo.

Pierwsze spostrzeżenie, które miałam po rozpoczęciu czytania książki, to lekkość stylu pisarskiego. Autor swobodnie prowadzi opowieść, bez zbędnych opisów, przegadania. Wszystko jest wyważone i utrzymane w odpowiednim tempie, które zapewnia stopniowanie napięcia i utrzymanie uwagi czytelnika. Pojawiają się nowe, zaskakujące tropy prowadzące do ślepych zaułków lub kolejnych dróg w tym skomplikowanym labiryncie zagadek do rozwikłania. Każdy element jest przemyślany i dobrze wiąże się z kolejnym a książkę, mimo obszerności, czyta się zaskakująco szybko i pozostawia niedosyt. Chce się więcej. Zastanawiałam się, czy lektura nie będzie przytłaczająca ze względu na terminologię prawniczą, lecz sposób jej przedstawienia jest lekki, ale też zrozumiały dla odbiorcy.

Pora na bohaterów i tu muszę zaznaczyć, że nie pamiętam abym spotkała tam charakterystyczną i przyciągającą uwagę parę głównych postaci. Joanna Chyłka to silna, pewna siebie kobieta, elegancka, z pazurem. Wzbudza respekt i nie da sobie wejść na głowę oraz z zaciętością walczy w sądzie. Nie sposób jej też odmówić poczucia humoru w swoim stylu, szczypty ironii oraz ciętego języka. Natomiast Kordian Oryński, który trafia do niej jako aplikant to jakby druga strona medalu, młody, rozpoczynający swoją karierę, uprzejmy i spokojnie analizujący nową dla niego sytuację. Stopniowo widać zmiany, jakie w nim zachodzą. Oboje wzbudzają sympatię i dostarczają wielu wrażeń podczas lektury. To bohaterowie charakterystyczni, realnie nakreśleni i dobrze obserwuje się zarówno ich współpracę, jak i potyczki słowne.

„Ostatecznie wszystko sprowadzało się do tego, czy uda się pokonać stronę przeciwną. Nie miało znaczenia, czy chodziło o przestępstwo ze sto czterdzieści osiem, rozbój, zgwałcenie czy spowodowanie katastrofy komunikacyjnej – koniec końców liczyła się tylko rywalizacja.” str. 315

Fabuła jest intrygująca od samego początku. Mężczyzna oskarżony o zabójstwo nie zachowuje się w sposób szablonowy, nie pomaga. Sprawa, którą więc otrzymała znana pani prawnik wydaje się z góry przegrana. Z każdym jednak kolejnym rozdziałem nabiera barw i zupełnie nie spodziewałam się kierunku, w którym się potoczy. Zakończenie sprawiło, że jak to się mówi, szczęka mi opadła. Jestem pod wrażeniem pomysłu na tak zawiłą i równocześnie prostą sieć powiązań między wydarzeniami i tak dobre zakończenie.

„Kasacja” to pierwszy tom serii o Joannie Chyłce, znanej i bezkompromisowej pani prawnik, ale też świetnie skonstruowana powieść kryminalna, której zakończenie jest ukoronowaniem całości. Poza charakterystycznymi bohaterami i ciekawą fabułą należy wspomnieć jeszcze o dynamicznej akcji i lekkim stylu. Książka więc łączy w sobie wszystkie cechy, które powinna mieć dobra lektura. Wiem, że kolejne tomy przede mną i to bardzo dobra wiadomość. Pozostaje mi tylko zachęcić Was do spotkania z Joanną Chyłką i Zordonem w pierwszym tomie tej intrygująco zapowiadającej się serii.

piątek, 17 stycznia 2020

"Dziecko znikąd" Christian White

Tytuł: Dziecko znikąd
Autor: Christian White
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 352

Wydaje ci się, że wiesz wiele o swoich najbliższych, znasz ich, dużo rozmawiacie, spędzacie wspólnie czas. Macie wiele wspomnień, szczęśliwych momentów. Gdy pewnego dnia podchodzi do ciebie nieznajomy mężczyzna i pokazuje ci zdjęcie dziewczynki, która zaginęła wiele lat temu myślisz, że to pomyłka. Nie znasz jej, nie masz z tym nic wspólnego, nie możesz mu pomóc. Mężczyzna nie poddaje się i mówi coś, co wydaje się niewiarygodne. Mówi, że na zdjęciu jesteś ty i tak naprawdę nazywasz się Sammy Went. Z początku twierdzisz, że się pomylił, chociaż czujesz, że zasiał ziarno niepewności i zburzył twój spokój. Jedyny sposób by wyjaśnić sytuację, to pomóc mężczyźnie w poszukiwaniach prawdy. Do jakich odpowiedzi to doprowadzi? Czy Kimberly Leamy to faktycznie Sammy Went?

