czwartek, 28 października 2021

"Any Border" Gabriela L. Orione

Tytuł: Any Border
Autor: Gabriela L. Orione
Seria: Any Border (tom 1)
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 330

Anastazja, piękna, młoda, pewna siebie, spełniająca się jako matka i zawodowo, ale także z pewnym bagażem doświadczeń. W jej życiu nie do końca ułożyło się tak, jak to planowała, lecz to nie podcięło jej skrzydeł. Godzi opiekę nad dziećmi z pracą zawodową w dużej agencji modelingowej, chociaż nie raz pewnie doba mogłaby trwać nieco dłużej. Czasem wiąże się to z wyjazdem, tak jak ma to miejsce i tym razem, gdy swe kroki musi skierować do Mediolanu. Pozornie wyjazd, jakich wiele wcześniej, lecz nie przewidziała na swej drodze przystojnego, aroganckiego i pomocnego Giorgia. Pojawił się niczym rycerz na białym koniu i tak rozpoczęła się relacja, której wyniku żadne z nich nie przewidziało. Jedno, krótkie, przypadkowe spotkanie wprowadza tak wiele zamieszania, namiętności, ekscytacji.

„Życie to splot niezaplanowanych spotkań, historii z finałem innym niż ten, który zakładamy, i ludzi, którzy często wywracają wszystko do góry nogami – myślała, wyglądając przez okrągłe okno w kabinie samolotu.” str. 34

Postanowiłam przeczytać tą książkę, ponieważ założyłam, że będzie to lekka, ciekawa historia z pikantniejszą nutką. Okładka przyciąga wzrok, a opis taką właśnie zapowiada. To pierwszy tom serii, jak również pierwsza książka autorki, po którą sięgnęłam. Czy po jej lekturze czekam na kolejny tom, czy raczej pozostanę na tym pierwszym?

Spodziewałam się lekkiej opowieści, ale zupełnie nie spodziewałam się tego, że aż tak dobrze będzie mi się ją poznawało. Autorka z prawdziwą swobodą prowadzi historię, oddziałując na czytelnika, na jego wyobraźnię, emocje, zaangażowanie w lekturę. Niby nie ma w niej nic odkrywczego, a jednak chwyta za serce i dostarcza sporą dawkę rozrywki, oderwania się od codzienności i przeniesienia do innego miejsca. Z ciekawością obserwuje się relację pomiędzy Any i Giorgio, która z przypadkowego spotkania przeradza się w coś bardziej urzekającego, magnetycznego, intensywnego. Na początku żadne z nich nie zdaje sobie sprawy z tego, w jakim kierunku to wszystko zmierza, chociaż coś ich do siebie przyciąga, zaprząta myśli, nie daje spokoju. Jak to wytłumaczyć? On wie, czego chce, szuka przygody, chociaż ma żonę. Ona zaaferowana swoim życiem nie zauważa, że wokół niej rozpościera się pajęczyna, która ją osacza, opanowuje myśli, nie pozwala o nim zapomnieć. Do czego ich to doprowadzi?

Anastazja jest kobietą czynu, bierze sprawy w swoje ręce, stara się pogodzić życie osobiste z licznymi obowiązkami. W jej zabieganym życiu nie potrzeba więcej komplikacji, tymczasem niespodziewanie pojawia się Giorgio Caruso. Any to postać w pełni realna, dobrze odbiera się jej emocje. Czuć jej pewność siebie, ale też i zagubienie, czy zaskoczenie. Kobieta stara się pewnie kierować swoim życiem, aż do momentu gdy pojawia się ktoś, kto burzy tą harmonię. Postać Giorgia równie dobrze jest wykreowana. Szuka rozrywki, pięknych kobiet, ulotnych chwil bez zobowiązań, po których wraca do swojego poukładanego, pięknego życia. Tym razem jak to się mówi trafiła kosa na kamień. Nie tak to sobie wyobrażali, a jednak wzajemna fascynacja prowadzi ich na nieznane ścieżki. W tej barwnej i pełnej emocji opowieści pojawia się poza tą dwójką znacznie więcej postaci. Valentina, o której chętnie przeczytałabym więcej, gdyż wydaje mi się silną i charakterną postacią. Izabella, tajemnicza kobieta, która mam wrażenie, że jeszcze odegra ważną rolę w tej historii.

