Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czarna Owca. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czarna Owca. Pokaż wszystkie posty

piątek, 26 lutego 2021

"Joga twarzy" Danielle Collins

Tytuł: Joga twarzy
Autor: Danielle Collins
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 168

Każdy pewnie chciałby wyglądać promiennie i czuć się lepiej. Z wiekiem zachodzą pewne zmiany w organizmie, które uwidaczniają się także na naszej twarzy, sprawiają że skóra jest poszarzała i nie tak elastyczna, pojawiają się zmarszczki. W celu poprawy kondycji fizycznej można lepiej się odżywiać i ćwiczyć. Sposób odżywiania wpływa na cały organizm, ale czy można zrobić coś więcej dla wyglądu twarzy? Odpowiedź w sumie jest niezwykle prosta i ta książka jest tego przykładem. Trzeba także ćwiczyć, a rozpocząć możecie już dziś z prostym programem w niej zawartym.

Do moich rąk trafił kolejny poradnik o tematyce, o której w książkach jeszcze nie czytałam. Zachęciła mnie informacja, że wystarczy chociaż parę minut dziennie, aby poczuć się i wyglądać lepiej. Oczywiście efekty nie będą widoczne od razu, do tego potrzeba czasu i systematyczności. Pomyślałam czemu nie, w końcu nie wymaga to dużego poświęcenia, a może okazać się korzystne dla naszego zdrowia, a co za tym idzie dobrego samopoczucia. Dodatkowo do książki zachęciła mnie minimalistyczna okładka, która wyróżnia się na tle innych tytułów.

Wstęp jest dosyć krótki, ale treściwy. Autorka wyjaśnia w nim, jakie korzyści mogą wynikać z rozpoczęcia przygody z jogą twarzy, a tak naprawdę metody, która jest oparta nie tylko o ćwiczenia, ale także znany z pozytywnych właściwości masaż, czy akupresurę. Jednocześnie ten czas, który na to poświęcimy wiąże się z chwilą dla siebie i poczuciem robienia czegoś dobrego dla swojego organizmu. Pisarka porusza także bardzo ważny aspekt, jakim jest akceptacja siebie a w tym przypadku ćwiczenia i lepsze samopoczucie mogą podnieść samoocenę. Oczywiście pewnie niejedna osoba pomyśli, że to nie jest takie proste i w pełni z tym stwierdzeniem się zgadzam, ale przecież warto spróbować. 

Po inspirującym wstępie otrzymujemy ciekawe rozdziały. Książka nie jest obszerna, więc ilość informacji nie przytłacza i nie zniechęca. Można powiedzieć, że przedstawione są w przystępnej formie a dotyczą zarówno pielęgnacji, jak i dokładniejszego wyjaśnienia, czym tak naprawdę jest joga twarzy i w jaki sposób jej poszczególne elementy mogą nam pomóc. Wyjaśnione są też aspekty związane z bezpieczeństwem takich ćwiczeń oraz jak często należy ćwiczyć, by uzyskać najlepsze efekty. Dalej przechodzimy do tego, co pewnie może zainteresować najbardziej, czyli konkretnych ćwiczeń. Podzielone są na grupy dotyczące różnych partii twarzy. 

Same ćwiczenia opisane są w sposób zwięzły i wystarczający do ich wykonania, obok znajdują się czarno białe zdjęcia, które mogą być pomocne. Dodatkowo przy każdym ćwiczeniu wymienione są korzyści z niego płynące oraz najważniejsza wskazówka. Informacje są przejrzyście przedstawione a sama metoda zaprezentowana w książce warta wypróbowania zwłaszcza, że nie wymaga za wiele, wystarczy chwila dla siebie i trochę chęci. 

