czwartek, 30 grudnia 2021

"Polesia mszar" Elwira Izdebska-Kuchta

Źródło okładki: Novae Res

Tytuł: Polesia mszar
Autor: Elwira Izdebska-Kuchta
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 106

Opowieści oraz związane z nimi miejsca mogą stanowić inspirację, roztaczać swoisty klimat, magię, osaczać tajemnicami. Potwierdza to zbiór opowiadań „Polesia mszar”, który osadzony jest w podanym w tytule regionie, lecz historie w nim zawarte stanowią wielobarwną, ciekawą, miejscami smutną i nostalgiczną podróż w czasie. Do pewnych kadrów z życia postaci, o których opowiadają.

Gdy do moich rąk trafiła ta niewielkiej objętości antologia poczułam się rozczarowana tym, że tak niewiele opowiadań się w niej znajduje. Takie było moje pierwsze wrażenie. Jednakże po rozpoczęciu lektury poczułam się zaintrygowana z każdą stroną coraz bardziej oraz pod coraz większym wrażeniem każdej z umieszczonych w publikacji historii. Uderzają z dużą siłą oryginalnością i tajemniczością. Każda z nich przenosi nas w inne miejsce i stanowi niespodziankę. Zwracają uwagę jakością i stylem.

Na początku autorka wyjaśnia w krótkim wstępie, skąd wziął się pomysł na Polesie oraz czego można spodziewać się w tym zbiorze opowiadań. Niektóre inspirowane są prawdziwymi wydarzeniami, inne natomiast całkiem od początku do końca fikcyjne. Dalej w książce znajdziecie dziewięć opowiadań, rozpoczynając od pierwszego o tytule takim jak cały zbiór, które na mnie wywarło duże wrażenie i zachęciło do dalszej lektury. Kolejne, które na długo zagości w mojej pamięci to „Mała Nina”. Opowiadania są różnorodne i pewnie każdy znajdzie coś dla siebie, ale wszystkie trzymają poziom, zaciekawiają i po prostu przyjemnie się je poznaje. To w pełni udany debiut literacki, chociaż tak jak wspomniałam na początku, niedosyt wzbudza objętość książki. Chętnie przeczytałabym więcej opowiadań w takim stylu. Na zakończenie otrzymujemy jeszcze krótkie uzupełnienie informacji na temat każdego z opowiadań.

„Polesia mszar” to zbiór opowiadań o niewielkiej objętości, lecz ich treść oczarowuje i zaskakuje. Każde dostarcza inną historię, czasem tajemniczą, wręcz magiczną, innym razem życiową, czy smutną. Łączą je oryginalność, klimat i Polesie. Przykuwają uwagę i warto dać się im zauroczyć, gdyż zapisują się w pamięci i sercu.

poniedziałek, 27 grudnia 2021

"Łowca Legiona" Anna Kozińska

Źródło okładki: Novae Res
Tytuł: Łowca Legiona
Autor: Anna Kozińska
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 254

Skalne Miasto, które dotychczas było domem elfa Vinceennta w jednym momencie przestaje istnieć. Chłopiec zostaje zabrany do Południowego Zakonu Pięciu Bohaterów. W tym miejscu zaczyna się dla niego nowa droga okupiona licznymi siniakami, treningami ponad siły, okupionymi dużą wytrwałością, bowiem Vin postanowił zostać strażnikiem. Niestety podczas pobytu w Zakonie przekonuje się, że wiedza, którą zdobywa niekoniecznie w pełni pokrywa się z rzeczywistością. Demony, które przedstawione są jako krwiożercze bestie niekoniecznie takie są. Intryg nie brakuje. Kto tak naprawdę jest wrogiem a kto przyjacielem?

Wspominałam wielokrotnie, że chętnie sięgam po fantastykę i dlatego też sięgnęłam po ten tytuł. Opis zapowiada podróż do intrygującego świata, pełnego przygód, ale też niebezpieczeństw, gdyż ludziom zagrażają demony. Czy świat wykreowany przez autorkę wzbudza zainteresowanie i zapada w pamięci?

O Skalnym Mieście, w którym rozpoczyna się opowieść niewiele się dowiadujemy i tego trochę mi zabrakło. Szybko jednak o tym zapomniałam, gdyż akcja od razu porywa do kolejnych wydarzeń i nie pozwala odetchnąć. Wydarzenia ciekawie zostały ze sobą powiązane, chociaż momentami trochę zbyt szybko przechodzą dalej, zbyt powierzchownie. Zakładam, że może się to zmienić w kolejnej części, gdyż zakończenie sugeruje, że będzie ciąg dalszy. Swoją drogą chętnie go poznam, bo ciekawa jestem dalszych losów bohaterów.

Bohaterowie są zróżnicowani i jedni wzbudzają sympatię, inni irytację i złość. Niektórzy skrywają pewne tajemnice i początkowo trudno poznać ich prawdziwe zamiary. Postaciami, które najbardziej zapisują się w pamięci są Vinceennt i Legion. Zostali spójnie przedstawieni, dobrze odbiera się ich emocje i śledzi losy. Kolejną ciekawą postacią jest chociażby Zallen. 

Świat wykreowany przez autorkę jest rozległy i ciekawy, chociaż miejscami za mało o nim się dowiadujemy. Chętnie dowiedziałabym się więcej chociażby na temat podziemi, czy samej wioski, do której wyruszył Vinceennt. Trochę pozostało też niewiadomych, ale zakładam że z czasem będą wyjaśnione i być może będzie też możliwość lepszego poznania tego świata. Ogólnie uważam, że należy docenić ciekawy i oryginalny pomysł na fabułę, w którym duże znaczenie odgrywa pewna legenda.

„Łowca Legiona” to pełna przygód i niebezpieczeństw powieść zabierająca czytelnika do świata, w którym za każdym rogiem kryje się coś nowego. Świata, w którym obok bohaterów są też demony, ale w mroku kryje się coś jeszcze znacznie gorszego. Czy Zakon ma rację na temat demonów i zagrożenia z ich strony? Czy wszystko jest faktycznie tak czarno białe jak przedstawiają?

środa, 22 grudnia 2021

"Bożonarodzeniowa księga szczęścia" Jolanta Kosowska

Źródło okładki: Zaczytani

Tytuł: Bożonarodzeniowa księga szczęścia
Autor: Jolanta Kosowska
Wydawnictwo: Zaczytani
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 344

Listy straciły na popularności w dzisiejszych czasach i niewiele osób nadal je wysyła. Tymczasem grupa przyjaciół, których drogi się rozeszły w różne strony postanowiła w taki sposób utrzymywać kontakt i informować pozostałych na Boże Narodzenie o tym, co w danym roku się wydarzyło. Stało się to tradycją i wyczekiwanym momentem. List od Leny przychodził zazwyczaj jako pierwszy. Gdy pewnego roku go zabrakło, wszystkich zaczęło to niepokoić, zwłaszcza, że próba kontaktu także spełzła na niczym. Coraz bardziej zaczyna świtać myśl, że coś musiało się wydarzyć i trzeba to sprawdzić. Nie jest to proste, gdyż Lena wraz z córką mieszkają w Chorwacji. W podróż wybiera się Rafał, któremu sytuacja nie daje spokoju. Brak listu, ale też wspomnienia, które łączą tą dwójkę. Kiedyś byli razem, byli szczęśliwi. Później wszystko się zmieniło, chociaż on nie potrafił o tym zapomnieć mimo upływu lat.

„Życie to ciąg mniej lub bardziej świadomie podejmowanych decyzji i ich konsekwencji. Są błędy, których nie można naprawić. Popełniłem kiedyś taki błąd i już na zawsze zostaną mi tylko wspomnienia tamtych dni, kiedy byłem szczęśliwy.” str. 40-41

Przyszła pora na powieść w klimacie świątecznym, jak to bywa w grudniu. Wystarczy spojrzeć na okładkę, która wzbudza cieplejsze uczucia i zapowiada tą specyficzną atmosferę. Do tej pory nie poznałam twórczości pisarki, więc nie wiedziałam czego się spodziewać. Po tej lekturze już wiem, że będę się rozglądała za kolejnymi jej książkami.

Sam pomysł oparcia fabuły o tradycję pisania listów wzbudza sentyment, zwłaszcza u osób, które pamiętają te czasy. Czasy, gdy czekało się na list, czy kartkę świąteczną od bliskich. Wiem, że teraz są szybsze sposoby komunikacji, lecz to nie to samo. Ponadto w fabułę wplecionych jest wiele życiowych i wzbudzających emocje wydarzeń. Lena, Aśka, Maria, Tomek i Rafał znają się od wielu lat i w różny sposób poukładało się im życie. Widać, jak wiele zmieniło się na przestrzeni lat, zderzenie marzeń z rzeczywistością, zmiana priorytetów, przeszkody, niespełnione plany, rozczarowania. To wszystko razem i każde z osobna kształtowało ich charaktery i bardzo dobrze poznaje się każdą z tych historii. To one stanowią element, który przyciąga do tej książki. Do końca byłam ciekawa, co wydarzyło się u Leny. Dlaczego nie napisała kolejnego listu?

Autorka w swobodny sposób prowadzi opowieść, która ukazuje piękne, ale też te trudne wydarzenia. W życiu każdego człowieka ich nie brakuje. Każdy też w inny sposób radzi sobie z problemami i chwilami zwątpienia, czasem wygląda, że nic nie dzieje się bez przyczyny, że wszystko ma jednak jakiś głębszy sens, innym razem ma się poczucie bezsilności i niesprawiedliwości. Czytelnik otrzymuje w rezultacie pełną emocji opowieść, która porusza, zachęca do zatrzymania się w codziennym pędzie i przemyślenia tego, czy to, za czym pędzimy jest faktycznie tego warte. Czy nie zagubiliśmy w tym siebie i przede wszystkim czy jesteśmy szczęśliwi? Pytanie proste, lecz jak często o nich zapominamy, żyjąc codziennymi problemami. Niesamowitą postacią jest córka Leny, chociaż więcej na ten temat nie napiszę, by nie zdradzić Wam zbyt wiele.

Część wydarzeń rozgrywa się w pięknej scenerii Chorwacji, to także dodaje barw, tak jak i postać Davora. Ponadto mimo pewnej dozy przewidywalności, która swoją drogą w takich powieściach mi nie przeszkadza, jest też sporo niespodzianek. Wszystko spaja klimat, ciepło, pozytywna energia płynąca strumieniem a tego w takich powieściach oczekuję. Do czego natomiast nawiązuje tytuł? O tym przekonajcie się sami.