W książce przeplata się też wiele emocji i być może nawet, jeśli brakuje czasem głębi to jednak niezwykle dobrze się ją poznaje. Trudno mi przekazać Wam, o co tak naprawdę chodzi, myślę, że warto to po prostu sprawdzić samemu. Dla mnie lektura okazała się dobra, intrygująca i chętnie poznam ciąg dalszy.

„Any Border” to książka, którą bardzo dobrze się poznaje, z wzrastającym zaangażowaniem, emocjami z niej płynącymi i fascynacją, która działa na wyobraźnię. Relacja między głównymi bohaterami dostarcza wielu wrażeń i skutecznie przyciąga uwagę. To historia, której chciałabym poznać ciąg dalszy, gdyż jestem jej po prostu ciekawa. Zachęcam Was także do tej emocjonującej podróży do Mediolanu.

niedziela, 17 października 2021

"Lekcja hiszpańskiego 2" Aleksandra Pakuła

Tytuł: Lekcja hiszpańskiego 2
Autor: Aleksandra Pakuła
Wydawnictwo: Akurat
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 416

Adrianna Małecka chociaż jest młodą kobietą, to w swoim życiu doświadczyła już wiele. Gdy już myśli, że udało się jej w miarę poskładać to, co zostało zniszczone, jej były mąż uderza ponownie. Czekał na odpowiedni moment, by udowodnić jej, że sama sobie nie poradzi i należy do niego. Poza tym, co dotychczas jej już odebrał, teraz chce jeszcze więcej. Stara się zrobić wszystko, by sama do niego wróciła i prosiła o przebaczenie. Traktuje ją jak własność. Wracają koszmary, które dręczyły ją przez długi czas i wzrasta brak wiary w siebie. Myślała, że po pewnym czasie da jej spokój, ale sytuacja wygląda nieciekawie a Jakub wciąż wymyśla nowe sposoby na jej dręczenie. Czy ten koszmar się skończy? Co tym razem zaplanował Jakub? Czy jest sposób na to, by go powstrzymać?

W mojej pamięci wciąż pozostaje poprzednia część tej opowieści, która wywołała wiele emocji. Zakończyła się też w takim momencie, że od razu chciałam poznać dalszy ciąg. Na szczęście długo nie musiałam czekać. Co wydarzyło się dalej w życiu Adrianny?

„Chciałam portu, już nie pragnęłam pływać pod prąd, bo zabawa i przygoda są fajne, ale jeszcze fajniejsze jest poznać kogoś, kto stanie się twoją najlepszą życiową przygodą. Zapomniałam tylko, że w moim wypadku miłość to słabość i bezbronność, które łatwo wykorzystać.” str. 152

Z przyjemnością wróciłam do dobrze poznanych bohaterów i do pełnej pasji i smakowitych zapachów restauracji Ahora. Książka rozpoczyna się zaskakującym wstępem. Następnie krok po kroku czytelnik poznaje dalsze wydarzenia, które przeplatane są też z wywołującymi wiele emocji wspomnieniami Adrianny. Okrucieństwo, którego doświadczyła wciąż do niej wraca, gdyż Jakub nie daje o sobie zapomnieć, powracają paraliżujący strach i bezsilność. Natomiast w tej części możemy lepiej poznać Maksa i jego historię, która w pewien sposób tłumaczy niektóre z jego działań. Wszystko razem stanowi spójną całość. Każde z nich nosi swój bagaż doświadczeń, które wpływają na ich relację. Dobrze się ją obserwuje, dostrzegając jak oboje się zmieniają, wspierają i jak między nimi iskrzy. Czy jednak relacja, która miała stanowić tylko przygodę rozwinie się bardziej? Czy po tak trudnych przeżyciach można komuś jeszcze zaufać?

