czwartek, 29 lipca 2021

"Wyrocznia środka. Dzieci Czystej Krwi" Marcin Masłowski

Źródło okładki: Novae Res

Tytuł: Wyrocznia środka. Dzieci Czystej Krwi
Autor: Marcin Masłowski
Seria: Dzieci Czystej Krwi (tom 2)
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 408

Do starcia wojsk Ragnarok i zmierzających w ich kierunku Czteropalczastych jeszcze nie doszło, ale wydaje się to tylko kwestią czasu. Sytuacja z każdym dniem zaostrza się coraz bardziej. W szeregach Czteropalczastych zmierza też pięciu chłopców, którzy zbuntowali się i pozostawili za sobą Hrothgar. Ich tropem podąża mistrz Noliah, by sprowadzić uciekinierów z powrotem. Okazało się bowiem, że wśród tej piątki znajduje się długo wyczekiwany Chłopiec o Czystej Krwi. Mistrzowie muszą za wszelką cenę go odnaleźć i sprowadzić z powrotem. Kto nim jest? W nieco innym zakątku pojawia się tajemniczy i mroczny klan Vlaadów, który włącza się w pewną intrygę mogącą stanowić zagrożenie dla Aktajonu. Kto w niej jeszcze bierze udział? 

Po pierwszym tomie wiedziałam, że chcę poznać kolejny i ciekawa byłam, w jakim kierunku cała historia się potoczy. Świat, który wykreował autor zaciekawił mnie i wydał się rozległy, różnorodny i wielowymiarowy. Za każdym niemal zakrętem czekało coś nowego do odkrycia a mroku i intryg wokół nie brakowało. Czy tom drugi utrzymał poziom pierwszego?

Z przyjemnością przeniosłam się ponownie do świata, w którym spotkałam po raz kolejny Ymira, Nathaiena, Pata Beczułkę, Mirkę, Hryma i Dirka Jąkałę. Odkąd dołączyli do Czteropalczastych wykazując się sprytem i odwagą ich los mógł potoczyć się w różnym kierunku. Ich wyprawa też pozwala poznać lepiej czytelnikowi świat poza Hrothgarem, jego piękne, ale też mroczne strony. W tym tomie mroku jest znacznie więcej, a gęste chmury zbierają się coraz bardziej, roztaczając ciemność i trudny do przewidzenia ciąg dalszy. Czuje się to zło, które się zbliża, chociaż jeszcze nie widać dokładnie z której strony. Atmosfera iskrzy też wręcz od intryg, które są nieodłącznie związane z walką o władzę i mogą przesądzić o losie poszczególnych rejonów.

„Słowa me pamiętaj! Ty klucz do wrót ciemności trzymasz i ty możesz je zatrzasnąć. A ona czeka na ciebie za nimi, niespodziewana jak zawsze, córka najciemniejszej nocy…” str. 60

Po raz kolejny można poczuć lekkie zagubienie w trakcie lektury ze względu na wiele postaci, które się w niej pojawiają. Niektóre, bardzo charakterystyczne i dobrze poznane w pierwszym tomie zapadły w pamięci, ale teraz można poznać lepiej bohaterów, którzy tylko byli zaznaczeni wcześniej. Znaczących postaci jest sporo, a każda z nich ma do opowiedzenia swoją historię i stąd w pewnym momencie można poczuć lekkie zagubienie, które jednak po pewnym czasie mija. Obraz się wyostrza i wszystkie elementy układają się na swoim miejscu, chociaż pozostawiają też sporo tajemnic jeszcze do odkrycia.