„Bożonarodzeniowa księga szczęścia” to piękna, chociaż nieprzesłodzona powieść, życiowa, dodająca otuchy w trudnych momentach. Oczarowuje klimatem, wzbudza emocje i zachęca do zastanowienia się nad priorytetami w życiu. Łatwo zagubić się w codziennym zabieganiu i zapomnieć o tym, co tak naprawdę jest istotne i co sprawia, że szczerze się uśmiechamy. Być może nie jest to coś, za czym gonimy. Szczerze polecam tą klimatyczną i mądrą opowieść.


niedziela, 19 grudnia 2021

"Mursz" Ewa Przydryga

Tytuł: Mursz
Autor: Ewa Przydryga
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 352

Las w każdym może wzbudzać różne uczucia, niepokój, strach, radość, poczucie bezpieczeństwa. O Duchnym Lesie od lat krążą różne opowieści, mroczne, niepokojące. Dzieje się tak za sprawą wydarzeń, które się w jego części rozegrały. Teraz w jego ostępy kieruje swe kroki Pola, która otrzymuje dziwny list od Kasandry, dziewczyny poznanej podczas terapii w szpitalu. Obie starały się poskładać swoje życie w całość, Pola po stracie męża i syna a Kas po traumatycznych wydarzeniach związanych ze śmiercią jej przyjaciółki Lary. Dużo ze sobą rozmawiały. Teraz jeden list burzy spokój i uwalnia demony przeszłości. Coś mrocznego wydobywa się z gąszczu i sprawia, że historia Murszu ożywa na nowo.

Grudzień sprzyja raczej poznawaniu opowieści w świątecznym klimacie i takich bardzo wiele pojawia się wszędzie. Tymczasem w moje ręce trafiła książka, która krótkim, ale mocnym opisem i mroczną okładką sprawiła, że pozostałe odłożyłam chwilowo na później. Czy lektura okazała się tak intrygująca jak jej opis?

Opowieść ma coś takiego w sobie, że od samego początku przyciąga. Kolejne rozdziały, poczynając od prologu, poznaje się z wzrastającym zainteresowaniem zagłębiając się coraz bardziej w fabułę. Autorka miała bardzo dobry pomysł na splecenie wydarzeń, które początkowo mogą wydawać się niepowiązane, a w efekcie końcowym dają zaskakujący finał. Wszystko zostało dopracowane, dobrze pomyślane i zapewnia nieprzewidywalność. Wiele jest elementów zaskakujących, dających do myślenia, ale także potęgujących poczucie niepokoju, intrygujących, osaczających specyficzną atmosferą. Bardzo ważny jest klimat, który książka roztacza i to wpływa na to, że tak dobrze się ją poznaje. Klimat tworzy sceneria i opowieści z nią związane, tajemnice roztaczające mrok, przeszłość go potęgująca. Za sprawą tego otrzymujemy niepowtarzalną, ale równocześnie realną opowieść, od której ciężko się oderwać.

„Za zło nigdy nie odpowiada przyroda, ona tylko przyjmuje to, czym człowiek ją karmi. A człowiek zamiast pielęgnować, najczęściej ją truje. Dlatego trzeba ją oczyszczać, by mogła znów sama się wyżywić. By mogła się odrodzić i dać dobry plon.” str 179

Otrzymujemy trzy płaszczyzny czasowe i równocześnie historie tworzące skomplikowany wzór trudny do odszyfrowania, zaskakujący. Wydarzenia poznaje się naprzemiennie z perspektywy trzech bohaterek i to daje mocniejszy wydźwięk, pozwala lepiej wczuć się w opowieść, także intryguje coraz bardziej. Stopniowo odkrywane są tajemnice każdej z tych historii, ale zanim dojdzie do ich wyjaśnienia czeka na czytelnika wiele mylnych tropów i wydarzeń wywołujących sporo emocji. Autorce udało się przygotować przekonującą i intrygującą powieść, w której akcja jest dynamiczna a opisy plastyczne i działające na wyobraźnię.

Prym w tej książce wiodą postacie kobiece i to one najmocniej zapadają w pamięci. Silne, zagubione, pewne siebie, ale też nieśmiałe i co najważniejsze przedstawione realnie oraz trafnie scharakteryzowane. Różne są ich historie, oczekiwania, wspomnienia, przemyślenia, tak jak i różne przeszkody los piętrzy im na drodze. Poznajemy skrawki ich życia, jego codzienne blaski i cienie, ale także wydarzenia, które doprowadziły do rozwikłania pewnych tajemnic. Pola, Lara, Marianna, Kasandra, Wiktoria, Eliza – chyba one najmocniej zapisały się w mojej pamięci i dobrze wpisują się w opowieść.

„Mursz” to książka, która przyciąga przede wszystkim klimatem, scenerią, tajemnicami i dynamiczną akcją. Rozsiewa mroczną atmosferę przenosząc czytelnika do Duchnego Lasu, w którym rozegrały się tragiczne wydarzenia i o którym krążą różne opowieści. W jego zakamarkach wciąż skrada się zło i skrywane są tajemnice, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. Czy jesteście gotowi, by wyruszyć na wyprawę do Murszu i odkryć to, co się w nim czai a także poznać jego mieszkańców?

niedziela, 5 grudnia 2021

"Córka fortuny" Isabel Allende

Tytuł: Córka fortuny
Autor: Isabel Allende
Seria: Dom duchów (tom 1)
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 424

Wielu wydarzeń nie da się przewidzieć, tak jak i nie da się cofnąć czasu, chociaż pewnie sporo osób by chciało. Gdy pewnego dnia w rodzinie Sommersów pojawia się Eliza, zmienia się bardzo wiele. Porzucona z niewiadomego powodu pod drzwiami zamożnej rodziny zostaje przez nich ciepło przyjęta i traktowana jak córka. Wydaje się, że teraz w jej życiu wszystko będzie szło ku dobremu. Miss Ross Sommers stara się, aby tak było, jednak gdy dziewczyna dorasta i się zakochuje, wszelkie plany tracą na znaczeniu. Za miłością podąża ścieżką pełną przeszkód, nie zważając na to, co wydaje się dla niej najlepsze. Na swej drodze spotka różnych ludzi, zwłaszcza, gdy trafi do miejsca, w którym rozpoczyna się gorączka złota.

Dotychczas poznałam tylko jedną książkę pisarki, ale trwale zapisała się ona w mojej pamięci. Mowa tu o powieści „Japoński kochanek”. Od jakiegoś czasu miałam w planach cykl „Dom duchów”, więc z przyjemnością rozpoczęłam lekturę pierwszego tomu. Czy książka pozostawiła tak samo pozytywne wrażenia i zachęciła do kolejnych tej pisarki?

„Podążając swą drogą, tysiące razy sama siebie zapytywała, czy istniała jakakolwiek szansa, aby uciec przed ową przytłaczającą  namiętnością, jaka złamała jej życie, czy może w trakcie tych paru chwil mogła odwrócić się na pięcie i uratować, ale za każdym razem, ilekroć zadawała sobie to pytanie, dochodziła do wniosku, że jej los został przesądzony u zarania dziejów.” str. 87

Opowieść przenosi czytelnika do XIX-wiecznego Chile, w którym między innymi rozgrywają się wydarzenia. Od początku poczułam się zafascynowana tą opowieścią. Trudno powiedzieć jednoznacznie dlaczego, gdyż składa się na to wiele elementów. Po pierwsze sama historia Elizy, jej losów, pierwszej miłości, wyborów, odwagi, ale też naiwności. Eliza jest główną bohaterką, ale powieść jest wielowątkowa i losy bohaterów drugoplanowych równie mocno oddziałują na całokształt. Z szerokiej gamy postaci wyróżniają się Miss Ross, Tao Chi’en, czy Jacob Todd, zapadają w pamięci i z zaangażowaniem śledzi się wydarzenia z nimi związane. Ich losy nierozerwalnie splecione są z losem Elizy i sprawiają, że ta opowieść jest tak niepowtarzalna. Ponadto każda z tych postaci ma swoje tajemnice, pragnienia i cele. Wiele z nich może być dosyć zaskakujących, jak chociażby te związane z Miss Ross.

Kolejnym ważnym i przyciągającym elementem tej powieści jest tło historyczno – obyczajowe, przemiany zachodzące w tym czasie, wydarzenia odciskające swe piętno. Dotyczy to zarówno XIX-wiecznego Chile, ale także Ameryki i gorączki złota, która się rozkręca. Prowadzi to nie tylko do wzbogacenia jednych, ale także do zguby innych, których niestety jest znacznie więcej. Bieda przeplata się z bogactwem, nie brakuje kontrastów, tak jak i wielu przejmujących historii, bez których ta opowieść nie byłaby tak niesamowita zarówno pod względem oryginalności, jak i wielu emocji, które wywołuje. Pisarka nie stroni od trudnych tematów i kreśli przejmujący obraz pełen jasnych, ale też ciemnych barw życia.

Dynamiczna akcja nie pozwala odetchnąć a dobrze dopracowana warstwa psychologiczna wywołuje wiele emocji. Nie brakuje momentów skłaniających do przemyśleń. Powieść jest dobrze, w przemyślany sposób skonstruowana i trafia do odbiorcy, wręcz chłonie się kolejne rozdziały z ciekawością tego, w jaki sposób ta opowieść się rozwinie.

„Córka fortuny” to powieść, o której nie sposób zapomnieć. Daje do myślenia, przyciąga wartką akcją i płynącymi z lektury emocjami. Na uwagę zasługuje tło historyczne, które stanowi ważny i nierozerwalny element tej opowieści, którą szczerze Wam polecam. Oryginalna, emocjonująca, trafiająca do serca i działająca na wyobraźnię.

poniedziałek, 22 listopada 2021

"Zakręt" Sandra Cicha

Tytuł: Zakręt
Autor: Sandra Cicha
Wydawnictwo: Akurat
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 320

Rutyna dnia codziennego dopada niemal każdego. Na pewnym etapie, gdy uzyska się pewnego rodzaju stabilizację, odnajdzie bliską sercu osobę, założy rodzinę, życie toczy się swoim tempem. Co prawda niekiedy zaczyna brakować w związku emocji, tej iskry, jaka była kiedyś, czuć samotność. Joanna stara się rozniecić dawne uczucie, coś zmienia, ale wciąż odnosi wrażenie, że mąż z każdym dniem coraz bardziej się od niej oddala. Dobrze, że przy niej są dzieci, które rozświetlają jej każdy dzień, nadają mu sens. Dlaczego jej mąż nie zauważa tych starań? Jakby tego było mało wokół zaczynają się dziać niepokojące rzeczy, dochodzi do zabójstw, czuć rosnące zagrożenie. O co w tym wszystkim chodzi?