Warstwa psychologiczna nie przytłacza, ale równocześnie pozwala na lepsze poznanie bohaterów, zrozumienie ich działań i emocji. Czasem trudno niektóre fragmenty się poznaje ze względu na treść i emocje, które wywołują. Ważne, aby takie tematy poruszać, chociaż nie zawsze jest to łatwe. Z opowieści bije realizm i przez to jeszcze mocniej oddziałuje ona na czytelnika. 

Autorka poza głównym wątkiem poruszyła też szereg innych życiowych tematów, trudnych wyborów, niosących konsekwencje decyzji. Utrata bliskich, zaufania, przyjaźń, toksyczne relacje, miłość i nadzieja. Wiele momentów skłania do przemyśleń, do spojrzenia oczami bohaterów na pewne wydarzenia, wczucie się w ich sytuację. Poza trudnymi tematami odnajdziemy tu też dawkę pozytywnej energii, zarówno związanej z pasją do gotowania i pieczenia, ale też płynącej od ludzi. Wspierających, wyciągających pomocną dłoń. Nie zawsze sytuacja wygląda tak beznadziejnie, jak się nam wydaje i nie warto się poddawać. W takich momentach ważne jest mieć u boku osoby, które wesprą i pozwolą optymistycznie spojrzeć w przyszłość.

„Lekcja hiszpańskiego 2” to kontynuacja historii Adrianny, dobrze napisana, poruszająca, wzbudzająca paletę emocji. Trudno o niej zapomnieć, gdyż porusza ważne tematy a tym samym mocno oddziałuje na czytelnika. To wypełniona życiowymi wydarzeniami opowieść, która pozostawia trwały ślad i porusza do głębi. Pokazuje, że warto wykazać się odwagą i zawalczyć o swoją przyszłość mimo przeciwności losu. Po raz kolejny autorka zakończyła opowieść w takim momencie, że już nie mogę doczekać się kontynuacji.

czwartek, 14 października 2021

"Podziemie. Świat pod naszymi stopami" Will Hunt

Tytuł: Podziemie. Świat pod naszymi stopami
Autor: Will Hunt
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 296

Podziemia kojarzą się z ciemnością, horrorami, niebezpieczeństwem. Budzą strach, działają na naszą wyobraźnię. Często boimy się tego, co nieznane, a to właśnie świat pod nami owiany jest tajemnicą, niewiele o nim wiemy, niewiele się nad nim zastanawiamy. Tymczasem są ludzie, których ten świat fascynuje, daje siłę, zachęca do niesamowitej podróży do miejsc ukrytych przed oczami większości z nas. 

Prosta okładka i intrygujący opis przykuły moją uwagę. Niewiele pojawia się książek dotyczących takiej tematyki, a dawno już nie zaglądałam do reportaży. Ten zapowiadał intrygującą wyprawę do świata, o którym niewiele wiemy. Niewiele osób na co dzień zastanawia się, co dzieje się pod ich stopami. Brak na ten temat zbyt wielu informacji, a takie miejsca wzbudzają niepokój. Z drugiej strony, jak by się nad tym zastanowić, to pomimo strachu właśnie podziemia stanowiły też schronienie. Autor zabiera więc nas do miejsc, które fascynują i pokazują świat z zupełnie innej strony.