Kolejny raz w ostatnim czasie sięgnęłam po debiut powieściowy. Tym razem z gatunku nieco mroczniejszego. Czego oczekiwałam po thrillerze psychologicznym? Przede wszystkim rozbudowanej warstwy psychologicznej, wielowątkowej fabuły pełnej mylnych tropów oraz zaskoczenia na koniec. Czy książka spełniła te oczekiwania?

Pomysł na fabułę może nie jest odkrywczy, ale trudno przy tak wielu wydawanych książkach oczekiwać, że taki będzie. Ważniejsze w tym przypadku jest jego rozbudowanie i poprowadzenie, co autorowi wyszło dobrze. Od początku wiadomo, że chodzi o zaginięcie Sammy Went, lecz to tylko jeden z elementów rozbudowanej układanki. Za tragedią jej rodziny kryje się znacznie więcej mrocznych wydarzeń, trudnych relacji rodzinnych i międzyludzkich, niedomówień, tłumionych uczuć, gniewu, samotności. Pośród tych wszystkich życiowych zawirowań kryje się jeszcze jedna, ważna tematyka, którą autor poruszył, nie będę Wam jednak o niej wspominała, by za wiele nie zdradzić. Wątków jest sporo, a wydarzenia łączą się w intrygujący sposób. Czasem brakowało mi trochę stopniowania napięcia, momentami zanikało, chociaż do końca ciekawa byłam, co w tej historii jest prawdą a co fałszem.

Wydarzenia przedstawiane są dwutorowo. Śledzimy zarówno sytuację obecną, jak i poznajemy stopniowo to, co miało miejsce ponad dwadzieścia lat wcześniej. Dzięki temu można lepiej zrozumieć, co tak naprawdę się wydarzyło i krok po kroku odkrywać kolejne karty tej historii. Atmosfera jest gęsta od podejrzeń zwłaszcza, że przez tak wiele lat Sammy Went nie została odnaleziona. Teorii na temat jej zniknięcia jest wiele i tylko jedna osoba wciąż się nie poddaje, nie potrafi odpuścić, wciąż szuka – jej brat Stuart. Gdy inni dawno już zamknęli temat on wciąż poszukuje siostry i wierzy, że ją znajdzie.

Akcja płynie swoim tempem, czasem mocno spowalnia, by po chwili wyrwać do przodu. W tej opowieści wciąż pojawiają się nowe informacje, które mogą pomóc lub też wprowadzić w ślepy zaułek. Z początku wszyscy wydają się podejrzani, niemal każdy ma coś do ukrycia. Do tego czytelnik wkracza do miasteczka, w którym rządzi sekta religijna z charyzmatycznym przywódcą. Samo to roztacza specyficzny klimat, w którym czuć różne emocje, zarówno te pozytywne, jak i negatywne.

Książka „Dziecko znikąd” to zarówno udany debiut powieściowy, jak i ciekawy thriller psychologiczny. Atmosfera wypełniona jest podejrzeniami, bohaterowie mają swoje mniejsze, bądź większe sekrety, problemy, chwile zwątpienia a fabuła składa się z wielu wątków, życiowych wydarzeń i trudnych tematów. Czy jesteście ciekawi, co stało się z Sammy Went?

wtorek, 7 stycznia 2020

"Charlie Hernández i Liga Cieni" Ryan Calejo

Tytuł: Charlie Hernández i Liga Cieni
Autor: Ryan Calejo
Seria: Charlie Hernández (tom 1)
Wydawnictwo: IUVI
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 304

Charlie to z pozoru zwyczajny chłopiec. Gdy pewnego dnia jego dom pochłania pożar a po rodzicach nie ma śladu, wszystko w jego życiu się zmienia. Pojawia się coraz więcej pytań bez odpowiedzi. Na domiar złego wyrastają mu rogi, a za jakiś czas pojawiają się też pióra, dobrze że w mniej widocznych miejscach. Co to wszystko oznacza? Co stało się z rodzicami? Chłopcu w jednej chwili przypominają się chwile spędzone z babcią i jej opowieściami o różnorodnych potworach. Babcia chętnie snuła takie historie, jakby chciała, by je zapamiętał, czasem by łatwiej je sobie wyobrazić popierała je rysunkami. Czy było w tym ukryte znaczenie? Teraz, gdy u niego pojawiły się niepokojące objawy, wydaje się to możliwe i Charlie postanawia dociekać prawdy. Chce dowiedzieć się, co wokół niego się dzieje. Niespodziewanie znajduje pomocnika, dziewczynę, która od dawna mu się podoba. Dokąd to ich zaprowadzi?

