sobota, 25 czerwca 2022

"Ona" Adrian Bednarek

Tytuł: Ona
Autor: Adrian Bednarek
Wydawnictwo: Amare
Rok wydania: 2022
Liczba stron: 344

Gdy Piotr po raz pierwszy ją zobaczył wiedział, że jest mu przeznaczona, nie mógł przestać o niej myśleć. Nieważne, że nie zwracała na niego uwagi, że nie odzywała się, traktowała jak powietrze. Wiedział swoje, śledził niemal każdy jej ruch, dowiadywał się coraz więcej, zaglądał do jej pokoju, do czasu, gdy wyjechała. Nawet to nie pokrzyżowało jego planów, postanowił się dla niej zmienić i zbliżyć w takim momencie, że nie będzie potrafiła się przeciwstawić. Niezależnie od konsekwencji, od zniszczenia jej planów. Przyjdzie moment, że ona zrozumie jaki popełniła błąd i zrozumie, że to wszystko robił dla niej. Po sześciu latach nadarza się ku temu okazja i Piotr postanawia, że jej nie zmarnuje.

Po nieco lżejszych lekturach postanowiłam się zmierzyć z nowym dla mnie gatunkiem literackim, czyli thrillerem erotycznym. Dla autora książka ta stanowiła także wyzwanie, gdyż dotychczas dał się poznać jako twórca mrocznych thrillerów, a tu jednak musiał zmierzyć się z trochę innym klimatem. Poznałam na razie jedną książkę pisarza, ale wywarła na mnie duże wrażenie, więc z tym większą ciekawością rozpoczęłam lekturę tej.

Trochę trudno pozbierać myśli po tej książce. Od samego prologu rozsiewa niepokojącą atmosferą, dosyć duszną, przytłaczającą. Poznajemy Piotra z początku jako nastolatka, który zapatrzony jest w dziewczynę mieszkającą obok. Niby nic niezwykłego, lecz im więcej poznajemy jego myśli, tym atmosfera robi się bardziej przytłaczająca i zaczyna pojawiać się coraz większe niedowierzenie. Pogłębia te wrażenia pierwszoosobowa narracja pozwalająca lepiej poznać umysł głównego bohatera, co w tym przypadku nie jest przyjemne, ale wyostrza wydarzenia i wywołują one więcej emocji. Poznajemy mroczne zakamarki jego umysłu, pragnienia, sposób myślenia zarówno o swoich poczynaniach, jak i postrzeganie zachowania innych. On nie czuje, że robi coś złego. Uważa, że to naturalne i że po prostu nie jest rozumiany. Słowo obsesja nabiera wymiernego znaczenia. Im dalej brniemy w opowieść, tym więcej poznajemy szczegółów z jego życia, mających wpływ na to, kim obecnie jest. To oczywiście nie koniec, a raczej dopiero początek. Piotr bowiem ma plan i realizuje go punkt po punkcie niezależnie od przeciwności. Najważniejsze, by ona zrozumiała, reszta nie ma znaczenia.

„Nie rozumiesz, że miłość jest podła i egoistyczna. Dwoje ludzi może podpalić cały świat i nie przejmować się niczym, byle razem ogrzać się w jego płomieniach.” str. 175

Poznajemy też ją, czyli Alicję, chociaż w większości przypadków jest to obraz niczym w krzywym zwierciadle, zniekształcony oczami Piotra. Postać, która potrafi zaskoczyć i to jak. Nie tylko zresztą ona, gdyż w trakcie lektury jest znacznie więcej wyrazistych bohaterów i chociaż drugoplanowych to wnoszących bardzo dużo do opowieści, takich jak rodzice Piotra, Julita, Dafne. Jak przystało na ten gatunek literacki nie zabrakło także pikantniejszych scen, mocniejszych akcentów i rozbudowanej warstwy psychologicznej, która nie nudzi, a raczej pozwala lepiej zrozumieć. Wszystko razem do siebie pasuje, nie brakuje zaskakujących momentów a zakończenie jest dobrym zwieńczeniem całości.

„Ona” to książka, w której mroczna, duszna atmosfera rozprzestrzenia się momentalnie, a sama opowieść jest przedstawiona na tyle realnie, że wywołuje gęsią skórkę. Z jednej strony przyciąga i intryguje, z drugiej odrzuca, zaskakuje. Sporo w niej pikantnych momentów. Nie spodziewałam się zupełnie takiej dawki sprzecznych emocji, które ta lektura serwuje. Zachęcam, abyście sami się o tym przekonali. 