„Joga twarzy” to książka, w której poza technicznymi aspektami dotyczącymi takich ćwiczeń znajdziecie dużo pozytywnej energii. Autorka zachęca po prostu do dbania o siebie i ćwiczeń, uzmysławia też od jak wielu czynników zależy nasze dobre samopoczucie i piękny wygląd. Jeśli interesujecie się taką tematyką lub chcecie ją poznać to zachęcam do lektury, która dostarcza niezbędnych informacji do tego by już dziś rozpocząć swoją przygodę z jogą twarzy.

piątek, 17 stycznia 2020

"Dziecko znikąd" Christian White

Tytuł: Dziecko znikąd
Autor: Christian White
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 352

Wydaje ci się, że wiesz wiele o swoich najbliższych, znasz ich, dużo rozmawiacie, spędzacie wspólnie czas. Macie wiele wspomnień, szczęśliwych momentów. Gdy pewnego dnia podchodzi do ciebie nieznajomy mężczyzna i pokazuje ci zdjęcie dziewczynki, która zaginęła wiele lat temu myślisz, że to pomyłka. Nie znasz jej, nie masz z tym nic wspólnego, nie możesz mu pomóc. Mężczyzna nie poddaje się i mówi coś, co wydaje się niewiarygodne. Mówi, że na zdjęciu jesteś ty i tak naprawdę nazywasz się Sammy Went. Z początku twierdzisz, że się pomylił, chociaż czujesz, że zasiał ziarno niepewności i zburzył twój spokój. Jedyny sposób by wyjaśnić sytuację, to pomóc mężczyźnie w poszukiwaniach prawdy. Do jakich odpowiedzi to doprowadzi? Czy Kimberly Leamy to faktycznie Sammy Went?

Kolejny raz w ostatnim czasie sięgnęłam po debiut powieściowy. Tym razem z gatunku nieco mroczniejszego. Czego oczekiwałam po thrillerze psychologicznym? Przede wszystkim rozbudowanej warstwy psychologicznej, wielowątkowej fabuły pełnej mylnych tropów oraz zaskoczenia na koniec. Czy książka spełniła te oczekiwania?

Pomysł na fabułę może nie jest odkrywczy, ale trudno przy tak wielu wydawanych książkach oczekiwać, że taki będzie. Ważniejsze w tym przypadku jest jego rozbudowanie i poprowadzenie, co autorowi wyszło dobrze. Od początku wiadomo, że chodzi o zaginięcie Sammy Went, lecz to tylko jeden z elementów rozbudowanej układanki. Za tragedią jej rodziny kryje się znacznie więcej mrocznych wydarzeń, trudnych relacji rodzinnych i międzyludzkich, niedomówień, tłumionych uczuć, gniewu, samotności. Pośród tych wszystkich życiowych zawirowań kryje się jeszcze jedna, ważna tematyka, którą autor poruszył, nie będę Wam jednak o niej wspominała, by za wiele nie zdradzić. Wątków jest sporo, a wydarzenia łączą się w intrygujący sposób. Czasem brakowało mi trochę stopniowania napięcia, momentami zanikało, chociaż do końca ciekawa byłam, co w tej historii jest prawdą a co fałszem.

Wydarzenia przedstawiane są dwutorowo. Śledzimy zarówno sytuację obecną, jak i poznajemy stopniowo to, co miało miejsce ponad dwadzieścia lat wcześniej. Dzięki temu można lepiej zrozumieć, co tak naprawdę się wydarzyło i krok po kroku odkrywać kolejne karty tej historii. Atmosfera jest gęsta od podejrzeń zwłaszcza, że przez tak wiele lat Sammy Went nie została odnaleziona. Teorii na temat jej zniknięcia jest wiele i tylko jedna osoba wciąż się nie poddaje, nie potrafi odpuścić, wciąż szuka – jej brat Stuart. Gdy inni dawno już zamknęli temat on wciąż poszukuje siostry i wierzy, że ją znajdzie.

Akcja płynie swoim tempem, czasem mocno spowalnia, by po chwili wyrwać do przodu. W tej opowieści wciąż pojawiają się nowe informacje, które mogą pomóc lub też wprowadzić w ślepy zaułek. Z początku wszyscy wydają się podejrzani, niemal każdy ma coś do ukrycia. Do tego czytelnik wkracza do miasteczka, w którym rządzi sekta religijna z charyzmatycznym przywódcą. Samo to roztacza specyficzny klimat, w którym czuć różne emocje, zarówno te pozytywne, jak i negatywne.