„Pamiętałem jej słowa jak żywe – historie o chodzących, gadających szkieletach. Czasem były to przyjazne, rubaszne duchy, które przy szczególnych okazjach wychodziły spod ziemi, żeby fetować z żywymi – na przykład w meksykańskie Święto Zmarłych. Kiedy indziej w przebraniu kostuchy przychodziły po tych, których czas na ziemi dobiegł końca.” str. 72 – 73

Zdecydowałam się na tę książkę, ponieważ skusiły mnie ciekawy opis oraz ładna okładka. Chciałam przeczytać coś lżejszego, ale interesującego i dlatego lekka powieść dla młodzieży wydała mi się dobrym rozwiązaniem. Wspominałam też już wielokrotnie, że chętnie sięgam po debiuty literackie, gdyż stanowią prawdziwą niespodziankę, czasem bardzo pozytywną, a innym razem niekoniecznie.

Główny bohater to chłopiec, któremu nie wszystko wychodzi tak, jakby tego chciał. Nie jest ulubieńcem w szkole, chociaż ma dobrych przyjaciół Alvina i Sama. Podoba mu się dziewczyna, która wydaje się nieosiągalna. To wszystko jednak, co zaprzątało mu dotychczas myśli zmienia znaczenie, gdy z jego domu zostają zgliszcza a rodzice znikają. Poprzednie problemy wydają się zupełnie nieistotne. Wygląda na to, że już nic gorszego nie może się wydarzyć, a tymczasem zaczyna dziać się wokół niego znacznie więcej, nie brak niepokojących sygnałów. Trzeba przyznać, że autor rzucił młodego bohatera w wir wydarzeń. W jego życiu wszystko się zmienia, a on stanął przed ważnym i skomplikowanym zadaniem, z którym musi się zmierzyć, by rozwikłać tajemnicę i dowiedzieć się, co tak naprawdę się dzieje. Charlie to postać dobrze nakreślona. Chłopiec ma chwile słabości, czasem czuje się zagubiony, ale też wykazuje się sprytem i odwagą. Dobrze śledzi się jego losy i obserwuje też pewne zmiany, które w nim zachodzą. Drugą postacią wysuwającą się na plan pierwszy jest Violet Rey, inteligentna, odważna, mająca smykałkę do rozwiązywania zagadek, wrażliwa. Być może wspólnie uda się im właściwie odczytać sygnały i dotrzeć do prawdy. Poza tą parą charakterystycznych postaci, w książce występuje znacznie więcej interesujących bohaterów, którzy działają na wyobraźnię i których warto poznać. Są dobre i złe charaktery, chociaż czasem trudno od razu to rozpoznać.

Świat wykreowany przez pisarza jest ciekawy i zaskakujący. Przenikają się mity i rzeczywistość, dzieje się wiele i wciąż pojawiają się nowe postacie. Ciekawe jest też wplecenie pewnych łamigłówek, które wspólnie z bohaterami możemy rozwiązać. Dzieje się tak wiele, że trudno odetchnąć, a to dopiero pierwszy tom.

Język jest lekki, opowieść interesująca, rozdziały krótkie. Podczas lektury można też poznać trochę hiszpańskich słówek, których tłumaczenie znajduje się na końcu. Początkowo to trochę utrudnia lekturę, łatwiej by było gdyby znajdowały się na danej stronie, chociaż w takiej formie jak jest nie muszą być one powtarzane. Jest też glosariusz, w którym w skrócie opisane są mityczne postacie pojawiające się w opowieści.

„Charlie Hernández i Liga Cieni” to intrygujący pierwszy tom serii, w którym młody bohater musi zmierzyć się z pewną tajemnicą i licznymi przeszkodami. To podróż do świata, w którym rzeczywistość miesza się z mitami.  Świata, pełnego przygód, w którym wszystko jest możliwe. Miejsca, w którym za każdym zakrętem może czaić się kolejne niebezpieczeństwo lub kolejna zagadka. Czy jesteście ciekawi, co przydarzyło się Charliemu i co oznacza Liga Cieni? Jeśli tak to zajrzyjcie do tej książki, którą czyta się szybko i z zainteresowaniem.

sobota, 4 stycznia 2020

"Śnieżna siostra" Maja Lunde

Tytuł: Śnieżna siostra
Autor: Maja Lunde
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 192

