Postanawiasz zaszaleć, oderwać się od ponurych myśli i wspomnień, które przypominają ci o przykrych, a wręcz traumatycznych wydarzeniach. Impulsem staje się zaproszenie przyjaciółki i tak trafiasz do Leicester. Los lubi płatać figle i na twojej drodze staje mężczyzna, od którego nie możesz oderwać wzroku. Elegancko ubrany, przystojny, pewny siebie, przyciągający uwagę wielu kobiet. Jakim cudem zwrócił uwagę właśnie na ciebie? Czujesz się zaintrygowana i jednocześnie podbudowana. W tym momencie jeszcze nie podejrzewasz, jak wiele zmieni w twoim życiu, wprowadzając do niego radość, ale też ból i niebezpieczeństwo. Wszystko to za sprawą mężczyzny, który jako szef mafii ma wiele twarzy, także tą bezwzględną i okrutną.
Trudno jednoznacznie wskazać, co skłoniło mnie do tej lektury. Złożyło się na to kilka czynników: intrygujący opis, przyciągająca wzrok okładka, ale także chęć przeczytania lżejszej powieści z wątkiem romantycznym i z pazurem. Opis zapowiadał, że wszystko to w książce znajdę i tak też stało się w rzeczywistości. To duża dawka emocji i wir wydarzeń, w które czytelnik od razu zostaje zaangażowany. Pełnych niebezpieczeństw, bólu, strachu, ale też miłości i przyjaźni.
Intryguje już sam prolog, a dalej jest jeszcze ciekawiej. Książka podzielona jest na dwie części, dwa ważne etapy w życiu bohaterów przedstawione z obu perspektyw Alicji i Kostandina. W przeważającej mierze widzimy wydarzenia oczami Alicji, która rozpoczyna opowieść od tego pierwszego momentu, od krótkiego spotkania, które odmieniło wszystko i wywróciło jej życie do góry nogami. Zamieszanie, w którego centrum się znalazła przysłania zupełnie to, co dotychczas miało miejsce, a jego sedno to ten mężczyzna, dla którego jest w stanie ryzykować, cierpieć, ale równocześnie czerpać z życia pełnymi garściami i cieszyć się każdą chwilą, jakby była tą ostatnią. Bo w tym świecie, w którym liczą się pieniądze i władza a na porządku dziennym jest brutalność, tak też może się zdarzyć.
Autorka dobrze nakreśliła relacje głównych bohaterów, ich wzajemne przyciąganie, atmosferę pełną napięć, nacechowaną emocjami. Kostandin to silny mężczyzna o pokerowej twarzy, ale też wrażliwym sercu. Potrafi być okrutny, ale do Alicji czuje słabość i to staje się początkiem lawiny wydarzeń, których oboje nie są w stanie kontrolować, a tym bardziej przewidzieć ich zakończenia. Miałam trochę problemów z odbiorem głównej bohaterki, gdyż przez swoje, często nieudolne, próby okazania siły charakteru narażała oboje na większe niebezpieczeństwo. Nie potrafiłam zrozumieć jej zachowania, nastawienia. Postacie drugoplanowe wzbudzają emocje. Wyróżnia się wśród nich przyjaciółka Alicji o imieniu Wiktoria, której historia mocno wplata się w bieżące wydarzenia. Mamy też kolejnego przystojniaka o imieniu Rudi. Są też bohaterowie, którzy wzbudzają wiele negatywnych emocji.
W opowieści wplecionych jest sporo z pozoru drobnych elementów, które w pewnym momencie okazują się bardzo istotne. To też sprawia, że zakończenie zaskakuje i wiąże je wszystkie w jedną całość, jednocześnie pozostawiając czytelnika w takim momencie, że od razu ma się ochotę na kolejny tom, by przekonać się, czy faktycznie tak to mogło się zakończyć. Pisarka ma lekki styl, dzięki któremu dobrze poznaje się opowieść, w której nie zabrakło też momentów wzbudzających uśmiech.
„Kostandin” to książka, która pozwala odetchnąć po ciężkim dniu, emocjonująca, ciekawa, wywołująca rumieńce. Wiele w niej kontrastów, jest siła i bezwzględność, ale jest też romantyzm i wrażliwość. To mieszanka tworząca zaskakująco barwny obraz, przy którym nie sposób przejść obojętnie. Z przyjemnością sięgnę po kolejny tom tej mocnej i pikantnej historii.