„Dopiero niedawno dotarło do mnie, jak szybko mija czas, jak szybko człowiek musi stać się odpowiedzialny, rozsądny. Zatracając spontaniczność, którą zastępują przewidywalność i moje ulubione słowo: stagnacja. Miałam do niej dwojaki stosunek; z jednej strony zapewniała poczucie bezpieczeństwa, a z drugiej świadczyła o nuuuudzie”. str. 10

Początkowo poznajemy Joannę Grabowską i stopniowo strona po stronie skrawki jej życia, rozmyślań w chwili, gdy uświadamia sobie, że w jej życie wdarła się rutyna. Każdy dzień trochę przypomina poprzedni, chociaż w ostatnim czasie coś zaczęło się dziać, jej serce drgnęło, zaczęło mocniej bić. Po chwili przenosimy się w czasie o pół roku wstecz, by stopniowo zrozumieć, o co chodzi i dlaczego w głowie kobiety zapanował taki chaos myśli. Joanna jest na jednym z życiowych zakrętów i jeszcze nie widać, co się za nim kryje. Dobrze obserwuje się wydarzenia, obraz jest pełny a bohaterka wzbudza cieplejsze uczucia i zrozumienie. Jednego dnia w jej życiu było wszystko po staremu, kolejnego zaczęło się zmieniać a wraz z tym zmienia się też główna bohaterka. Dostosowuje się do zmian, a czasem walczy o siebie i o to, by być szczęśliwą.

Ta książka to trochę połączenie różnych gatunków literackich. W głównej mierze to powieść obyczajowa, ale wpleciony został też wątek kryminalny. Wątek dosyć zaskakujący, chociaż podczas jego poznawania czułam niedosyt i w moim odczuciu został zbyt powierzchownie potraktowany. Nie zmienia to faktu, że to ciekawy pomysł i wprowadza więcej emocji do lektury. Ponadto tradycyjnie miłość, przyjaźń, życiowe zawirowania, niepokojące momenty, ale też poprawiające humor, czy poruszające.

Warto zaznaczyć, że autorka poruszyła też ważną tematykę, a mianowicie blaski i cienie pracy kuratora sądowego. Trudna praca, wymagająca zaangażowania, ale także w wielu przypadkach stalowych nerwów. Bywają chwile poruszające, bywają też niebezpieczne, w których zachwiana jest równowaga a człowiek zaczyna mieć chwile zwątpienia. Nic nie jest czarno – białe, każda prowadzona sprawa jest inna i wymaga indywidualnego podejścia.

Powieść poznaje się z zainteresowaniem, gdyż bohaterowie zostali dobrze przedstawieni i czuć emocje od nich płynące. Czasem ma się poczucie przerysowania, czy powierzchowności, ale w głównej mierze dotyczy to wątku kryminalnego. Ogólnie wrażenia są pozytywne.

„Zakręt” to interesująca powieść, w której znajdziecie życiowe zakręty, zawirowania, z którymi stara się zmierzyć główna bohaterka. W jej życiu nastąpił moment, w którym musi podjąć ważną decyzję, niosącą konsekwencje dla całej jej rodziny. Początkowo przyszłość rysuje się w ciemniejszych barwach, nie tego się spodziewała, ale zawsze warto o nią zawalczyć. Każdy dzień może stać się początkiem czegoś nowego, czego zupełnie się nie spodziewaliśmy.

piątek, 19 listopada 2021

"Życie" Lisa Aisato

Źródło okładki: Wydawnictwo Literackie

Tytuł: Życie
Autor: Lisa Aisato
Rok wydania: 2021

Życie przybiera różne barwy i w zależności od tego, na jakim jesteśmy jego etapie, inaczej patrzymy na świat. Zmienia się nasze postrzeganie, uczymy się, poznajemy, czujemy, kształtuje się nasz charakter. Droga nie jest prosta, czasem piętrzą się przeszkody, wzrasta zagubienie, innym razem serce jest w skowronkach. W tej pięknej książce, o której chcę Wam opowiedzieć wszystko to znajdziecie a niesamowite ilustracje przemawiają równie mocno, jak słowa.

Ilustracje tworzone przez Lisę Aisato poznałam wcześniej podczas lektury książki „Śnieżna siostra”. To piękna opowieść, która porusza i otula serce ciepłem, do której Lisa Aisato przygotowała ilustracje, a tekst Maja Lunde. Z dużymi oczekiwaniami sięgnęłam po tę książkę, której niesamowita okładka, barwna, pełna detali, po prostu piękna - tylko mnie utwierdziła w przekonaniu, że to będzie obłędna podróż. Tym razem w całości autorką jest Lisa Aisato.

Pierwsza ilustracja zachwyca i zapowiada, że nie obędzie się bez emocji i wzruszeń. Dla osób, które poznały już ilustracje wykonane przez Lisę Aisato nie jest to niespodzianka, że są przepiękne i oryginalne. Pomimo tego, że już jedną książkę poznałam wcześniej to nadal czuję się oczarowana barwami i przekazem, który z tych ilustracji płynie. Czasem odnosi się wrażenie, że więcej wyrażają niż słowa, wywołują uśmiech, wywołują nostalgię, wzbudzają smutek. W tej książce znajdziecie najlepsze ilustracje Lisy Aisato, które skomponowała w pełną czaru opowieść.

Tekstu w tej publikacji nie ma wiele, zaledwie kilka słów do każdej ilustracji, ale przekazują wiele treści. Dobrze się uzupełniają. Podczas lektury niejednokrotnie nasuwa się myśl, że jest po prostu piękna, ma swój urok. Trudno jest wyrazić słowami klimat, który książka roztacza, trzeba go po prostu poczuć samemu. Ciepło z niej płynące ogrzewa jak miękki, puszysty koc.

Wspomnieć należy także o pięknym i starannym wydaniu tej książki. O okładce już wspominałam, ale w rzeczywistości wygląda znacznie lepiej niż na zdjęciu. Książka wydana jest w formacie albumu, dzięki czemu ilustracje są dużych wymiarów, pełne kolorów i szczegółów, które dobrze się poznaje.

„Życie” to książka wypełniona po brzegi pięknymi, można by rzec wręcz magicznymi ilustracjami, roztaczającymi niesamowity klimat. Słowa przeplatają się z ilustracjami dobrze się uzupełniając. Wzbudzają emocje i skłaniają do zastanowienia się nad tym, co istotne, nad ulotnością chwil, nad ważnymi i tymi mniej ważnymi momentami, które kadr po kadrze składają się na nasze życie. Piękna, klimatyczna, po prostu jedyna w swoim rodzaju.

sobota, 13 listopada 2021

"Likwidator" Marcin Pełka

Źródło okładki Novae Res

Tytuł: Likwidator
Autor: Marcin Pełka
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 240
Data premiery: 25 listopada 2021 roku

Przyszłość to tajemnica, chociaż niejedna osoba pewnie zastanawia się nad tym, co może skrywać i w którą stronę podąża ten świat. Pewne rzeczy w dniu dzisiejszym mogą wydawać się nierealne, niewyobrażalne, oderwane od rzeczywistości. Czy aby na pewno? Trudno powiedzieć, lecz namiastkę tego, jak może wyglądać świat w przyszłości serwuje nam Marcin Pełka w zbiorze opowiadań, które chciałabym Wam przedstawić.

Prawdą jest, że wolę dłuższe formy literackie, gdyż moim zdaniem pozwalają bardziej zżyć się z bohaterami i wciągnąć w ich historię. Pomimo tego chętnie zaglądam też do zbiorów opowiadań zwłaszcza, gdy zainteresuje mnie tematyka i tak stało się w tym przypadku. Przyciągnęła mnie tematyka, ale też okładka, która wydała mi się w klimacie postapokaliptycznym.

Publikacja składa się z dziesięciu różnorodnych opowiadań. Rozpoczyna się od tytułowego, które jest najdłuższe i stanowi przedsmak tego, co jeszcze w tej niepozornie zapowiadającej się lekturze można odnaleźć. Jestem pod wrażeniem wyobraźni, pomysłów, ale też sposobu przedstawienia poszczególnych opowieści. Każde opowiadanie ma coś w sobie, ale łączą je oryginalność i efekt zaskoczenia. Wiadomo, że jedne bardziej przypadną do gustu, inne nieco mniej, ale atutem wszystkich jest z pewnością nieprzewidywalność. Z rosnącą ciekawością rozpoczynałam lekturę kolejnych historii bez poczucia rozczarowania a raczej z oczekiwaniami na więcej. Szkoda, że opowiadań jest tylko dziesięć, gdyż czas przy nich upływa bardzo szybko i równie szybko dociera się do ostatnich stron książki. Ciekawa też jestem kolejnego kroku autora. Po tak intrygującej lekturze chętnie sięgnę po jego kolejne książki.

Opowiadania są różne, ale bez problemu mogę wymienić trzy, które wywarły na mnie największe wrażenie. Jednym z nich jest „Impreza” – opowiadanie, które łączy w sobie zarówno efekt zaskoczenia, jak i ironię. Jeśli zastanawialiście się kiedyś na ile sposobów można wyjść z imprezy i jakie to może nieść konsekwencje, to i tak opowiadanie Was zaskoczy. Kolejna zapadająca w pamięci historie to „Pamiętnik”. Zupełnie inna, zakręcona, intrygująca i działająca na wyobraźnię. Występuje w niej Anioł Stróż, ale to nie on jest głównym bohaterem, tylko Witold Kuroszczyk. Ostatnim opowiadaniem, o którym wspomnę jest „Wojna grabarzy”, ciekawe i z poczuciem humoru. 

Pomimo faktu, że to opowiadania, to bohaterowie są tak charakterystyczni, że zapadają w pamięci i myślę, że pozostaną w niej na dłużej. Zasługą tego jest także styl pisarski, lekki i obrazowy. 

„Likwidator” to zbiór opowiadań, które dostarczają wielu wrażeń, zaskakują i zapadają w pamięci. Cechuje je oryginalność. Skrywają wiele niespodzianek i wzbudzają uśmiech, gdyż poznając niektóre wydarzenia sam po prostu pojawia się na twarzy. Polecam Wam ten nietuzinkowy zbiór intrygujących historii, przy których nie sposób się nudzić.

czwartek, 4 listopada 2021

"Italia dla zielonych. Roślinna kuchnia włoska" Alicja Rokicka

Tytuł: Italia dla zielonych.
Roślinna kuchnia włoska
Autor: Alicja Rokicka
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 320

W kuchni warto inspirować się różnymi pomysłami, czerpać z przepisów z różnych stron świata, smakować nowych przypraw. Z tego też powodu co jakiś czas szukam nowych inspiracji w książkach kucharskich. Dziś chcę Wam opowiedzieć o kolejnym poradniku kulinarnym, który postanowiłam poznać. Dotyczy roślinnej kuchni włoskiej, która zazwyczaj kojarzona jest z różnego typu makaronami, czy pizzą. Tymczasem można w niej odnaleźć znacznie więcej. O tym można się przekonać, sięgając po książkę Alicji Rokickiej, autorki bloga „Wegan Nerd”. 