„Schodzimy pod ziemię, by umrzeć, ale także by się odrodzić, by wyjść z łona ziemi; boimy się podziemia, a jednak to właśnie tam szukamy schronienia przed niebezpieczeństwem; podziemie kryje w sobie zarówno bezcenne skarby, jak i toksyczne odpady; jest królestwem stłumionej pamięci i świetlistego objawienia.” str. 38

Autor w pierwszym rozdziale nazwanym Zejście opowiada nam, od czego zaczęła się jego pasja, w jaki sposób zainteresował się tym, co znajduje się pod nami i dlaczego tak niewiele na ten temat wiemy. To tylko preludium do dalszej części, która jest intrygująca i przede wszystkim daje do myślenia. Podziemia przecież wzbudzają strach, dlaczego więc były miejscem, w którym ludzie spędzali czas, szukali bezpieczeństwa. Dłuższy pobyt w takim miejscu działa nie tylko na wyobraźnię, ale także na psychikę. Autor po rozpoczęciu swojej wyprawy w Providence odwiedził miejsca w ponad dwudziestu krajach i jego zainteresowanie tym tematem, światem, który tak niewiele osób zgłębia, trwa nadal. Opisując najważniejsze z wydarzeń stara się pokazać, co tak naprawdę skrywa się pod nami, jak wiele tajemnic i niesamowitych miejsc.

Każdy z rozdziałów opisuje inne miejsca, różne doświadczenia, ciekawostki, ale także a może przede wszystkim ludzi, którzy z nimi są związani. Można poznać miejscowych odkrywców, ale też dowiedzieć się między innymi, jaki wpływ na człowieka ma długi pobyt w ciemnościach. Opisywane miejsca mocno działają na wyobraźnię. W pamięci pozostają także bohaterowie, jak chociażby pierwsza osoba, która uwieczniła na fotografiach podziemia Paryża. W związku z tym, że w książce zostały zamieszczone także czarno białe ilustracje i zdjęcia, treść mocniej trafia do czytelnika. Wiele zdjęć zapada w pamięci, przykładowo jedno przedstawiające korytarze ułożone z kości w Paryżu, czy inne pokazujące niesamowite sieci jaskiń w Kapadocji. Wspomniałam też o bohaterach, o których trudno będzie zapomnieć a jednym z nich był mieszkaniec Londynu William Lyttle, którego historia i pasja związana z kopaniem zaczęła się dosyć niepozornie.

Walorem tej książki poza ciekawą treścią jest lekkość przekazu. Poznaje się ją bardzo szybko a jednocześnie z utrzymującym się na odpowiednim poziomie zainteresowaniem. W wielu miejscach opowieść skłania do refleksji i zachęca do pogłębienia wiedzy w określonych obszarach. 

„Podziemie. Świat pod naszymi stopami” to książka, która zaskakuje treścią, ciekawą tematyką i klimatem. Ukazuje pasję, nieco mroczne, ale też piękne miejsca niewidoczne dla większości ludzi a skrywające tajemnice, działające na wyobraźnię, niesamowite. Autor w interesujący sposób opowiada nam różne historie i przedstawia ludzi, którzy tak jak on postanowili zwiedzić świat, który wzbudza niepokój, na co dzień głęboko ukryty. Świat, który niby jest tak blisko, a jednak niewiele nadal o nim wiemy. Klimatyczna i mroczna podróż w głąb ziemi, w ciemnościach, z dala od codziennego zgiełku.


środa, 6 października 2021

"Upiecz to! Porażkoodporne przepisy na miarę każdej kuchni" Rukmini Iyer

Tytuł: Upiecz to! Porażkoodporne przepisy
na miarę każdej kuchni
Autor: Rukmini Iyer
Wydawnictwo: Znak literanova
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 240

W dzisiejszych, zabieganych czasach często szuka się prostych, szybkich do przygotowania przepisów. Najlepiej jeszcze, by wykonać można je było z łatwo dostępnych produktów i aby efekt końcowy był taki, jak zamierzony. Czy są przepisy, które zawsze wychodzą i jednocześnie przygotowanie potraw nie zajmuje dużo czasu? 

W kuchni warto inspirować się pomysłami różnych osób, łączyć smaki, kolory, zapachy. Wychodząc z tego założenia a także zachęcona opisem sięgnęłam po tę książkę. Wiadomo, że nie zawsze jest czas na przygotowanie wymyślnych potraw. Można też zniechęcić się, gdy wykonanie potrawy jest skomplikowane i niestety efekt końcowy nie jest taki, jak byśmy sobie tego życzyli. Czy da się w krótkim czasie, z wykorzystaniem łatwo dostępnych produktów przygotować ciekawe, smaczne i pożywne dania? Przekonajmy się o tym zaglądając do tej książki.