środa, 22 czerwca 2022

"Zielone oczy driady" Dorota Gąsiorowska

Tytuł: Zielone oczy driady
Autor: Dorota Gąsiorowska
Seria: Dni mocy (tom 3)
Wydawnictwo: Znak literanova
Rok wydania: 2022
Liczba stron: 624

Wyobraźcie sobie klif, szum fal uderzających o skały i samotną, niedużą chatkę, wokół której roztacza się piękny widok, dziki, nieokiełznany. W takiej samotni zaszyła się Livia, odnajdując tu harmonię i wyciszenie po wydarzeniach, które roztrzaskały jej marzenia i sprawiły ból. Przez długi czas myślała, że ucieczka to dobry sposób, gdyż w takim miejscu nikt nie będzie jej szukał. Tymczasem od przeszłości nie da się uciec, potrafi wrócić w nieoczekiwanym momencie i tak dzieje się tym razem. Ratunkiem staje się propozycja pracy, którą otrzymuje Livia. Do renowacji jest tajemniczy fresk znajdujący się w kościele na Podlasiu. Nie wie jeszcze, że to początek drogi, która ściśle związana jest także z pewną starą historią, zawiłą, pełną tajemnic, skrywaną przez lata. Czy wyjazd na Podlasie okaże się tym, czego Livia potrzebowała? Czy Livii uda się zrzucić z ramion ciężar przeszłości, odetchnąć i ruszyć do przodu z nadzieją?

Miałam przyjemność poznać drugi tom tej serii, czyli „Dwór rusałek” (opinia), dlatego spodziewałam się, że to będzie magiczna lektura, w której dużą rolę będą odgrywały legendy, klimat i charakterystyczni bohaterowie. Autorka potrafi bowiem barwnie malować słowami przed oczami czytelnika pełne głębi i emocji obrazy. Obrazy poruszające i zapadające w pamięci. Pora na tom trzeci serii i opowieść w nim zawartą.

„Las uzdrawiał i oczyszczał z negatywnych emocji i wspomnień. Trzeba było tylko na to pozwolić. A ten las miał bardzo starą duszę i na pewno krył wiele tajemnic.” str. 127

Zaczyna się intrygująco i bardzo szybko wsiąka się w opowieść, stopniowo poznając jej bohaterów, ich losy, skrawki życia, zawirowania, słabości i mocne strony. Poczułam się zaskoczona tym, jak wiele jest splecionych historii w tym tomie, zarówno tych sprzed lat, jak i ich konsekwencji. Odnosi się wrażenie, że niemal każdy skrywa jakiś sekret, bolesne wspomnienie, gorycz porażki, zawiedzione zaufanie, ból po stracie bliskiej osoby, konsekwencje błędu trwające latami. Przeplatają się przyjaźń i miłość, smutek i szczęście, codzienne problemy, ale też małe i większe radości. Mokoszówka to ciekawe miejsce zarówno pod względem urokliwych widoków, legend z nim związanych, ale przede wszystkim też jej mieszkańców.

„Człowiekowi się wydaje, że pogodził się z tym, co było, pozwolił odejść wspomnieniom, tymczasem jeśli chodzi o ludzi, których kochamy, oni nigdy nie wyprowadzają się z naszego życia. Miłość, to uczucie, które wiąże na wieki.” str. 408

Wiele elementów urzeka w tej książce. Przede wszystkim tak jak wspomniałam losy jej bohaterów. Dobrze odbiera się emocje Livii, chociaż gdyby nie informacje, które czasem przemilcza nie chcąc nikogo urazić być może pewne wydarzenia mogłyby się potoczyć nieco szybciej. Livia, której dawne przezwisko to Fairy jest bardzo wrażliwa i stąd jej wahanie, ale równocześnie silna, gdyż potrafi podnieść się i zawalczyć, gdy sytuacja tego wymaga. Świetnym pomysłem jest wplecenie do opowieści historii dwójki bliskich sobie osób Wiktorii Gajowicz i Tośka, którą poznajemy częściowo dzięki pamiętnikowi, ale nie tylko. To poruszająca historia, trafiająca do serca, którą z rosnącą ciekawością się poznaje, a i tak na koniec zaskakuje. Jest jeszcze niejedna historia, która chwyta za serce, ale na szczególną uwagę zasługuje także los Noelle. To nie tylko tajemniczy fresk zielonookiej, pięknej kobiety, ale też wiele tajemnic z nim związanych.

Do lektury przyciąga zdecydowanie klimat, który pisarka momentalnie roztacza. Sceneria jest przepiękna, zarówno w Irlandii, jak i na Podlasiu. Piękno, natura, zieleń, miejsca idealne na spacery, wyciszenie, ale też osnute wieloma legendami, tajemnicami. Mimo piękna wokół, niemal każdy z mieszkańców skrywa bolesne wspomnienia. W końcu życie to nie tylko piękne chwile, ale także ból, samotność, strata. W mojej pamięci szczególne miejsce będzie miała pewna polanka ze starymi wierzbami, czy stara, piękna jarzębina i jej znaczenie.