Chętnie zaglądam do poradników prezentujących kuchnię roślinną. Ten zainteresował mnie, ponieważ faktycznie niewiele znam przepisów wywodzących się z tradycyjnej włoskiej kuchni. Postanowiłam to zmienić i wypróbować chociaż kilka na początek, aby przekonać się, czy to coś dla mnie. 

Po słowach wstępu, w których dowiadujemy się więcej o genezie powstania tej książki, składnikach, które mogą być potrzebne oraz o tym, jak najlepiej korzystać z tej książki przechodzimy do kolejnych rozdziałów, które zawierają już konkretne przepisy podzielone tematycznie, okraszone ciekawostkami na temat tego pięknego kraju.

W związku z tym, że kawa towarzyszy mi niemal każdego dnia, bardzo zainteresował mnie pierwszy z działów z przepisami, czyli słodkości do kawy. Okazuje się, że we Włoszech kawa to jest produkt bardzo istotny i chętnie przeczytałam parę ciekawostek na ten temat. Przepisów w tym dziale jest sporo i poza znanym i cenionym Tiramisu zainteresowała mnie też między innymi „Panna cotta di mandorle” (migdałowa panna cotta), czy też „Affogato al Caffé” (kawa z lodami). Kolejny rozdział dotyczy przepisów na zaostrzenie apetytu, z których z pewnością wypróbuję domowe „Grissini” (drożdżowe paluchy). To dopiero początek tej kulinarnej podróży do Włoch, dalej znajdziecie szereg kolejnych ciekawych przepisów między innymi na przystawki, zupy, sałatki, makarony, potrawy gotowane, pieczone, czy smażone. Znajdują się tu zarówno dania mniej, czy też bardziej sycące, mniejsze, większe, barwne, ciekawe. Postanowiłam jako pierwszy wypróbować przepis na „Piadina romagnola”, czyli pszenne placuszki i nie zawiodłam się. W planach mam już kolejne, wśród których z pewnością będzie „Rigatoni alla norma” (pasta z bakłażanem). Myślę, że to będzie udana kulinarna przygoda, gdyż inspiracji w tej książce można znaleźć bardzo dużo.

Tytuł książki można tłumaczyć na dwa sposoby i oba doskonale do niej pasują. Książka prezentuje bowiem przepisy kuchni roślinnej, zarówno dla osób, które już z nią miały styczność, ale także dla początkujących jej smakoszy. Przepisy pozwalają bez problemu wykonać przedstawioną potrawę, którą można zobaczyć także na zdjęciu. Każdy z przepisów poprzedzony jest informacjami i ciekawostkami. 

„Italia dla zielonych. Roślinna kuchnia włoska” to poradnik kulinarny, w którym znajdziecie zarówno inspirujące przepisy roślinnej kuchni włoskiej, jak i informacje oraz ciekawostki dotyczące Włoch. Barwna, przygotowana z pasją i zachęcająca do wprowadzania do codziennej diety większej liczby owoców i warzyw. To poradnik kulinarny pełen przepisów na różne okazje, a zdjęcia przedstawiające gotowe potrawy zachęcają do ich wypróbowania. Warto go mieć pod ręką, chociaż może też stanowić dobry pomysł na prezent. 

czwartek, 28 października 2021

"Any Border" Gabriela L. Orione

Tytuł: Any Border
Autor: Gabriela L. Orione
Seria: Any Border (tom 1)
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 330

Anastazja, piękna, młoda, pewna siebie, spełniająca się jako matka i zawodowo, ale także z pewnym bagażem doświadczeń. W jej życiu nie do końca ułożyło się tak, jak to planowała, lecz to nie podcięło jej skrzydeł. Godzi opiekę nad dziećmi z pracą zawodową w dużej agencji modelingowej, chociaż nie raz pewnie doba mogłaby trwać nieco dłużej. Czasem wiąże się to z wyjazdem, tak jak ma to miejsce i tym razem, gdy swe kroki musi skierować do Mediolanu. Pozornie wyjazd, jakich wiele wcześniej, lecz nie przewidziała na swej drodze przystojnego, aroganckiego i pomocnego Giorgia. Pojawił się niczym rycerz na białym koniu i tak rozpoczęła się relacja, której wyniku żadne z nich nie przewidziało. Jedno, krótkie, przypadkowe spotkanie wprowadza tak wiele zamieszania, namiętności, ekscytacji.

„Życie to splot niezaplanowanych spotkań, historii z finałem innym niż ten, który zakładamy, i ludzi, którzy często wywracają wszystko do góry nogami – myślała, wyglądając przez okrągłe okno w kabinie samolotu.” str. 34

Postanowiłam przeczytać tą książkę, ponieważ założyłam, że będzie to lekka, ciekawa historia z pikantniejszą nutką. Okładka przyciąga wzrok, a opis taką właśnie zapowiada. To pierwszy tom serii, jak również pierwsza książka autorki, po którą sięgnęłam. Czy po jej lekturze czekam na kolejny tom, czy raczej pozostanę na tym pierwszym?

Spodziewałam się lekkiej opowieści, ale zupełnie nie spodziewałam się tego, że aż tak dobrze będzie mi się ją poznawało. Autorka z prawdziwą swobodą prowadzi historię, oddziałując na czytelnika, na jego wyobraźnię, emocje, zaangażowanie w lekturę. Niby nie ma w niej nic odkrywczego, a jednak chwyta za serce i dostarcza sporą dawkę rozrywki, oderwania się od codzienności i przeniesienia do innego miejsca. Z ciekawością obserwuje się relację pomiędzy Any i Giorgio, która z przypadkowego spotkania przeradza się w coś bardziej urzekającego, magnetycznego, intensywnego. Na początku żadne z nich nie zdaje sobie sprawy z tego, w jakim kierunku to wszystko zmierza, chociaż coś ich do siebie przyciąga, zaprząta myśli, nie daje spokoju. Jak to wytłumaczyć? On wie, czego chce, szuka przygody, chociaż ma żonę. Ona zaaferowana swoim życiem nie zauważa, że wokół niej rozpościera się pajęczyna, która ją osacza, opanowuje myśli, nie pozwala o nim zapomnieć. Do czego ich to doprowadzi?

Anastazja jest kobietą czynu, bierze sprawy w swoje ręce, stara się pogodzić życie osobiste z licznymi obowiązkami. W jej zabieganym życiu nie potrzeba więcej komplikacji, tymczasem niespodziewanie pojawia się Giorgio Caruso. Any to postać w pełni realna, dobrze odbiera się jej emocje. Czuć jej pewność siebie, ale też i zagubienie, czy zaskoczenie. Kobieta stara się pewnie kierować swoim życiem, aż do momentu gdy pojawia się ktoś, kto burzy tą harmonię. Postać Giorgia równie dobrze jest wykreowana. Szuka rozrywki, pięknych kobiet, ulotnych chwil bez zobowiązań, po których wraca do swojego poukładanego, pięknego życia. Tym razem jak to się mówi trafiła kosa na kamień. Nie tak to sobie wyobrażali, a jednak wzajemna fascynacja prowadzi ich na nieznane ścieżki. W tej barwnej i pełnej emocji opowieści pojawia się poza tą dwójką znacznie więcej postaci. Valentina, o której chętnie przeczytałabym więcej, gdyż wydaje mi się silną i charakterną postacią. Izabella, tajemnicza kobieta, która mam wrażenie, że jeszcze odegra ważną rolę w tej historii.

W książce przeplata się też wiele emocji i być może nawet, jeśli brakuje czasem głębi to jednak niezwykle dobrze się ją poznaje. Trudno mi przekazać Wam, o co tak naprawdę chodzi, myślę, że warto to po prostu sprawdzić samemu. Dla mnie lektura okazała się dobra, intrygująca i chętnie poznam ciąg dalszy.

„Any Border” to książka, którą bardzo dobrze się poznaje, z wzrastającym zaangażowaniem, emocjami z niej płynącymi i fascynacją, która działa na wyobraźnię. Relacja między głównymi bohaterami dostarcza wielu wrażeń i skutecznie przyciąga uwagę. To historia, której chciałabym poznać ciąg dalszy, gdyż jestem jej po prostu ciekawa. Zachęcam Was także do tej emocjonującej podróży do Mediolanu.

niedziela, 17 października 2021

"Lekcja hiszpańskiego 2" Aleksandra Pakuła

Tytuł: Lekcja hiszpańskiego 2
Autor: Aleksandra Pakuła
Wydawnictwo: Akurat
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 416

Adrianna Małecka chociaż jest młodą kobietą, to w swoim życiu doświadczyła już wiele. Gdy już myśli, że udało się jej w miarę poskładać to, co zostało zniszczone, jej były mąż uderza ponownie. Czekał na odpowiedni moment, by udowodnić jej, że sama sobie nie poradzi i należy do niego. Poza tym, co dotychczas jej już odebrał, teraz chce jeszcze więcej. Stara się zrobić wszystko, by sama do niego wróciła i prosiła o przebaczenie. Traktuje ją jak własność. Wracają koszmary, które dręczyły ją przez długi czas i wzrasta brak wiary w siebie. Myślała, że po pewnym czasie da jej spokój, ale sytuacja wygląda nieciekawie a Jakub wciąż wymyśla nowe sposoby na jej dręczenie. Czy ten koszmar się skończy? Co tym razem zaplanował Jakub? Czy jest sposób na to, by go powstrzymać?

W mojej pamięci wciąż pozostaje poprzednia część tej opowieści, która wywołała wiele emocji. Zakończyła się też w takim momencie, że od razu chciałam poznać dalszy ciąg. Na szczęście długo nie musiałam czekać. Co wydarzyło się dalej w życiu Adrianny?

„Chciałam portu, już nie pragnęłam pływać pod prąd, bo zabawa i przygoda są fajne, ale jeszcze fajniejsze jest poznać kogoś, kto stanie się twoją najlepszą życiową przygodą. Zapomniałam tylko, że w moim wypadku miłość to słabość i bezbronność, które łatwo wykorzystać.” str. 152

Z przyjemnością wróciłam do dobrze poznanych bohaterów i do pełnej pasji i smakowitych zapachów restauracji Ahora. Książka rozpoczyna się zaskakującym wstępem. Następnie krok po kroku czytelnik poznaje dalsze wydarzenia, które przeplatane są też z wywołującymi wiele emocji wspomnieniami Adrianny. Okrucieństwo, którego doświadczyła wciąż do niej wraca, gdyż Jakub nie daje o sobie zapomnieć, powracają paraliżujący strach i bezsilność. Natomiast w tej części możemy lepiej poznać Maksa i jego historię, która w pewien sposób tłumaczy niektóre z jego działań. Wszystko razem stanowi spójną całość. Każde z nich nosi swój bagaż doświadczeń, które wpływają na ich relację. Dobrze się ją obserwuje, dostrzegając jak oboje się zmieniają, wspierają i jak między nimi iskrzy. Czy jednak relacja, która miała stanowić tylko przygodę rozwinie się bardziej? Czy po tak trudnych przeżyciach można komuś jeszcze zaufać?