Święta to czas radości, nadziei, atmosfery skrzącej się pozytywną energią. Pięknie ubrana choinka witająca migającymi, kolorowymi lampkami, aromat mandarynek i uśmiechy bliskich oraz biały puch za oknem. Dla Juliana Wigilia to także czas urodzin, w tym roku obchodzi dziesiąte i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie smutek, który zagościł w ich domu. Smutek, który grubą warstwą otoczył serca rodziców po śmierci jego starszej siostry Juni. Smutek, który nie chce odejść i Julian nie ma już pomysłu, co mógłby zrobić, by to zmienić. Wygląda więc na to, że w tym roku świąt nie będzie. Pewnego dnia, niespodziewanie Julian poznaje uśmiechniętą dziewczynkę o imieniu Hedvig, która uwielbia Boże Narodzenie. W sercu chłopca wzbiera nadzieja i postanawia przypomnieć rodzicom, co oznaczają święta i przywrócić nieco radości do ich serc. Czy jest to jeszcze możliwe?

Gdy zobaczyłam w zapowiedziach tę książkę wiedziałam, że bardzo chciałabym ją przeczytać. Do tej pory poznałam jedną powieść pisarki, czyli „Historia pszczół” i wspominam ją, jako oryginalną i pełną emocji oraz ciekawej wizji świata książkę. Oczekiwania więc przed lekturą kolejnej powieści autorki miałam wysokie, ale historia, którą poznałam spełniła je z nadwyżką. 

Już na samym początku wzrok przyciąga oprawa graficzna. Twarda oprawa, duży format, świetnej jakości papier – to wszystko sprawia, że publikacja może stanowić prawdziwą ozdobę półki. Grafika na okładce jest niesamowicie skomponowana zarówno pod kątem rysunków, jak i kolorów, czy też czcionki. W środku każda z ilustracji jest zachwycająca, pełna swoistego czaru, barw, mimo że niektóre otacza smutek. Dobrze oddają przedstawianą opowieść i patrząc na nie, od razu czuć, co ona przekazuje, jakby płynęły z nich emocje. Jestem pod wielkim wrażeniem prac ilustratorki, którą jest Lisa Aisato i chętnie zobaczyłabym więcej jej prac.

„Kiedy czujemy świąteczny nastrój, mamy ochotę otworzyć ramiona i kogoś przytulić. Śpiewamy, śmiejemy się i mamy kluchę w gardle. Wszystko jednocześnie. Gdyby świąteczny nastrój miał kolor, byłby to na pewno żółty, chociaż Boże Narodzenie jest czerwone. Bo świąteczny nastrój świeci w głębi serca jak pochodnia.” str. 82

Trochę rozpisałam się na temat oprawy, gdyż zasługuje na uwagę, lecz historia przedstawiona przez pisarkę jest równie piękna i tak jak w przypadku ilustracji płynie z niej wiele emocji. Przeplata się w dużej mierze także smutek, który zakradł się do rodziny Juliana i zupełnie przyćmił atmosferę zbliżających się świąt. Trudno pogodzić się ze stratą bliskiej osoby. Czasem ciężar ten tak przygniata, że wydaje się to niemożliwe. Ciężko też rozniecić nadzieję na lepsze jutro. Czy Julianowi uda się wprowadzić nastrój świąt do domu, w którym tak zadomowił się smutek? Pomaga mu w tym pozytywna energia, która płynie od nowo poznanej dziewczynki Hedvig, radosnej, pełnej entuzjazmu, zwariowanej, z mnóstwem piegów na twarzy i w nieodłącznym czerwonym płaszczyku. Dziewczynka momentami wydaje się dosyć tajemnicza. Czyżby też coś ukrywała?

Opowieść złożona jest z dwudziestu czterech rozdziałów, czyli tak jak w kalendarzu adwentowym po jednym skrawku historii na każdy dzień, a wszystkie razem tworzą spójny, ciekawy i wielowymiarowy obraz. Autorka zawarła w tej historii życiowe i ważne zagadnienia, między które wplata się oczekiwanie na święta i ich atmosfera pełna ciepła, dobroci, uśmiechu, bliskości. Szkoda, że nie zdążyłam Wam wspomnieć o tej publikacji nieco wcześniej, lecz myślę, że o każdej porze roku może stanowić jedyny w swoim rodzaju prezent.

„Śnieżna siostra” to książka, w której urzeka zarówno oprawa graficzna, jak i piękna zawartość, pełna treści. To ciekawa opowieść, w której przeplata się smutek z radością, ale także kiełkuje nadzieja, która rozjaśnia pochmurne dni. Wszystko splata niepowtarzalny klimat świąt, przywodzący na myśl wiele ciepłych wspomnień. Widać także jak ważne jest nawet niewielkie ziarenko nadziei, która stopniowo kiełkuje w sercu zmieniając nastawienie i motywując do działania. To piękna i mądra opowieść, którą bardzo Wam polecam.