Świat wykreowany przez autora nie jest czarno biały, jest natomiast pełen ciekawych, chociaż też mrocznych miejsc, co dotyczy też ich mieszkańców. Opowieść poznajemy naprzemiennie z trzech różnych perspektyw, które w pewien sposób łączą się w jedną całość. Nie ukrywam, że najbardziej wyczekiwałam wątku dotyczącego księżniczki Vreny, w którym występuje też pomysłowy i przebiegły Xevioso. W tym wątku można odnaleźć sporo niespodzianek, intryg, strategii, ale też dobrze odbiera się przedstawiane wydarzenia. Kolejną postacią, silną i charakterystyczną jest Xavian i by go lepiej poznać przenosimy się do wyprawy Czteropalczastych. W jej trakcie dużo się dzieje i to na różnych płaszczyznach. Wreszcie trzeci wątek związany z Aktajonem. Do tego otrzymujemy odpowiednią dawkę przygód, pojawiają się też mroczne istoty, jak chociażby harpie.

„Wyrocznia środka. Dzieci Czystej Krwi” to udany drugi tom serii, która rozwija się przed oczami czytelnika, prezentując rozległy, tajemniczy, pełen niebezpieczeństw świat, w którym toczy się walka o wpływy. Wypełniony intrygami, które przesłaniają jego piękno i piętrzą przeszkody przed bohaterami. Wzrosła moja ciekawość dotycząca ciągu dalszego tej opowieści i być może kolejny tom rozstrzygnie pewne zagadki, które zostały do odkrycia. Tymczasem zachęcam Was do poznania tej serii, która działa na wyobraźnię i zabiera na wyprawę do ciekawie wykreowanego i pełnego tajemnic świata.

wtorek, 20 lipca 2021

"Jedno słowo za dużo" Abbie Greaves

Tytuł: Jedno słowo za dużo
Autor: Abbie Greaves
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 384

Dworzec - miejsce, w którym ludzie pędzą w swoją stronę, zajęci własnymi sprawami, spieszący się gdzieś, zamyśleni, stłoczeni. Jesteś jedną z takich osób, aż pewnego dnia dostrzegasz kobietę, która wyróżnia się z tłumu, stoi w jego centrum a jednak nigdzie się nie spieszy wbrew masie, która napiera na nią cały czas. Stoi pewnie, wyprostowana trzymając w rękach niewielką, prostą tabliczkę. Jej treść jest równie jednoznaczna „Wróć do mnie Jim”. Obraz ten głęboko zapada w twojej pamięci i nie daje ci spokoju zwłaszcza, że kobieta przychodzi tam każdego dnia i stoi tak niewzruszenie. Co mogło skłonić ją do tak dramatycznej decyzji? Kim jest Jim i co się z nim stało?

„Bo muszę coś robić; bo obiecałam, że bez względu na wszystko zawsze będę jego bezpieczną przystanią; bo miłość jest cierpliwa, inaczej to nie miłość.”  str. 31

Dawno już nie czytałam książki, po której lekturze trochę brakowało mi słów, pozostawiła mętlik myśli i jednocześnie żal, że to już koniec tej opowieści. Poczucie straty, że czas pożegnać się z jej bohaterami, którym z takim zaangażowaniem się kibicowało. Ta książka z całą pewnością zapisze się w moich myślach i sprawiła, że w planach mam kolejne książki tej pisarki, chociaż poznałam na razie tylko jedną. Dlaczego tak się stało?

W tej książce nie ma widowiskowych wydarzeń, ale to działa tylko na jej korzyść. Sprawia, że jest tak prawdziwa, tak pełna emocji, które płyną z każdego rozdziału, z każdego słowa. Emocji czasem niejednoznacznych, innym razem skrywanych głęboko przed otoczeniem a jednak równie intensywnych, czasem wyniszczających i zmieniających zupełnie życie. Ta książka jest skarbnicą emocji i dlatego tak trudno mi się było z nią rozstać. Autorka poruszyła na jej kartach tematy, o których czasem się nie wspomina. Ukazała, że każdy może mieć chwile zwątpienia, załamania, walczyć z własnymi demonami. Obraz osoby, którą widzą inni może zupełnie nie pokrywać się z rzeczywistością. Osoby pewnej siebie, odnoszącej sukcesy a w głębi duszy nieszczęśliwej, zagubionej i szukającej pomocy. Trudno zmierzyć się z taką rozbieżnością, zwłaszcza najbliższym, w których oczach chce się wyglądać przecież jak najlepiej, spełniać oczekiwania. W tej książce takich niejednoznacznych postaci jest trochę, a właściwie można by rzec, że każdy bohater nieco mija się z obrazem, jaki wokół siebie kreuje. Niemal każda z postaci trochę gra, nie pokazując na zewnątrz tego, co tak naprawdę czuje, nie ukazując słabości.