Warstwa psychologiczna nie przytłacza, ale równocześnie pozwala na lepsze poznanie bohaterów, zrozumienie ich działań i emocji. Czasem trudno niektóre fragmenty się poznaje ze względu na treść i emocje, które wywołują. Ważne, aby takie tematy poruszać, chociaż nie zawsze jest to łatwe. Z opowieści bije realizm i przez to jeszcze mocniej oddziałuje ona na czytelnika. 

Autorka poza głównym wątkiem poruszyła też szereg innych życiowych tematów, trudnych wyborów, niosących konsekwencje decyzji. Utrata bliskich, zaufania, przyjaźń, toksyczne relacje, miłość i nadzieja. Wiele momentów skłania do przemyśleń, do spojrzenia oczami bohaterów na pewne wydarzenia, wczucie się w ich sytuację. Poza trudnymi tematami odnajdziemy tu też dawkę pozytywnej energii, zarówno związanej z pasją do gotowania i pieczenia, ale też płynącej od ludzi. Wspierających, wyciągających pomocną dłoń. Nie zawsze sytuacja wygląda tak beznadziejnie, jak się nam wydaje i nie warto się poddawać. W takich momentach ważne jest mieć u boku osoby, które wesprą i pozwolą optymistycznie spojrzeć w przyszłość.

„Lekcja hiszpańskiego 2” to kontynuacja historii Adrianny, dobrze napisana, poruszająca, wzbudzająca paletę emocji. Trudno o niej zapomnieć, gdyż porusza ważne tematy a tym samym mocno oddziałuje na czytelnika. To wypełniona życiowymi wydarzeniami opowieść, która pozostawia trwały ślad i porusza do głębi. Pokazuje, że warto wykazać się odwagą i zawalczyć o swoją przyszłość mimo przeciwności losu. Po raz kolejny autorka zakończyła opowieść w takim momencie, że już nie mogę doczekać się kontynuacji.

czwartek, 14 października 2021

"Podziemie. Świat pod naszymi stopami" Will Hunt

Tytuł: Podziemie. Świat pod naszymi stopami
Autor: Will Hunt
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 296

Podziemia kojarzą się z ciemnością, horrorami, niebezpieczeństwem. Budzą strach, działają na naszą wyobraźnię. Często boimy się tego, co nieznane, a to właśnie świat pod nami owiany jest tajemnicą, niewiele o nim wiemy, niewiele się nad nim zastanawiamy. Tymczasem są ludzie, których ten świat fascynuje, daje siłę, zachęca do niesamowitej podróży do miejsc ukrytych przed oczami większości z nas. 

Prosta okładka i intrygujący opis przykuły moją uwagę. Niewiele pojawia się książek dotyczących takiej tematyki, a dawno już nie zaglądałam do reportaży. Ten zapowiadał intrygującą wyprawę do świata, o którym niewiele wiemy. Niewiele osób na co dzień zastanawia się, co dzieje się pod ich stopami. Brak na ten temat zbyt wielu informacji, a takie miejsca wzbudzają niepokój. Z drugiej strony, jak by się nad tym zastanowić, to pomimo strachu właśnie podziemia stanowiły też schronienie. Autor zabiera więc nas do miejsc, które fascynują i pokazują świat z zupełnie innej strony.

„Schodzimy pod ziemię, by umrzeć, ale także by się odrodzić, by wyjść z łona ziemi; boimy się podziemia, a jednak to właśnie tam szukamy schronienia przed niebezpieczeństwem; podziemie kryje w sobie zarówno bezcenne skarby, jak i toksyczne odpady; jest królestwem stłumionej pamięci i świetlistego objawienia.” str. 38

Autor w pierwszym rozdziale nazwanym Zejście opowiada nam, od czego zaczęła się jego pasja, w jaki sposób zainteresował się tym, co znajduje się pod nami i dlaczego tak niewiele na ten temat wiemy. To tylko preludium do dalszej części, która jest intrygująca i przede wszystkim daje do myślenia. Podziemia przecież wzbudzają strach, dlaczego więc były miejscem, w którym ludzie spędzali czas, szukali bezpieczeństwa. Dłuższy pobyt w takim miejscu działa nie tylko na wyobraźnię, ale także na psychikę. Autor po rozpoczęciu swojej wyprawy w Providence odwiedził miejsca w ponad dwudziestu krajach i jego zainteresowanie tym tematem, światem, który tak niewiele osób zgłębia, trwa nadal. Opisując najważniejsze z wydarzeń stara się pokazać, co tak naprawdę skrywa się pod nami, jak wiele tajemnic i niesamowitych miejsc.

Każdy z rozdziałów opisuje inne miejsca, różne doświadczenia, ciekawostki, ale także a może przede wszystkim ludzi, którzy z nimi są związani. Można poznać miejscowych odkrywców, ale też dowiedzieć się między innymi, jaki wpływ na człowieka ma długi pobyt w ciemnościach. Opisywane miejsca mocno działają na wyobraźnię. W pamięci pozostają także bohaterowie, jak chociażby pierwsza osoba, która uwieczniła na fotografiach podziemia Paryża. W związku z tym, że w książce zostały zamieszczone także czarno białe ilustracje i zdjęcia, treść mocniej trafia do czytelnika. Wiele zdjęć zapada w pamięci, przykładowo jedno przedstawiające korytarze ułożone z kości w Paryżu, czy inne pokazujące niesamowite sieci jaskiń w Kapadocji. Wspomniałam też o bohaterach, o których trudno będzie zapomnieć a jednym z nich był mieszkaniec Londynu William Lyttle, którego historia i pasja związana z kopaniem zaczęła się dosyć niepozornie.

Walorem tej książki poza ciekawą treścią jest lekkość przekazu. Poznaje się ją bardzo szybko a jednocześnie z utrzymującym się na odpowiednim poziomie zainteresowaniem. W wielu miejscach opowieść skłania do refleksji i zachęca do pogłębienia wiedzy w określonych obszarach. 

„Podziemie. Świat pod naszymi stopami” to książka, która zaskakuje treścią, ciekawą tematyką i klimatem. Ukazuje pasję, nieco mroczne, ale też piękne miejsca niewidoczne dla większości ludzi a skrywające tajemnice, działające na wyobraźnię, niesamowite. Autor w interesujący sposób opowiada nam różne historie i przedstawia ludzi, którzy tak jak on postanowili zwiedzić świat, który wzbudza niepokój, na co dzień głęboko ukryty. Świat, który niby jest tak blisko, a jednak niewiele nadal o nim wiemy. Klimatyczna i mroczna podróż w głąb ziemi, w ciemnościach, z dala od codziennego zgiełku.


środa, 6 października 2021

"Upiecz to! Porażkoodporne przepisy na miarę każdej kuchni" Rukmini Iyer

Tytuł: Upiecz to! Porażkoodporne przepisy
na miarę każdej kuchni
Autor: Rukmini Iyer
Wydawnictwo: Znak literanova
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 240

W dzisiejszych, zabieganych czasach często szuka się prostych, szybkich do przygotowania przepisów. Najlepiej jeszcze, by wykonać można je było z łatwo dostępnych produktów i aby efekt końcowy był taki, jak zamierzony. Czy są przepisy, które zawsze wychodzą i jednocześnie przygotowanie potraw nie zajmuje dużo czasu? 

W kuchni warto inspirować się pomysłami różnych osób, łączyć smaki, kolory, zapachy. Wychodząc z tego założenia a także zachęcona opisem sięgnęłam po tę książkę. Wiadomo, że nie zawsze jest czas na przygotowanie wymyślnych potraw. Można też zniechęcić się, gdy wykonanie potrawy jest skomplikowane i niestety efekt końcowy nie jest taki, jak byśmy sobie tego życzyli. Czy da się w krótkim czasie, z wykorzystaniem łatwo dostępnych produktów przygotować ciekawe, smaczne i pożywne dania? Przekonajmy się o tym zaglądając do tej książki.

Do książki zachęca już sama okładka i danie na niej przedstawione. Oprawa graficzna jest trafna, okładka twarda a wewnątrz obok przepisów znajdują się duże zdjęcia wykonanych potraw. Ponadto podoba mi się sam pomysł przygotowywania potraw w piekarniku ze względu na prostotę, jedno naczynie, ale także właściwości zdrowotne.

Wstęp zawiera krótki zarys konstrukcji książki, opis naczyń do zapiekania oraz podstawowych składników, które warto mieć w domu. Dalej publikacja podzielona jest tematycznie na osiem działów. Przykładowo trzy pierwsze to: dania rybne, pieczony kurczak, warzywna uczta. Nie zabrakło też pomysłów na słodkości, które można znaleźć między innymi w rozdziale pieczone owoce. Myślę, że wśród tych przepisów każdy znajdzie coś dla siebie, chociaż wiadomo też, że nie każde zestawienie składników przypadnie wszystkim do gustu. Na to też autorka znalazła sposób. Przedstawione przepisy bowiem to tylko wstęp do Waszych pomysłów, które według pewnego schematu przedstawionego w książce możecie skomponować sami. 

Każdy rozdział rozpoczyna się od pewnego rodzaju tabeli, w której dobierając produkty i dodając do nich odpowiednie przyprawy i składniki z kolejnych kolumn możecie przygotować danie odpowiednie dla Was. Skomponować składniki, które lubicie, tak więc przepisy tu przedstawione stanowią zachętę i inspirację. Postanowiłam na początek wypróbować dwa przepisy a mianowicie „Prosty kurczak z czerwoną papryką pieczony na blasze” oraz „Pikantne skrzydełka kurczaka z dodatkiem chipotle pieczone z łódeczkami z batatów, kolendrą i jogurtem limonkowym”. Dosyć długie nazwy trzeba przyznać. Pierwsze danie okazało się smakowite i szybko zniknęło z talerza, natomiast drugie to nie moja bajka. Połączenie batatów z kurczakiem nie przypadło mi do gustu, ale tak jak wspomniałam komponować składniki można także samemu, posługując się pewnym wzorem. Przepisy są klarownie przedstawione. Poza potrzebną ilością składników znajdują się opisy wykonania krok po kroku. W każdym przepisie określono liczbę porcji oraz czas przygotowania i czas pieczenia. 