Książka „Dziecko znikąd” to zarówno udany debiut powieściowy, jak i ciekawy thriller psychologiczny. Atmosfera wypełniona jest podejrzeniami, bohaterowie mają swoje mniejsze, bądź większe sekrety, problemy, chwile zwątpienia a fabuła składa się z wielu wątków, życiowych wydarzeń i trudnych tematów. Czy jesteście ciekawi, co stało się z Sammy Went?

niedziela, 24 listopada 2019

"Super-Charlie i tajemnica babci" Camilla Läckberg

Tytuł: Super-Charlie i tajemnica babci
Seria: Super-Charlie (tom 3)
Autor: Camilla Läckberg
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 32

Charlie to bobas, który ma supermoce, chociaż wie o nich tylko babcia a on także odkrył je całkiem niedawno. Nie wszystko też działa tak, jakby sobie tego życzył, ale usilnie ćwiczy, co czasem przynosi nieoczekiwane efekty. Teraz wraz z rodziną wybierają się na wakacje, więc czeka go czas pełen rozrywek i beztroski. Tak przynajmniej miało być. Wszystko zmienia się, gdy po przyjeździe na miejsce okazuje się, że zniknęła babcia. Jak to możliwe? Czy ktoś ją porwał? Rozpoczynają się poszukiwania, w których bierze udział cała rodzina. Czy zdolności Charliego okażą się pomocne przy rozwikłaniu kolejnej zagadki?

Jestem świeżo po lekturze poprzedniego tomu tej serii i nadal pozostaję pod wrażeniem oprawy graficznej. Stylistyka tej części jest podobna do poprzedniej. Twarda oprawa, dobrej jakości papier. Na okładce Charlie a wewnątrz kolorowe, piękne ilustracje wykonane przez Millis Sarri. Rysunki mają wyraziste kolory, wzbudzają ciekawość i dobrze komponują się z treścią.

W tej części rodzina wyrusza na wakacje, na których, już na samym początku znika babcia. Opowieść po raz kolejny przyciąga uwagę. Występują w niej znani już z poprzedniej części bohaterowie, chociaż pojawia się też ktoś nowy. Jest ciekawie, zabawnie i na nudę narzekać się nie da. Jak przystało na autorkę kryminałów, tak i w literaturze dla najmłodszych, pisarka serwuje nam proste, ale zarazem zaskakujące zakończenie. Dobrze przemyślane i logiczne. Po raz kolejny też Charlie stara się rozwikłać łamigłówkę, przy okazji rozwijając kolejną ze swoich nietuzinkowych umiejętności. Którą tym razem? Czy okaże się ona przydatna?

„Super-Charlie i tajemnica babci” to trzecia część serii o bobasie z niezwykłymi zdolnościami. Kolorowa, ciekawa, wzbudzająca uśmiech i zainteresowanie oraz przenosząca czytelnika do pełnego ciekawych postaci i przygód świata. Przed Charliem kolejne zadanie i tajemnica do odkrycia, a wy możecie wyruszyć ku przygodzie wraz z nim, wcielając się w role detektywów i poszukując babci.

niedziela, 10 listopada 2019

"Super-Charlie i złodziej zabawek" Camilla Läckberg

Tytuł: Super-Charlie i złodziej zabawek
Seria: Super-Charlie (tom 2)
Autor: Camilla Läckberg
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 32

Pewnie każdy chciałby mieć jakieś supermoce takie jak doskonały wzrok, słuch, czy latanie. Niezwykłe zdolności ma Charlie, ale jest pewien mały problem – nie potrafi jeszcze w pełni ich kontrolować. Poza tym, oprócz babci, która o wszystkim wie, inni członkowie rodziny nie mają o tym pojęcia. Charlie musi uważać, by się przed nimi nie zdradzić. Gdy pewnego dnia znika ukochana maskotka jego starszej siostry, bobas postanawia wyjaśnić zagadkę i znaleźć winowajcę. Czy uda się mu wyjaśnić, co stało się z przytulanką i kto za tym stoi?

Gdy w zapowiedziach zobaczyłam, że znana autorka kryminałów napisała cykl książek dla dzieci, ciekawa byłam, jak sprawdzi się w tym nowym dla niej gatunku literackim. Nie poznałam pierwszego tomu tej serii, tylko rozpoczęłam lekturę od tomu drugiego. Jest to jednak pełna opowieść, a bohaterów poznaje się niemal od razu, więc myślę, że nie straciłam za wiele. Warto jednak zapoznać się z cyklem od początku.