„Zielone oczy driady” to piękna opowieść, intrygująca, poruszająca, przyciągająca klimatem, osaczająca tajemnicami. Poznaje się ją z przyjemnością i rosnącą ciekawością, gdyż zarówno charakterystyczni bohaterowie i ich losy, jak i sceneria działają na wyobraźnię i wywołują wiele emocji. To seria warta poznania, najlepiej od samego początku.

poniedziałek, 6 czerwca 2022

"Kuchnia bezwzględna" Joshua Weissman

Tytuł: Kuchnia bezwzględna
Autor: Joshua Weissman
Wydawnictwo: Znak JednymSłowem
Rok wydania: 2022
Ilość stron: 264

Wiadomo, jak ważne jest właściwe odżywianie, a co za tym idzie przygotowywanie zdrowych, różnorodnych posiłków. Wydaje się, że jest to pracochłonne i trudne i często zamiast spróbować korzystamy z szybkich, gotowych dań, które z prawdziwą kuchnią niewiele mają wspólnego, mowa tu o daniach instant. Tymczasem wiele produktów, które na co dzień kupujemy możemy przygotować sami w domu, takich jak chociażby masło, czy ketchup. Warto spróbować, by poczuć różnicę, zainspirować się nowymi pomysłami, kompozycjami smaków, wprowadzić zmiany i w tym może pomóc ta książka.

Po książki kulinarne z ciekawością sięgam, gdyż wychodzę z założenia, że warto poznawać nowe przepisy, sposoby na urozmaicenie swojej codziennej przygody w kuchni, wesprzeć się wiedzą osób, dla których gotowanie jest pasją. Autor tej książki prowadzi kanał na YouTubie, którego jeszcze nie oglądałam, ale po zapoznaniu się z tą publikacją chętnie zajrzę.

Spodobało mi się podejście, o którym można przeczytać w początkowych rozdziałach stanowiących wstęp. Mam na myśli to, że nie jest najważniejsze jak wiele modnego sprzętu się posiada, ale raczej kulinarna intuicja, która pozwoli przygotować smakowite, świetne potrawy, pyszne i zdrowe. Ważne jest też, aby zbudować solidną bazę i na jej fundamentach komponować własne przepisy lub skorzystać z tych zaprezentowanych w książce. 

W dziale „Odrobina kulinarnych podstaw” znajdziecie sporo informacji i przepisów zgodnie z tytułem. Jeśli nie wykonywaliście jeszcze marynat, dżemów, bulionu, masła to z tymi przepisami wydaje się to niezwykle proste. Przykładowo niesolone masło można przygotować w 10 minut. Otrzymujemy także między innymi przepis na zakwas na chleb, czy domowy makaron. Przepisów jest znacznie więcej i czasem byłam zdziwiona, że przygotowanie niektórych z nich zajmuje tak mało czasu, co tym bardziej zachęca do ich wypróbowania zamiast kupowania gotowych.

Następny dział to kolejna porcja przepisów na konkretne dania poczynając od śniadań, przystawek, przekąsem, przechodząc do mięs i ryb, zup, czy deserów, a to jeszcze nie wszystko. Czasem sama nazwa może wywołać zdziwienie, jak chociażby kanapka ze stekiem. Pomyślicie, co może być niezwykłego w takiej kanapce? Chociażby to, że chleb na zakwasie, stek idealny i majonez są przygotowane własnoręcznie a nie kupione, co nadaje im jedynego w swoim rodzaju smaku i zapachu. W moich kulinarnych planach jest przygotowanie chashu, czy pankejki z ricottą. Przepisy są przedstawione w prosty, zwięzły sposób i poprzedzone krótkim wstępem. Do ich przygotowania zachęcają także zdjęcia przedstawiające gotowe potrawy.

„Kuchnia bezwzględna” to wartościowa publikacja zachęcająca do wyrobienia własnej intuicji kulinarnej, która pozwoli na rozwijanie swojej pasji i cieszenia się niepowtarzalnymi, smakowitymi daniami. Jednocześnie przepisy w niej zawarte pozwalają na zbudowanie solidnych podstaw i wypróbowania sprawdzonych już dań. Inspiruje i zachęca do przygotowywania posiłków samodzielnie, gdyż to o wiele lepszy sposób niż korzystanie z dań instant. Świetna publikacja, którą szczerze Wam polecam.