Do książki zachęca już sama okładka i danie na niej przedstawione. Oprawa graficzna jest trafna, okładka twarda a wewnątrz obok przepisów znajdują się duże zdjęcia wykonanych potraw. Ponadto podoba mi się sam pomysł przygotowywania potraw w piekarniku ze względu na prostotę, jedno naczynie, ale także właściwości zdrowotne.

Wstęp zawiera krótki zarys konstrukcji książki, opis naczyń do zapiekania oraz podstawowych składników, które warto mieć w domu. Dalej publikacja podzielona jest tematycznie na osiem działów. Przykładowo trzy pierwsze to: dania rybne, pieczony kurczak, warzywna uczta. Nie zabrakło też pomysłów na słodkości, które można znaleźć między innymi w rozdziale pieczone owoce. Myślę, że wśród tych przepisów każdy znajdzie coś dla siebie, chociaż wiadomo też, że nie każde zestawienie składników przypadnie wszystkim do gustu. Na to też autorka znalazła sposób. Przedstawione przepisy bowiem to tylko wstęp do Waszych pomysłów, które według pewnego schematu przedstawionego w książce możecie skomponować sami. 

Każdy rozdział rozpoczyna się od pewnego rodzaju tabeli, w której dobierając produkty i dodając do nich odpowiednie przyprawy i składniki z kolejnych kolumn możecie przygotować danie odpowiednie dla Was. Skomponować składniki, które lubicie, tak więc przepisy tu przedstawione stanowią zachętę i inspirację. Postanowiłam na początek wypróbować dwa przepisy a mianowicie „Prosty kurczak z czerwoną papryką pieczony na blasze” oraz „Pikantne skrzydełka kurczaka z dodatkiem chipotle pieczone z łódeczkami z batatów, kolendrą i jogurtem limonkowym”. Dosyć długie nazwy trzeba przyznać. Pierwsze danie okazało się smakowite i szybko zniknęło z talerza, natomiast drugie to nie moja bajka. Połączenie batatów z kurczakiem nie przypadło mi do gustu, ale tak jak wspomniałam komponować składniki można także samemu, posługując się pewnym wzorem. Przepisy są klarownie przedstawione. Poza potrzebną ilością składników znajdują się opisy wykonania krok po kroku. W każdym przepisie określono liczbę porcji oraz czas przygotowania i czas pieczenia. 

„Upiecz to! Porażkoodporne przepisy na miarę każdej kuchni” to książka kucharska, którą warto mieć na półce by zainspirować się i skorzystać z przedstawionych przez autorkę przepisów, ale też tworzyć własne. Barwna, pełna ciekawych kompozycji smakowych i pomysłów publikacja, która może być wstępem do otulonej zapachami kulinarnej podróży.

sobota, 2 października 2021

"Skąd właściwie biorą się smoki" Artur Wells

Źródło okładki: Novae Res

Tytuł: Skąd właściwie biorą się smoki
Autor: Artur Wells
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 326

Smoki, wiele opowieści o nich krąży, ale od bardzo, bardzo dawna zupełnie niepotwierdzonych. Tymczasem w życiu Boba za sprawą przypadku, a może przeznaczenia, pojawia się jeden z nich. W momencie, gdy marzył tylko o spokoju, rozmyślaniu w swoim ulubionym hamaku i oddawaniu się słodkiemu nicnierobieniu wybrał go smok i obrócił marzenia w pył. Za jego sprawą wszystko się zmienia, a o spokoju nawet nie ma mowy, gdyż połączyła ich magiczna więź i splotła tym samym dosyć solidnie, a wręcz można by rzecz na stałe. Jeśli coś złego zadzieje się smokowi, to samo spotka i Boba, a problem w tym, że smok ściąga na siebie wiele niebezpieczeństw, do których można zaliczyć zmierzających za nim ludzi lorda Kreona. Myślicie, że to tylko tyle? Obawiam się, że to dopiero początek i historia rozkręca się jeszcze bardziej gdy niespodziewanie do ekipy dołącza nietypowa księżniczka Nasturcja. Czeka ich sporo wyzwań, przygód i niebezpieczeństw.