Pierwsze, co rzuca się w oczy po wzięciu książki do ręki to bardzo ładna oprawa graficzna. Z okładki uśmiecha się do nas Charlie, niesforny bobas, który jest głównym bohaterem książki. Kolory są żywe, rysunki dopracowane, okładka twarda. Dzięki formatowi albumowemu rysunki są duże, wyraźne i to właśnie ilustracje stanowią pierwszy plan. Barwne, dobrze oddające opowiadaną historię, a ponieważ zgodnie z oznaczeniem na okładce publikacja przeznaczona jest dla dzieci powyżej trzech lat, to ilustracje mogą być istotne. Zaciekawiają i przyciągają wzrok kolorami i kształtami.

Sama opowieść jest również ciekawa, chociaż miałam pewną wątpliwość związaną z nazwą kawiarni, która pojawiła się w opowieści. Myślę, że słowo Gunnarsson może nie być zrozumiałe dla dziecka. To tylko drobiazg na tle całości, ale zwrócił moją uwagę. Ogólnie, poza tym jednym elementem, język jest łatwy w odbiorze.

„Super-Charlie i złodziej zabawek” to pięknie wydana książka dla najmłodszych o małym superbohaterze, który wciela się w rolę detektywa i stara się pomóc siostrze w odzyskaniu ulubionej przytulanki. Lektura skutecznie zaciekawia, wzbudza uśmiech i przyciąga wzrok barwnymi ilustracjami wykonanymi przez Millis Sarri. Ciekawa jestem, co też spotka Charliego w kolejnej części, która już czeka na mojej półce.

poniedziałek, 3 września 2018

"Sejf" Ryan Gattis

Tytuł: Sejf
Autor: Ryan Gattis
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 328

Czasem w życiu człowieka przychodzi taki moment, w którym zaczyna się zastanawiać czy to, co dotychczas osiągnął i co obecnie robi ma sens oraz jak wiele jest w stanie poświęcić dla bliskiej osoby. Ricky Mendoza stanął na takim rozdrożu, ale z drogi którą wybierze nie ma już powrotu, nie da się wymazać decyzji w tym momencie podjętej. Trochę w życiu przeżył, nie zawsze uczciwie i nie wszystkie wydarzenia chciałby pamiętać, ale teraz pracuje, zmienił się. W pracy rozbraja sejfy dla organów ścigania. Jest w tym naprawdę dobry i nie bez kozery nazywają go duchem. Gdy dowiaduje się, że bliska osoba ma problemy finansowe wszelkie zasady przestają obowiązywać i w tym właśnie momencie krzyżuje się jego droga z handlarzem narkotyków Rudym Reyesem. Ricky okradając sejf jego szefa wystawia na siebie wyrok, ale nie to jest dla niego teraz najważniejsze. Ma plan, ogranicza go tylko czas. Rozpoczyna się rozgrywka, w której tylko jeden może wygrać. Jak się zakończy?

„Ja nigdy nie byłem pewien, czy mi się uda. Nigdy. W takiej branży trudno przewidzieć. Jak spadasz to nie wiesz, czy ci się uda wrócić. Mam takie powiedzenie: wczoraj już było, jutra jeszcze nie ma. Jest tylko tu i teraz. Tylko ta chwila.” str. 16

Ryan Gattis – pisarz, na którego koncie znajduje się znana wielu czytelnikom książka „Miasto gniewu”. Jej tłem stały się rozruchy w Los Angeles, mające miejsce w 1992 roku.

O poprzedniej książce pisarza słyszałam i mam ją w planach, ale postanowiłam poznać twórczość autora rozpoczynając od tej powieści. Czy było warto? Jak najbardziej tak. Książka zapewniła mi kilka godzin rozrywki skutecznie zajmując myśli.

Z początku nie rozumiałam dlaczego na pierwszym miejscu jest spis piosenek składanki Rose G. Stenberg, ale w trakcie lektury okazuje się, że odgrywa ona znaczącą rolę a zwłaszcza osoba, która ją przygotowała, czyli Rose. Dziewczyna, która żyła chwilą, miała zwariowane pomysły, cieszyła się życiem. Postać, której historia porusza i daje do myślenia. Pozostaje w pamięci.