W szerokim wachlarzu postaci na plan pierwszy oczywiście wysuwa się Mary O’Connor, kobieta z pozoru silna, codziennie pełniąca wartę na dworcu Ealing Broadway z nieco wytartą tabliczką z mocnym, jednoznacznym przekazem. Jest tam codziennie, jest wytrwała, nie zwraca uwagi na otoczenie, tylko czeka z nadzieją, równie silną, jak siedem lat wcześniej. Nie chce się wierzyć, że ten jej rytuał trwa aż tak długo, że bez względu na pogodę, nastrój trwa niewzruszenie i nadal wierzy. To jej jedyna nadzieja, sens każdego dnia. Kolejną postacią jest Jim, którego czytelnik z początku poznaje oczami Mary. Mężczyzna jej marzeń, mężczyzna, który zmienił zupełnie jej życie i bez którego nie wyobraża sobie przyszłości. To w pewnym sensie tajemnicza postać, o której po pewnym czasie dowiadujemy się więcej i zmienia to nasze wyobrażenie o tym, co tak naprawdę się wydarzyło. Wspomnieć należy oczywiście o Alice, która na początku być może nie wzbudza wielu pozytywnych emocji ze względu na swoje intencje, ale bez niej nie byłoby tej opowieści. Opowieść ta porusza wiele życiowych aspektów, a jednym z nich jest pogodzenie się ze stratą i otworzenie na przyszłość, która nie zawsze będzie wyglądać tak, jak sobie ją wyobrażaliśmy, ale może sprawić, że będziemy szczęśliwi.

Lekkość, z jaką przedstawione są wydarzenia, ale równocześnie ich waga świetnie ze sobą współgrają, dostarczając czytelnikowi nostalgiczną, piękną i życiową historię, obok której trudno przejść obojętnie. Opowieść, która porusza, ale o czym należy też wspomnieć, także zaskakuje. Nie ma w niej bowiem takiego typowego zakończenia, jest trochę niespodzianek i dlatego też tak pozytywnie mnie zaskoczyła i sprawiła, że chcę poznać kolejne książki pisarki.

„Jedno słowo za dużo” to nie jest typowa powieść obyczajowa, jest w niej znacznie głębsza warstwa, która dostarcza wielu emocji, ukazuje nieco inne oblicza bohaterów i jednocześnie porusza wiele ważnych tematów. Niejednoznaczna, pełna kontrastów, ale też zderzenia wyobrażeń z rzeczywistością, oczekiwań innych z własnymi pragnieniami, walki z trudną przeszłością, z przytłaczającymi wydarzeniami, których ciężar niesie się przez kolejne lata i trudno go zrzucić z barków.

wtorek, 6 lipca 2021

"Zmysły" Ilona Gołębiewska

Tytuł: Zmysły
Autor: Ilona Gołębiewska
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 416

Eliza powinna czuć się szczęściarą, tak słyszy od swoich bliskich, co tylko utwierdza ją w tym przekonaniu. Jest w związku z przystojnym i dobrze sytuowanym mężczyzną, jej kariera się rozwija a ponadto w ramach odskoczni ma swoją pasję, czyli muzykę. Są pewne zgrzyty, nieporozumienia, które stara się lekceważyć, lecz one się nasilają i w końcu stawiają ją w momencie, z którego nie ma odwrotu. Musi podjąć decyzję, która zaważy na dalszym jej życiu i albo zaryzykować, albo spełniać dalej oczekiwania innych. Pewnego dnia na jej drodze, w dosłownym tego słowa znaczeniu, staje Natan. Mężczyzna, który wzbudza niepokój, ale równocześnie sprawia, że inaczej zaczyna patrzeć na swoje życie. Czy warto zaryzykować bezpieczną egzystencję na rzecz niewiadomej przyszłości? 