„Upiecz to! Porażkoodporne przepisy na miarę każdej kuchni” to książka kucharska, którą warto mieć na półce by zainspirować się i skorzystać z przedstawionych przez autorkę przepisów, ale też tworzyć własne. Barwna, pełna ciekawych kompozycji smakowych i pomysłów publikacja, która może być wstępem do otulonej zapachami kulinarnej podróży.

sobota, 2 października 2021

"Skąd właściwie biorą się smoki" Artur Wells

Źródło okładki: Novae Res

Tytuł: Skąd właściwie biorą się smoki
Autor: Artur Wells
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 326

Smoki, wiele opowieści o nich krąży, ale od bardzo, bardzo dawna zupełnie niepotwierdzonych. Tymczasem w życiu Boba za sprawą przypadku, a może przeznaczenia, pojawia się jeden z nich. W momencie, gdy marzył tylko o spokoju, rozmyślaniu w swoim ulubionym hamaku i oddawaniu się słodkiemu nicnierobieniu wybrał go smok i obrócił marzenia w pył. Za jego sprawą wszystko się zmienia, a o spokoju nawet nie ma mowy, gdyż połączyła ich magiczna więź i splotła tym samym dosyć solidnie, a wręcz można by rzecz na stałe. Jeśli coś złego zadzieje się smokowi, to samo spotka i Boba, a problem w tym, że smok ściąga na siebie wiele niebezpieczeństw, do których można zaliczyć zmierzających za nim ludzi lorda Kreona. Myślicie, że to tylko tyle? Obawiam się, że to dopiero początek i historia rozkręca się jeszcze bardziej gdy niespodziewanie do ekipy dołącza nietypowa księżniczka Nasturcja. Czeka ich sporo wyzwań, przygód i niebezpieczeństw.

Dawno już nie czytałam książek z tego gatunku literackiego, chociaż należy do jednego z bardziej przeze mnie lubianych. Co sprawiło, że sięgnęłam akurat po tę książkę? Ciekawy opis, przyciągająca wzrok okładka i oczywiście smoki w tytule. Zapowiadało się sporo przygód zwłaszcza, że sam pomysł na fabułę wydał mi się intrygujący. 

Rozpoczęcie tej powieści jest jak przekroczenie drzwi do innego świata, w którym po pierwsze wiele miejsc jest do odkrycia, a po drugie cały czas coś się dzieje. Na brak wrażeń nie można narzekać a poznawanie kolejnych wydarzeń dostarcza wiele niespodzianek i wprowadza co rusz to nowe elementy tej układanki.  Tworzy się z tego intrygująca opowieść, w której nie zabrakło również sporej dawki humoru oraz poruszających momentów. 

Zdecydowanie walorem tej historii są główni bohaterowie. To oni nadają jej kolorów, dostarczają emocji, działają na wyobraźnię. Mamy mężczyznę o imieniu Bob, który różnych prac się imał a teraz marzy tylko o odpoczynku w hamaku i spokoju. Los ma wobec niego zupełnie inne plany i okazuje to dosyć wymownie, stawiając na jego drodze, a właściwie przed domem, smoka. Nie takiego zwyczajnego, a być może ostatniego. Skąd zresztą można to wiedzieć, skoro nie wiadomo, kiedy wcześniej jakikolwiek smok był przez kogoś widziany. O smoku też należy wspomnieć, gdyż to dosyć oryginalna osobowość, ma charakter i smocze zwyczaje. Zapomnieć też się nie da o Nasturcji, kobiecie o dosyć wybuchowym charakterze. Jej niepozorny wygląd może być mylący, gdyż skrywa wulkan energii zwłaszcza w walce. Nasturcja jest wojowniczką i do tego prawdziwą księżniczką. Musicie przyznać, że to dosyć charakterystyczne grono bohaterów i to z nimi czytelnik wybiera się na wyprawę, w trakcie której nie zabraknie niebezpieczeństw i niespodzianek.

Główny wątek dotyczący smoków i pytania, które pojawiło się w tytule jest dobrze poprowadzony. Mocno angażuje i jednocześnie przyciąga do lektury. Pojawia się także sporo wątków pobocznych, a niektóre z nich zostały dosyć pobieżnie potraktowane, ale też zostawiają miejsce na ciąg dalszy. Mam nadzieję, że powstanie kontynuacja i będę miała możliwość poznania ich znacznie lepiej. Dobrze by było, gdyż świat przedstawiony przez autora jest na tyle intrygujący, że warto do niego zajrzeć ponownie. Mogę stwierdzić, że nawet będzie mi brakowało Boba i jego problemów, a także smoka, bez którego nie mogłoby być tej historii.

„Skąd właściwie biorą się smoki” to opowieść, która działa na wyobraźnię zarówno ciekawie wykreowanym, pełnym niespodzianek światem, ale też wachlarzem charakterystycznych bohaterów nadających mu barw. Zabiera czytelnika w podróż do pięknych, ale też niebezpiecznych miejsc pełnych niespodzianek i dostarczających wielu wrażeń. Opowieść jest lekko poprowadzona, miejscami porusza, innym razem zaciekawia, czy po prostu prowokuje do śmiechu. Warto ją poznać, jeśli lubicie ten gatunek literacki i lekkie, pełne humoru opowieści.

poniedziałek, 27 września 2021

"Belgravia" Julian Fellowes

Tytuł: Belgravia
Autor: Julian Fellowes
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 464

Przeszłość często powraca w niespodziewanym momencie, nie daje o sobie zapomnieć. Tajemnice skrywane latami mogą w wyniku splotu wydarzeń ujrzeć światło dzienne, chociaż może okazać się to bolesne i nieść poważne konsekwencje. To przeszłość i pewna tajemnica splotły ze sobą losy dwóch rodzin Trenchard i Bellasis, w niespodziewany sposób, w wyjątkowych okolicznościach. Rodzin, które więcej dzieli niż łączy pod względem statusu społecznego.

Trochę czasu upłynęło od momentu, gdy przeczytałam książkę „Czas przeszły niedoskonały” tego autora. Do tej pory wspominam ją z przyjemnością, gdyż wzbudziła wiele emocji oraz mocno działała na wyobraźnię, uderzając realizmem przedstawianych wydarzeń i rozbudowaną fabułą. Wiedziałam, że tylko kwestą czasu jest sięgnięcie po kolejną książkę autora i tak trafiłam na „Belgravię”, która przeniosła mnie momentalnie do dziewiętnastowiecznej Anglii, do której tak chętnie wracam. 

Poprzeczka względem tej powieści była dosyć wysoko postawiona, ponieważ tak jak wspomniałam poprzednia książka, którą przeczytałam trzymała poziom. Oczekiwałam więc intrygującej lektury osnutej tajemnicami, intrygami, wielowątkową fabuła oraz rozbudowaną i dobrze poprowadzoną warstwą psychologiczną. Wszystko to otrzymałam po raz kolejny. Powieść ta utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że po kolejne tego pisarza będę sięgała w ciemno. Wszystko się w niej zgadza, bohaterowie przyciągają uwagę, pomysł na fabułę jest ciekawy i zawiły a ponadto są tajemnice, intrygi i sceneria, która doskonale uzupełnia całość.

Przenieśmy się więc na początek do roku 1815, do dnia, w którym odbywa się wydarzenie, na którym nie może zabraknąć znaczących osób z arystokracji. Bal organizowany przez księżną Richmond na trwałe zapisze się w historii nie tylko ze względu na prestiż tego wydarzenia, ale także czas, gdyż chwilę później ma miejsce bitwa pod Waterloo. Atmosfera więc jest podniosła, napięta i trudno przewidzieć, co przyniesie jutro. Los wielu oficerów w nim uczestniczących jest nieznany, bitwa zbierze swoje żniwa. To podniosłe wydarzenie, w którym uczestniczy rodzina Trenchard, która tu w normalnych okolicznościach być nie powinna. James co prawda miał wysokie ambicje, chciał brylować na salonach, ale pochodzenie mu na to nie pozwalało.  Teraz wraz z małżonką Anną i córką Sophie  trafił na bal organizowany przez księżną i uważał, że tak powinno wyglądać jego życie. Po to ciężko pracował i uważał, że słusznie mu się należy. Tymczasem zaproszenie to nie tylko jego zasługa. Z jakiego powodu rodzina została zaproszona na tak ważny bal? Odpowiedź na to pytanie to dopiero początek wielowątkowej historii, którą tak dobrze i z taką uwagą się poznaje.

Pisarz ma zdolność do kreowania wyrazistych, charakterystycznych postaci. To dzięki nim ta historia żyje i tak przyciąga. Dotyczy to zarówno głównych bohaterów, których w tej historii występuje trochę, ale także postaci drugoplanowych. Obserwuje się ich z uwagą, dobrze odbiera emocje i przede wszystkim trwale zapisują się w pamięci. Bardzo ważna jest też atmosfera, która w tym przypadku usiana jest intrygami, przez co coraz bardziej się zagęszcza miejscami przytłaczając. Łącznikiem jest pewna tajemnica. Dotyczy dwóch osób z odmiennych kręgów. Co to za sekret i dlaczego powinien nim pozostać? 

„Belgravia” to powieść, która porywa czytelnika w przeszłość, do dziewiętnastowiecznej Anglii. Do czasów wystawnych bali, pozorów, intryg, tajemnic, ale też zwyczajnych pragnień i niespełnionych ambicji. Przeplatają się kolory życia, wydarzenia błahe i niezwykle istotne a wszystko to skupione jest wokół dwóch rodzin, z pozoru tak różnych, o zupełnie innym statusie społecznym a jednak w pewien szczególny sposób połączonych przez los. Przyciąga klimat, osaczają emocje i zapadają w pamięci bohaterowie. Warto poznać tą intrygującą i pełną zwrotów opowieść.


piątek, 24 września 2021

"Teraz twój ruch" Kristen Callihan

Tytuł: Teraz twój ruch
Autor: Kristen Callihan
Seria: Game on (tom 3)
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 320

On znany i ceniony futbolista, poważny, uważny, zamknięty w sobie. Ona czerpie z życia pełnymi garściami, lubi dobrą zabawę, nie szuka nikogo na stałe i przede wszystkim nie zamierza się wiązać z żadnym futbolistą. Tak w wielkim skrócie można by napisać na temat Ethana i Fiony. Mają różne podejście do życia, oczekiwania. Dzieli ich sporo a jednak mówi się, że przeciwności się przyciągają. Ethan postanawia to sprawdzić, zwłaszcza że już od pewnego czasu jego uwaga jest w pełni skupiona właśnie na Fi. Czeka tylko na stosowny moment, który los podsuwa mu na tacy. Co na to powie Fiona?

Zastanawiałam się, czy sięgnąć po tą powieść, gdy przeczytałam zapowiedzi. Z jednej strony opis zachęcał, z drugiej staram się rozpoczynać cykl od pierwszego tomu. Niestety to już trzecia część a poprzednich nie udało mi się jeszcze poznać. Tym razem postanowiłam o tym nie myśleć i czym prędzej rozpocząć tę ekscytującą grę, gdyż takiej właśnie oczekiwałam. Co z tego wyszło?