„Myślenie nikomu nie robi dobrze. Tylko hamuje wolę.” str. 37

Narracja prowadzona jest na przemian przez dwóch głównych bohaterów, czyli rozbrajacza sejfów oraz gangstera, który musi go złapać. Rozpoczyna się rozgrywka niczym w szachach. Każdy z nich ma swoje zobowiązania, motywy, cele, ale też bagaż doświadczeń i własne życie. W końcu każdego człowieka po części kształtują doświadczenia, ludzie których spotyka na swej drodze, otoczenie. Gdy jednak komuś bliskiemu dzieje się coś złego, wszystko co było istotne przechodzi na dalszy plan. Zmienia się punkt widzenia. Zmieniają się priorytety.

„A jak człowiek od razu ma popękane fundamenty, to chyba powinien potem sam je załatać. A jak ich w ogóle nie ma, to jest tylko fasadą. Łazisz po świecie i wszyscy myślą, że jesteś całością, bo plecy masz wyprostowane, chodzisz i gadasz. Nie wiedzą, jak jest w środku. Nie mają pojęcia, co cię nakręca, dlaczego robisz to, co robisz.” str. 318

Ricky Mendoza to postać, która wzbudza wiele emocji. Jego życie nie zawsze wyglądało tak jak teraz. Skrywa tajemnice i mniej chwalebne chwile, ale to ubarwia powieść, dodaje jej realizmu, przyciąga. Duch to postać pełna sprzeczności, ciekawa, poruszająca. Z drugiej strony barykady jest Rudy, czyli Rudolfo Reyes. Wbrew pozorom on również ma swoje cele, rodzinę o której bezpieczeństwo musi dbać, motywy. Autor w taki sposób przedstawił głównych bohaterów, że trudno ich osądzać. Każdy z nich dokonywał pewnych wyborów, popełniał błędy, żałował powziętych decyzji. Dobro i zło przeplata się w odwiecznej walce. Każda decyzja ma znaczenie i wpływa na to kim się stajemy i co po sobie pozostawimy.

„Sejf” to dobra lektura, która poza mocą przekazu pozostawia wiele emocji. Przyciąga, zaciekawia, daje do myślenia. Czas przy powieści upływa bardzo szybko, chociaż zakończenie jest częściowo łatwe do przewidzenia. Akcja miejscami wyrywa do przodu, miejscami spowalnia, gdyż w książce mocno rozbudowana jest też warstwa psychologiczna. To ciekawe połączenie. Dzięki temu lepiej odbiera się zachowania bohaterów i intensywniej śledzi ich losy. Książkę warto przeczytać, jeśli lubicie takie klimaty.

niedziela, 18 marca 2018

"Śpiew kukułki" Frances Hardinge

Tytuł: Śpiew kukułki
Autor: Frances Hardinge
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 480

Otwierasz oczy i rozglądasz się wokół. Wiesz, że miałaś wypadek i stało się coś złego, ale wszystko osnute jest mgłą zapomnienia. Niczego nie jesteś pewna. Czujesz tylko głód, który wciąż narasta. Młodsza siostra Pen odsuwa się od ciebie z odrazą, boi się. Ona coś wie, może coś widziała, ale nie chce na ten temat rozmawiać, nie słucha, ucieka. Jej gniew jest mocno wyczuwalny. Trudno, musisz udawać, że nic się nie stało. Smutno ci, ale nawet zamiast łez z twych oczu płyną cienkie i lepkie nici pajęczyn. Nic nie rozumiesz. Co się wydarzyło? Dlaczego wciąż odczuwasz głód? Czemu, gdy budzisz się rano na poduszce są suche liście? Czyżbyś lunatykowała?

Frances Hardinge – brytyjska pisarka, autorka takich książek jak „Fly by Night”, „A Face Like Glass”, czy „Drzewo kłamstw”. W dzieciństwie mieszkała w hrabstwie Kent, w starym domu na uboczu i to właśnie tam powstawały jej pierwsze niesamowite historie. Teraz dzieli się nimi z czytelnikami.

W ostatnim czasie czytałam wiele powieści obyczajowych i romansów. Po sporej dawce lukru zaczęłam rozglądać się za czymś innym. „Śpiew kukułki” od razu przyciągnął moją uwagę ciekawym tytułem, opisem, nie wspominając już o klimatycznej okładce. Po lekturze mogę tylko stwierdzić, że był to bardzo dobry pomysł. To druga w tym miesiącu książka, która wywarła na mnie tak pozytywne wrażenie. Miejmy nadzieję, że nie ostatnia.

