Iks wie doskonale, co oznacza ból, przemoc, bezradność i strach. Doświadczył tego na własnej skórze. Odkąd poznał Zoe wie też, co oznacza szczęście. To dla jej bezpieczeństwa musi wrócić na Nizinę, bez szans na lepsze jutro. Najważniejsze jest, że dzięki temu nic nie będzie groziło Zoe i jej rodzinie. Tak mu się przynajmniej wydaje do czasu, gdy niespodziewanie spotyka Zoe na Nizinie, w miejscu, w którym nigdy nie powinno jej być. Jak tu trafiła? Jak zakończy się konfrontacja Iksa z lordami? Czy jest chociażby iskierka nadziei na lepsze jutro?
Z niecierpliwością oczekiwałam na kontynuację „Na krawędzi wszystkiego”. Pierwsza część wzbudziła wiele pozytywnych wrażeń zarówno dotyczących wykreowanego świata, jak i postaci go zamieszkujących. Najmocniej w pamięci zapadła mi postać Iksa i ciekawa byłam jego dalszego losu. Wiadomo, że różnie to bywa z kontynuacjami. Czasem są równie dobre, innym razem wręcz przeciwnie. Jaka okazała się druga część?
Po zakończeniu lektury drugiego tomu muszę przyznać, że trzyma poziom poprzedniej części, a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że jest od niej lepszy, bardziej intrygujący. Świat zaprezentowany przez pisarza jest zgodnie z tytułem i okładką bardziej mroczny. Nizina już wcześniej nie wydawała się przyjemnym miejscem, ale teraz to uczucie się tylko spotęgowało. Poznajemy jej zakamarki i miejsca, w których brak jest współczucia a dominuje brutalność i chęć niesienia bólu. Takim przykładem może być wzgórze, na którym rządzi Hrabina. Plastyczne opisy potęgują tylko niepokój i mocno oddziałują na wyobraźnię. W tej części akcja w głównej mierze rozgrywa się właśnie na Nizinie, którą przesłania mrok szybko rozprzestrzeniający się w ludzkich sercach i zmieniający je na zawsze. Mrok, który gęstnieje wraz z każdym kolejnym krokiem w tej krainie.
„Ostatnim, co usłyszał, nim stracił przytomność, były słowa: „Nie jesteś WYJĄTKOWY i nie masz IMIENIA.”. „ str. 92
Na uwagę zasługują także kreacje bohaterów, tak charakterystyczne, że nie sposób ich pomylić. Największe wrażenie nadal wywołuje Iks, jego postawa, chęć ochrony bliskich przesłaniająca własne pragnienia, poczucie odpowiedzialności. To postać, która wzbudza cieplejsze uczucia od samego początku, łącząca w sobie wrażliwość i siłę. Zoe nieco mniej zaznacza się w opowieści, chociaż też potrafi pokazać pazurki i wykazać się odwagą i poświęceniem w obliczu zagrożenia. W gronie najbliższych Zoe wyróżnia się jej brat Jonah, czy też dwójka przyjaciół: Val i Dallas. Z postaci przebywających na Nizinie to zdecydowanie w pamięci zapadają: Wyrywaczka, Sylvie oraz Melania zwana Melancholiczką. Grono jest tak barwne i różnorodne, że można by było jeszcze długo wymieniać. Wspomnę jeszcze o zaskakującym Śliwce, czy też dwójce lordów o imionach Regent i Derwisz.
Akcja płynnie sunie do przodu, zabierając czytelnika w nowe, niepokojące obszary krainy. Przeplata się sporo wydarzeń, ale wszystkie ostatecznie schodzą się w jeden punkt. Iks nadal poszukuje rodziców mając nadzieję, ze ich odnalezienie pozwoli rozwiązać zagadkę jego przebywania na Nizinie i rozjaśni nieco jego przyszłość. Nie jest to jednak takie proste, ma pewne wskazówki, ale nie sposób z początku właściwie ich zinterpretować. Wyjaśnienie przychodzi z czasem i jest dosyć zaskakujące. Sam pomysł na fabułę jest oryginalny a wykonanie lekkie i obrazowe.
„Na krawędzi mroku” to udana, intrygująca i świetnie poprowadzona opowieść przenosząca czytelnika do pełnego tajemnic i mroku świata, w którym czai się zło i nie brak zaskakujących wydarzeń oraz pełnych życia bohaterów. Gdy już raz trafi się na Nizinę to trudno o niej zapomnieć, tak jak i o wzbudzającym sympatię Iksie. Czy jesteście ciekawi jego historii? Jeśli tak to zachęcam do sięgnięcia po tom pierwszy.