Dawno już nie czytałam książek z tego gatunku literackiego, chociaż należy do jednego z bardziej przeze mnie lubianych. Co sprawiło, że sięgnęłam akurat po tę książkę? Ciekawy opis, przyciągająca wzrok okładka i oczywiście smoki w tytule. Zapowiadało się sporo przygód zwłaszcza, że sam pomysł na fabułę wydał mi się intrygujący. 

Rozpoczęcie tej powieści jest jak przekroczenie drzwi do innego świata, w którym po pierwsze wiele miejsc jest do odkrycia, a po drugie cały czas coś się dzieje. Na brak wrażeń nie można narzekać a poznawanie kolejnych wydarzeń dostarcza wiele niespodzianek i wprowadza co rusz to nowe elementy tej układanki.  Tworzy się z tego intrygująca opowieść, w której nie zabrakło również sporej dawki humoru oraz poruszających momentów. 

Zdecydowanie walorem tej historii są główni bohaterowie. To oni nadają jej kolorów, dostarczają emocji, działają na wyobraźnię. Mamy mężczyznę o imieniu Bob, który różnych prac się imał a teraz marzy tylko o odpoczynku w hamaku i spokoju. Los ma wobec niego zupełnie inne plany i okazuje to dosyć wymownie, stawiając na jego drodze, a właściwie przed domem, smoka. Nie takiego zwyczajnego, a być może ostatniego. Skąd zresztą można to wiedzieć, skoro nie wiadomo, kiedy wcześniej jakikolwiek smok był przez kogoś widziany. O smoku też należy wspomnieć, gdyż to dosyć oryginalna osobowość, ma charakter i smocze zwyczaje. Zapomnieć też się nie da o Nasturcji, kobiecie o dosyć wybuchowym charakterze. Jej niepozorny wygląd może być mylący, gdyż skrywa wulkan energii zwłaszcza w walce. Nasturcja jest wojowniczką i do tego prawdziwą księżniczką. Musicie przyznać, że to dosyć charakterystyczne grono bohaterów i to z nimi czytelnik wybiera się na wyprawę, w trakcie której nie zabraknie niebezpieczeństw i niespodzianek.

Główny wątek dotyczący smoków i pytania, które pojawiło się w tytule jest dobrze poprowadzony. Mocno angażuje i jednocześnie przyciąga do lektury. Pojawia się także sporo wątków pobocznych, a niektóre z nich zostały dosyć pobieżnie potraktowane, ale też zostawiają miejsce na ciąg dalszy. Mam nadzieję, że powstanie kontynuacja i będę miała możliwość poznania ich znacznie lepiej. Dobrze by było, gdyż świat przedstawiony przez autora jest na tyle intrygujący, że warto do niego zajrzeć ponownie. Mogę stwierdzić, że nawet będzie mi brakowało Boba i jego problemów, a także smoka, bez którego nie mogłoby być tej historii.

„Skąd właściwie biorą się smoki” to opowieść, która działa na wyobraźnię zarówno ciekawie wykreowanym, pełnym niespodzianek światem, ale też wachlarzem charakterystycznych bohaterów nadających mu barw. Zabiera czytelnika w podróż do pięknych, ale też niebezpiecznych miejsc pełnych niespodzianek i dostarczających wielu wrażeń. Opowieść jest lekko poprowadzona, miejscami porusza, innym razem zaciekawia, czy po prostu prowokuje do śmiechu. Warto ją poznać, jeśli lubicie ten gatunek literacki i lekkie, pełne humoru opowieści.