Fabuła powieści jest bardzo tajemnicza, intrygująca i oryginalna. Od pierwszych stron stopniowo rozplata skomplikowaną pajęczynę zależności i wydarzeń, które mocno oddziałują na wyobraźnię. Kim jest Triss? Co jej się stało? Te pytania nie opuszczały mnie przez dłuższy czas, a gdy już uzyskałam na nie odpowiedzi, pojawiły się nowe, równie ważne. Pisarka cały czas trzyma poziom i umiejętnie buduje napięcie. Gdy już się wydaje, że rozwikłanie zagadki jest na wyciągnięcie ręki, dzieje się coś nowego, także tajemniczego i miejscami mrocznego. Czytając, czułam się tak, jakbym przeniosła się do zupełnie innego świata, w którym wszystko niby wygląda znajomo, ale jest inne. Zwykłe, dobrze znane przedmioty i miejsca mogą mieć ukryte znaczenie. To jak otworzenie drzwi do tajemniczej krainy, którą powoli się odkrywa. Nic nie jest podane na tacy i czytelnik stopniowo wraz z bohaterami poznaje kolejne karty opowieści. To tylko potęguje zainteresowanie.

„Tamtej nocy Triss czuwała, przyglądając się pełgającym światełkom przygaszonych lamp i czekoladowobrązowym pajączkom pojawiającym się na krawędzi sufitu. Za każdym razem kiedy zamykała oczy, czuła, że w mysiej dziurze na skraju jej umysłu czekają sny, gotowe, by ją pochwycić w miękkie kocie pyski i zanieść tam, dokąd wcale nie chciała iść.” str. 24

Główną bohaterką jest jedenastoletnia Triss. Wszystko zaczyna się od momentu, gdy się budzi. Wie, jak ma na imię i że miała wypadek. Poznaje swoją rodzinę, chociaż nie od razu i w jej sercu wciąż gości niepokój. Czuje, że coś jest nie tak, jakby tu zupełnie nie pasowała. W jej pamięci jest wiele luk, a gdy coś próbuje sobie przypomnieć ogarnia ją strach, osacza mrok i poczucie samotności. Poza tym nic nie jest w stanie zaspokoić jej głodu. No może niezupełnie, ale to ją jeszcze bardziej przeraża. Postać została dopracowana w każdym calu, bardzo dobrze odbiera się jej emocje i zagubienie. Tak jest też z pozostałymi bohaterami. W opowieści nie brakuje ciekawych postaci. Jedną z nich jest Pen, jej młodsza siostra. Co prawda jak na swoje dziewięć lat czasem zachowuje się nad wyraz dojrzale. Wspomnieć należy też tajemniczą postać Architekta i mrocznych Oboczniaków oraz wątek związany z Sebastianem. Pisarka wprowadziła wiele intrygujących postaci i specyficzną, mroczną i duszną atmosferę. 

„Śpiew kukułki” to książka godna polecenia, klimatyczna, magiczna i ciekawie skonstruowana. Zasiewa w sercu niepokój, który narasta z każdym, kolejnym rozdziałem. Sam pomysł na fabułę jest niesamowity a dokładając do niego dopracowanych bohaterów, lekki styl, mrok i zagadki do rozwikłania, otrzymujemy smakowity kąsek dla naszej wyobraźni. Patrząc na świat oczami Triss, można dojrzeć znacznie więcej, wpadając w pajęczynę wydarzeń, których kierunek trudno przewidzieć. Przekonajcie się o tym sami, a być może i Wy usłyszycie śpiew kukułki i zrozumiecie jego znaczenie.

wtorek, 9 stycznia 2018

"Pachinko" Min Jin Lee

Tytuł: Pachinko
Autor: Min Jin Lee
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 576

Życie toczy się swoim tempem i trudno przewidzieć, w którym kierunku nas poniesie. Jedna decyzja może być przyczyną lawiny wydarzeń i wpłynąć na losy całej rodziny. Sunja opuszcza rodzinne strony i wyjeżdża z Korei, pozostawiając za sobą wszystko, co było jej bliskie. W tym momencie nie podejrzewa, że ten wybór zaważy nie tylko na jej przyszłości. Chce być szczęśliwa, pomóc najbliższym, coś naprawić, zmienić. Wierzy, że jutro będzie lepiej i że to właściwa decyzja. Czy słusznie? Czy wyjazd do Japonii przyniesie jej spokój i szczęście? Jak potoczą się losy jej rodziny?