Do książki przyciągnęła mnie okładka, barwna, optymistyczna, ale także opis, który zapowiada romantyczną, chociaż też pełną zawirowań historię. Twórczość pisarki stanowiła w tym momencie dla mnie prawdziwą niespodziankę, więc teraz napiszę Wam, jakie było moje pierwsze spotkanie z opowieściami, które tworzy.

Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy po zapoznaniu się z początkowymi rozdziałami dotyczy stylu pisarskiego. Historię poznaje się bardzo dobrze, a nawet mogłabym rzec niezwykle szybko. Książka napisana jest w taki sposób, że od samego początku wzbudza zainteresowanie, lekko, ale też z nutką pikanterii i rozmachu. Wszystko wyważone w odpowiednich proporcjach, przedstawione obrazowo, swobodnie i w sposób wzbudzający zainteresowanie. Być może nie jest to bardzo odkrywcza historia, ale życiowa, ciekawa i przede wszystkim emocjonująca, a takie wobec niej miałam oczekiwania. Można powiedzieć, że idealna na lato, ogrzewająca serce, życiowa, ciepła.

Fabuła splata ze sobą losy trzech postaci, które stanowią pierwszy plan, czyli Elizy, Roberta i Natana. To dosyć charakterystyczne osobowości, każdy ma swoje pragnienia, oczekiwania, doświadczenia. Eliza i Robert to z pozoru szczęśliwa para, dobrze się znają, mają wspólne cele, oczekiwania, wiążą wspólną przyszłość. Czy jednak oboje czują się w pełni w tym związku szczęśliwi? Robert zna swoją wartość i za każdym razem ją zaznacza. Eliza natomiast nie do końca czuje się szczęśliwa, raczej dostosowuje się do tego, czego inni od niej oczekują. Każdy jej powtarza, że jest szczęściarą. Czy aby na pewno? Jej emocje są dobrze odwzorowane, można je poczuć, niepewność, poczucie utraty czegoś ważnego, zaniżoną ocenę własnej wartości. Robert natomiast to zupełne jej przeciwieństwo, pewny siebie, przystojny, znający swoją wartość. W pewnym momencie pojawia się Natan, który stanowi pewną niespodziankę. Niepokojący, tajemniczy, żywiołowy i wnoszący wiele do tej historii. Bohaterowie drugoplanowi są równie dobrze zaprezentowani, tak jak chociażby Zośka, która kojarzy mi się trochę z postacią Korby z jednego z filmów. Dzieje się dzieje, więc i interesujących drugoplanowych postaci nie brakuje.

„Każdy z nas ma takie chwile, kiedy czuje się mocno zagubiony. Ty, ja, inni ludzie. O tym jest ta piosenka. Daje nadzieję, że wreszcie przychodzi taki moment, kiedy spotykamy kogoś, kto zawsze na nas czekał. I już nie jesteśmy zagubieni.” str. 321

Zdecydowanie walorem tej książki są emocje i życiowe wydarzenia, które prezentuje. Dobrze się je poznaje, ale też pozostają w pamięci. Pewne elementy są bardziej, inne mniej przewidywalne, lecz powieść kryje w zanadrzu parę niespodzianek. Daje też do myślenia, gdyż zawiera sporo życiowych wydarzeń.

„Zmysły” to otulająca ciepłem, ale także intrygująca opowieść poprowadzona lekko i plastycznie kreśląca obrazy przed oczami czytelnika. Obrazy barwne, trójwymiarowe i skłaniające do zastanowienia się nad życiowymi priorytetami, codziennymi wyborami, relacjami, problemami i radościami dnia codziennego. Pełna emocji, różnego kalibru wydarzeń i przede wszystkim charakterystycznych bohaterów, których losy śledzi się z uwagą.