W skrócie już na samym początku napiszę, że tego potrzebowałam. Powieść skrywa na swoich kartach historię, którą poznaje się z dużym zaangażowaniem i często też z uśmiechem na ustach. To tego typu lektura, która pomimo lekkości i pewnej schematyczności skrywa też coś więcej, daje do myślenia. Jednocześnie poznaje się ją niezwykle szybko i odczuwa poczucie żalu, gdy dociera się do ostatnich stron. Dlaczego tak się dzieje? Przede wszystkim za sprawą emocji, które z niej płyną, ale także bohaterów, którzy trafiają do serca. 

„Może tak właśnie wygląda życie: suniesz przed siebie, wpadasz w przyjemne koleiny, aż pojawi się coś, co cię z nich wyrwie.” str. 93

Walorem tej książki są zdecydowanie główni bohaterowie, którzy wzbudzają sympatię i kibicuje się ich działaniom. W tym przypadku odnosi się to zarówno do Fiony, jak i Ethana, chociaż ich charaktery, przeszłość znacznie się różnią. Ona wyluzowana, szukająca zabawy, lekko podchodząca do przelotnych znajomości i nie szukająca związku na stałe. Ponadto powiedziała sobie, że jeśli nawet to nie będzie to futbolista. On poważny, odpowiedzialny, nieco wycofany, zamknięty w sobie. Gdy ona dobrze się bawi, on stoi z boku i jest tylko obserwatorem. Znają się od dawna, chociaż niewiele o sobie wiedzą. Ethan ma jednak swoje plany, które postanawia  w sprzyjających warunkach w końcu wcielić w życie. Czy coś z tego wyniknie? Wiele przemawia za tym, że nie, ale z drugiej strony los niczym złośliwy chochlik lubi płatać figle. Fi i Ethan są dobrze wykreowani, realnie przedstawieni zarówno od mocnej, jak i słabszej strony, bo przecież każdy je ma. Trudno mi przekazać te emocje, które odczuwa się poznając bohaterów. W każdym bądź razie są pozytywne, nawet gdy popełniają błędy i mają chwile słabości, gdyż wywołują one zrozumienie. Wiele emocji wywołuje także wątek dotyczący Eleny, frustrację, bezsilność i przede wszystkim złość.

„Nasi rodzice nie definiują tego, kim jesteśmy. Ale nasze działania tak.” str. 226

Do kolejnych mocnych stron tej książki zalicza się lekki styl pisarski. Autorka przyciąga uwagę czytelnika, ale dostarcza też wiele takich momentów, które wywołują uśmiech. Ogrzewa serce, tak można to podsumować. Dla takich emocji sięga się po ten gatunek literacki. Tym bardziej żałuję, że rozpoczęłam ten cykl od tomu trzeciego, ale zamierzam nadrobić zaległości. Ogólnie nie przeszkadza to w lekturze, gdyż stanowi spójną całość, ale na tyle przyciąga, że warto jednak poznać poprzednie tomy. Zwłaszcza, że być może jeden z nich dotyczy Ivy i Graya Graysona. 

„Teraz twój ruch” to powieść, która na dłużej zapada w pamięci pomimo lekkości i pewnej schematyczności. Dobrze napisana, lekko, ciekawie a jednocześnie w sposób wzbudzający wiele emocji i wywołujący niejednokrotnie uśmiech na twarzy oraz ogrzewający serce. Porusza też ważne tematy i przede wszystkim w pełni angażuje w losy głównych bohaterów. W pełni zasługuje na polecenie, więc zachęcam Was do tej lektury, która pozytywnie mnie zaskoczyła.


wtorek, 21 września 2021

"Niebezpieczna transakcja" Lara Kos

Tytuł: Niebezpieczna transakcja
Autor: Lara Kos
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 352

Sandra jest w związku, który z każdym kolejnym dniem zmierza ku końcowi. Czuje to, jak i frustrację z powodu braku zrozumienia, rutyny. Gdy postanawia o tym porozmawiać wszystko szybko się kończy, tak jak można było to przewidzieć już od jakiegoś czasu. W pewnym momencie, w wyniku splotu wydarzeń na jej drodze staje Tor, mężczyzna tajemniczy, władczy, wpływowy. Nic już nie jest takie, jak było wcześniej. Życie nabiera barw, ale wszystko ma swoją cenę.

Opis zapowiada lekką, pełną zawirowań powieść. Tego oczekiwałam. Pisałam także już wielokrotnie, że chętnie sięgam po debiuty literackie, ponieważ stanowią niespodziankę. Mogą okazać się strzałem w dziesiątkę, lub zwyczajnie rozczarowaniem. Wiele zależy oczywiście od oczekiwań oraz upodobań literackich. Jak w moim odczuciu wypadła ta powieść?

Fabuła jest prosta, miejscami trochę zaskakująca, innym razem przewidywalna. Sandra i Tor pochodzą z dwóch różnych światów a ich niespodziewane spotkanie zmienia wszystko, zwłaszcza w jej życiu. Ich relacja, utarczki, zmierzają w wiadomym kierunku, przynajmniej tak to początkowo wygląda. Okazuje się, że staje się to początkiem wydarzeń, które zaważą nie tylko na przyszłości Sandry.

Przejdźmy do bohaterów tej opowieści. Sandra jest przedstawiona w sposób dosyć płytki, nie wzbudza wielu emocji a jeśli już, to raczej irytację. Jej zachowanie nie wywołuje zrozumienia, raczej niechęć a naiwność zadziwia. Lepiej przedstawiony został Tor, władczy, wręcz apodyktyczny, chociaż momentami także nieco sztuczny. Z postaci, które mocniej zaznaczają się jeszcze w tej historii są Krystian i Marta. Niestety nie poznaje się ich zbyt dobrze, co może zmieni się w kolejnym tomie.

Ogólnie ciekawa byłam, jak ta opowieść się zakończy, chociaż wiele momentów wydawało się mało prawdopodobnych, a inne trochę zbyt powierzchownie potraktowane. Za dużo też w moim odczuciu było scen łóżkowych. Książkę czyta się lekko, ale z przymrużeniem oka i bez mocniejszych emocji. Taka lektura na jeden wieczór, może dwa, która na dłużej w pamięci nie pozostanie. Zakończenie, które przed kolejnym tomem powinno pozostawić czytelnika w napięciu, z wieloma pytaniami, zaskoczyć, okazało się dosyć przewidywalne. Pozostawiło miejsce na ciąg dalszy, ale nie stanowiło niespodzianki.

„Niebezpieczna transakcja” to książka, która nie do końca przekonała mnie do siebie, nie wzbudziła wielu emocji ani nie dostarczyła wielu zaskakujących momentów. Być może zmieni się to w kolejnym tomie, gdyż to debiut literacki autorki. Decyzję o tym, czy sięgnąć po tę powieść pozostawiam Wam.

wtorek, 14 września 2021

"Lato utraconych" Anna Kańtoch

Tytuł: Lato utraconych
Autor: Anna Kańtoch
Seria: Krystyna Lesińska (tom 2)
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 392

W malowniczej, spokojnej okolicy, w leśniczówce Pogański Młyn dochodzi do tragedii. Cztery osoby nie żyją, w tym dwójka dzieci. Jedna osoba jest ranna. Nikt nie wie, co się wydarzyło, ani kto jest sprawcą. Chłopiec, który został ranny niewiele pamięta, co może być wynikiem wstrząsu i próbą wyparcia makabrycznych wydarzeń. Do akcji wkracza Krystyna Lesińska, doświadczona policjantka, która ma na koncie wiele rozwiązanych spraw. Czy uda się jej wyjaśnić, co wydarzyło się w leśniczówce? Czy sprawca zostanie ujęty i ukarany?

Pierwszy tom serii („Wiosna zaginionych”) wywarł na mnie spore wrażenie zarówno pod względem konstrukcji fabuły, rozbudowanej warstwy psychologicznej, jak i samej zagadki kryminalnej. Z chęcią rozpoczęłam lekturę tomu drugiego, ponieważ nie wszystkie wątki zostały wyjaśnione, a pojawiło się sporo nowych informacji. Jak wypadł drugi tom serii?

„Potwory nie istnieją. To ludzie. – Jego usta wykrzywiły się w dziwnym grymasie pomiędzy wściekłością a rozpaczą. – Ludzie robią te wszystkie złe rzeczy!” str. 106

Pierwszym zaskoczeniem okazały się ramy czasowe. Tym razem cofamy się do roku 1999, gdy główna bohaterka nie jest jeszcze na emeryturze a zostaje wyznaczona do rozwiązania sprawy morderstwa w leśniczówce. Pracuje nad tą sprawą z kolegą Wojciechem Chodurą i razem krok po kroku próbują wyjaśnić, co tak naprawdę się wydarzyło. Zdziwiłam się, że otrzymujemy nowy wątek, który trudno mi było powiązać z zaginięciem brata głównej bohaterki wiele lat wcześniej. Czy tajemnica sprzed lat zostanie w tym tomie wyjaśniona? Czy pojawią się nowe tropy? Pozostawię te pytania bez odpowiedzi, ponieważ warto odnaleźć je samemu w trakcie lektury. Jedno jest dla mnie jasne, ten tom okazał się jeszcze lepszy od pierwszego.

Akcja dostarcza wielu wrażeń, rozkręca się i spowalnia potęgując napięcie i podkręcając atmosferę pełną niedomówień i tajemnic. Rozdział po rozdziale dowiadujemy się więcej na temat wydarzeń, które doprowadziły do tragedii w leśniczówce. Autorka wprowadza czytelnika na mylne tropy i trudno samemu wydedukować przebieg wydarzeń. Podobnie jak w poprzedniej części rozbudowana jest warstwa psychologiczna, umożliwiając lepsze zrozumienie i poznanie motywów działania bohaterów oraz daje obraz tego, jak destrukcyjne działanie mogą mieć traumatyczne wspomnienia. W pewnym momencie wszystkie, nawet te drobne, wydawać by się mogło nieistotne elementy łączą się ze sobą w zaskakujący, smutny i przerażający obraz.

Krystynę Lesińską, główną bohaterkę poznajemy z nieco innej strony. Młodszą, ambitną, ale też w trudnym momencie, można by rzec na zakręcie życiowym. Postać wzbudza sympatię zarówno w chwilach, gdy pewnie stawia kroki, jak i w chwilach zwątpienia. Z pewnością nie jest wyidealizowana ani schematyczna. Kolejną ciekawą i jakby z innej epoki postacią jest Róża Jaworska, charakterystyczna, zagubiona, niepewna siebie, ale wraz z poznawaniem kolejnych wydarzeń wszystko wydaje się bardziej zrozumiałe. Sama leśniczówka oraz rodzina, z którą związane są tragiczne wydarzenia przyciągają uwagę, czyli Krystian i Kalina Aleksandrowicz oraz dzieci Renia, Basia i Kuba. Reasumując, mogłabym tak długo jeszcze wymieniać, ponieważ pisarka ma dar tworzenia postaci, które wychodzą poza schematy i zapisują się w pamięci.

„Lato utraconych” to kontynuacja serii nieustępująca pomysłem, konstrukcją oraz treścią poprzedniczce, a wręcz jeszcze od niej lepsza. Otrzymujemy intrygującą zagadkę kryminalną, wielowątkową fabułę oraz wachlarz wyrazistych bohaterów, których losy nie są czytelnikowi obojętne. To zaskakująca i działająca na wyobraźnię poprzez klimat i pełną gamę emocji książka.

środa, 8 września 2021

"Lekcja hiszpańskiego" Aleksandra Pakuła

Tytuł: Lekcja hiszpańskiego
Autor: Aleksandra Pakuła
Wydawnictwo: Akurat
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 416

Czasami bywa tak, że z pozoru coś pięknego skrywa wewnątrz zgniliznę. Przykład może stanowić krótkie, ale burzliwe małżeństwo Adrianny i Jakuba. On przystojny, dobrze sytuowany, znany adwokat i psycholog. Ona piękna i zakochana w nim po uszy. Tylko oni wiedzą, co tak naprawdę dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Na początku było jak w bajce, szybko zmieniło się w piekło, z którego Adriannie wraz z córką Klarą udało się wydostać. Myślała, że to koniec i teraz będzie tylko lepiej. Myliła się. Sytuacja zmusza ją do wyjazdu do Hiszpanii, gdzie będzie pracowała w restauracji. To trudna decyzja, ale w tym momencie wydaje się słuszna. Na miejscu czeka ją niespodziewane spotkanie z mężczyzną, który działa na nią jak płachta na byka. Irytuje, ale równocześnie przyciąga. Były mąż też nie pozwala o sobie zapomnieć. Czy w życiu Adrianny zapanuje upragniony spokój i wróci poczucie bezpieczeństwa?

Harmonijnie skomponowana, barwna okładka przyciągnęła moją uwagę, chociaż jak wiadomo nie należy oceniać książki w taki sposób, ponieważ można się rozczarować. Pierwsze wrażenie może okazać się złudne, ale w tym przypadku na nią zwróciłam uwagę. Zachęcił mnie także opis fabuły. Czy wybór okazał się trafny?

„Jakub zniewolił mnie, zmanipulował, okręcił wokół palca, sprawił, że stałam się słaba, uległa. Nie potrafiłam się od niego uwolnić. Trwałam w tym, mimo że niszczył mnie i moje poczucie własnej wartości, podcinał skrzydła, odsuwał od rodziny, przyjaciół.” str. 14 - 15

Zaskoczyło mnie tempo, w jakim ta historia mnie pochłonęła, dostarczając wielu emocji. Sądziłam, że to taka typowa powieść obyczajowa, przewidywalna, lekka, akurat na końcówkę lata. Tymczasem otrzymałam opowieść, która od razu trafia do serca, porusza i wywołuje skrajne emocje od zaskoczenia, po frustrację i bezsilność. Czytelnik, niczym główna bohaterka czuje się osaczony, bezradny, na pozycji przegranej. Mimo to walczy dalej, szuka odwagi do kolejnej rozgrywki. W fabule można odnaleźć wiele życiowych wydarzeń, ale przede wszystkim poruszony jest bardzo ważny temat dotyczący przemocy, nie tylko fizycznej, ale też głęboko zakorzeniającej się psychicznej. Warto na ten temat pisać, ukazując jak trudno z takiego błędnego koła się wyrwać, co dla niektórych osób może wydawać się niezrozumiałe. Warto odnaleźć odwagę, by wyrwać się z toksycznej relacji, nawet jeśli na zewnątrz może wyglądać zupełnie normalnie. Odczuwa się wręcz czasami bezsilność Adrianny, jej bardzo niskie poczucie własnej wartości i poczucie, że nikt jej nie uwierzy, że być może przesadza, że wyolbrzymia. Nawet po rozwodzie przeszłość wciąż do niej powraca, a były mąż nie daje o sobie zapomnieć. 

W fabułę został też wpleciony wątek miłosny, który dodaje blasku. Uzmysławia, że w każdym, nawet najmniej oczekiwanym momencie życia można odnaleźć szczęście, wsparcie, motyle w brzuchu. Czy warto dla takich chwil zaryzykować? Czy mając tak traumatyczne wspomnienia można jeszcze komuś zaufać?

„Gdy walczysz ze swoimi słabościami, stajesz się kimś silniejszym. Strach nie może kierować twoim życiem.” str. 405

Całość otoczona jest zapachami przypraw, świeżo pieczonego ciasta, atmosferą dobrej restauracji i pasją z tego płynącą. Dobrze chłonie się klimat tego miejsca, aż chciałoby się usiąść przy stoliku i zamówić jedną z serwowanych potraw, chociaż pewnie trudno byłoby poprzestać na jednej. Równie przyjemnie poznaje się każdą z osób pracujących w restauracji i relacje, jakie między nimi panują. Wszystko to razem sprawia, że nie jest to tylko opowieść skłaniająca do przemyśleń, niestroniąca od trudnych tematów, ale także ciekawa, ciepła i poruszająca historia. Gdybyście jeszcze nie czuli się przekonani, to napiszę, że zakończenie pozostawia czytelnika w takim momencie, że aż żal, że nie ma jeszcze kontynuacji.

„Lekcja hiszpańskiego” to książka obrazująca jak bardzo pozory mogą być mylące i jak wiele cierpienia może przysporzyć bliska osoba i toksyczna relacja, z której bardzo trudno się wyzwolić. Niszczy nie tylko teraźniejszość, ale pozostawia blizny, które pozostają w sercu skutecznie zaniżając poczucie własnej wartości. Wiele w niej emocji, także tych negatywnych, ale jest też nadzieja, jest przyjaźń, kiełkuje piękne uczucie. Są smaki i zapachy kuchni oraz temperament i pasja. To lekcja życia, z której można wyciągnąć wiele wniosków. 

niedziela, 22 sierpnia 2021

"Dotyk" Ilona Gołębiewska

Tytuł: Dotyk
Autor: Ilona Gołębiewska
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 416

Majka czuje się szczęśliwa. Jest w związku z mężczyzną, z którym wiąże przyszłość. Wykonuje pracę, w której się spełnia, która stanowi bardzo ważną część jej życia. Tak to wygląda na zewnątrz, ale gdyby się dokładniej przyjrzeć, to można dojrzeć pierwsze rysy na tym pięknym obrazku. Rysy, które pogłębiają się z każdym kolejnym dniem, aż do momentu, gdy nie ma już odwrotu. Michał skrywa swoje tajemnice, przeszłość na nim ciąży codziennie, teraz stara się jak może, aby mając ją przed oczami żyć odpowiedzialnie. Zatraca się w pracy. Niespodziewane spotkanie Majki i Michała zupełnie zmienia ich spojrzenie na to, co było i na to, co jest. Ich losy się splatają, chociaż może to prowadzić zarówno w dobrym, jak i złym kierunku. 

Moje pierwsze spotkanie z twórczością pisarki było udane, dlatego postanowiłam przeczytać kolejną jej książkę. Książka „Zmysły” (opinia) dostarczyła mi wielu emocji i zachęciła do lektury kolejnych powieści tej autorki. Czy ta opowieść wywołała równie wiele wrażeń? Czy pozostaje w pamięci?

Majka to postać, z którą niestety nie czułam nici porozumienia. Jej zachowanie, uciekanie od problemów, w pewnym sensie naiwność i lekkomyślność sprawiały, że miejscami wzbudzała irytację. Z drugiej strony dobrze to obrazuje jej zagubienie i mimo pozorów pewności siebie, pokazuje miejscami jej niską samoocenę. Postać ta jest dobrze nakreślona i wzbudza emocje, chociaż jak widać, nie zawsze tylko pozytywne. Kolejną postacią jest Michał, tajemniczy, opiekuńczy, pewny siebie. Otacza go jednak pewnego rodzaju aura przeszłości. Wydarzenia, które zaważyły na wszystkim, co po nich nastąpiło. Nie zawsze wszystko układało się tak, jakby sobie tego życzył, nie da się też cofnąć czasu i zmienić przeszłość. Może ona przytłoczyć, zatruć radość życia. Jakie wydarzenia z przeszłości odcisnęły piętno na tej postaci? Kolejną postacią jest Olga, zachowawcza, odpowiedzialna. Niestety niewiele o niej wiadomo i nie wzbudza zbyt wielu emocji. Postaci oczywiście jest znacznie więcej, jedne mniej, inne bardziej oddziałują na czytelnika, ale dobrze wpisują się w opowieść.

Spodobało mi się wplecenie w fabułę wątku rozwijania swojej pasji i przeniesienia jej na etap zawodowy, a mam tu na myśli PodSZEFkę. Ukazanie, jak wiele wyzwań w takich momentach czeka oraz jak łatwo popełnić błąd, który może zaważyć na rozwoju firmy. Błąd wynikający z niewiedzy, a nie celowego działania. Kolejnym ciekawym i wartościowym oraz wartym poznania wątkiem jest fundacja Zaczarowana Literka. Ponadto autorka poruszyła w tej powieści ważne tematy, takie jak zatruwająca życie przeszłość, trudne relacje rodzinne, utrata zaufania, przyjaźń i oczywiście miłość. Wszystkie te wątki przeplatają się ze sobą tworząc barwną opowieść i chociaż poprzednia książka autorki podobała mi się bardziej, to ta również zapadnie w mojej pamięci.

Styl pisarski jest lekki, a samą opowieść poznaje się bardzo dobrze. Płyną z niej emocje, porusza wiele życiowych tematów, daje do myślenia. Życiowa, poruszająca, ale przede wszystkim ciekawa opowieść, którą poznaje się zapominając o upływającym czasie.

„Dotyk” to pełna emocji opowieść o życiowych zakrętach, trudnych wyborach, zawirowaniach losu. Nasz dobrze znany, poukładany świat może runąć w jednym momencie. Los bywa okrutny, a przeszłość potrafi skutecznie zawładnąć teraźniejszością. Tymczasem przypadkowe spotkanie może odmienić wszystko, zmienić spojrzenie na to, co ważne, dodać energii, lub też skomplikować to, co było dotychczas. Upewniłam się tylko w przekonaniu, że warto poznać kolejne książki pisarki. Jeśli więc lubicie opowieści pełne emocji, to ta z pewnością do nich należy.