Min Jin Lee – autorka, która za swą twórczość otrzymała nagrody The Peden Prize for Best Story i The Narrative Prize for New and Emerging Writer. Współpracuje między innymi z „New York Times”, „Vogue”, „The Wall Street Journal”. W latach 2007 – 2011 przebywała w Tokio i przygotowywała się do książki, która teraz może trafić do Waszych rąk.

Po przeczytaniu opisu fabuły wiedziałam, że jest to książka dla mnie. Nasuwała skojarzenie z powieścią, którą nie tak dawno czytałam, a mianowicie „Czerwone dziewczyny”. Akcja również rozgrywała się w Japonii, ale dotyczyła kobiet pochodzących z tego kraju. W „Pachinko” pisarka przedstawia losy rodziny, której korzenie wywodzą się z Korei, ale większość życia związała z Japonią. Nazywa się ich Zainichi, chociaż nie każdy zgadza się na to określenie. Pierwszy raz czytałam na ten temat, ale warto taką tematykę poruszać.

Pisarka utkała piękną, smutną, pełną nadziei sagę rodzinną na kanwie przemian zachodzących w Korei, Japonii i na świecie. Jej poznawanie to gra na emocjach różnego typu, pozytywnych i negatywnych. Opowieść rozpoczyna się 1910 roku w Korei i snuje aż do roku 1989. Korea aż przez 35 lat była pod japońską okupacją. Wiele się w tym czasie dzieje na świecie, a wszystkie te wydarzenia mają ogromny wpływ na życie zwykłych ludzi, którzy walczą o przetrwanie w tych trudnych, pełnych bólu i niespokojnych czasach. Marzą o lepszym życiu, o normalnych warunkach, dobrej pracy, bezpieczeństwie własnych dzieci i ich szczęściu. Autorka poruszyła też złożony, trudny temat a mianowicie życie w obcym kraju i problemy z tym związane.

Na początku trudno mi było odnaleźć związek tytułu z opowieścią. Wszystko jednak stopniowo się rozjaśnia. Pachinko przewija się przez całą sagę. Gra, która jest zwodnicza, daje nadzieję, mimo, że większość graczy przegrywa. Marząc o szczęściu i odmianie losu, sami go czasem przekreślają. Gra toczy się dalej, obojętnie, w swoim rytmie. 

„Etsuko zawiodła także pod tym względem: nie nauczyła swoich dzieci nadziei, wiary w żałośnie małe prawdopodobieństwo wygranej. Pachinko jest niemądrą grą – w przeciwieństwie do życia.” str. 480 

Siłą opowieści są jej bohaterowie, a właściwie głównie bohaterki. Kobiety silne, walczące o rodzinę, skłonne do wszelkich poświęceń, podejmujące dobre, ale też zgubne w skutkach decyzje. Najwięcej emocji wzbudzają Sunja, Yangjin oraz Kyônghúi. Zasmuca także los Yumi. W powieści nie zabrakło też postaci zagubionych, podążających w złym kierunku, samotnych i nieszczęśliwych. Ich los przytłacza, chciałoby się go zmienić, trudno biernie przyglądać się niektórym wydarzeniom. Postaci jest wiele, czasem odnosi się wrażenie, że za dużo. Co prawda każda z historii jest ciekawa, ale niektóre poznajemy trochę pobieżnie i zbyt szybko. Z postaci męskich na plan pierwszy wysuwają się Hansu, Mozasu oraz Noa. Wszystkie razem tworzą barwną, miejscami trochę nierówną historię. 


„Pachinko” to piękna powieść, spleciona bólem, miłością, poświęceniem i nadzieją na lepsze jutro. Gra o lepsze życie, w której bardzo trudno wygrać. Książka mimo obszerności nie przytłacza. Czyta się ją dobrze, śledząc losy poszczególnych bohaterów, których w opowieści nie brakuje. Splatają się smutne i radosne historie, a obraz, który z nich się wyłania daje do myślenia, zasmuca, otwiera oczy na różne problemy. Zachęcam Was do tej lektury, która zapada w pamięci, jest barwna i wzbudza emocje. Wraz z Sunją możecie wyruszyć w podróż do Osaki i poznać historię jej rodziny oraz konsekwencje jej wyborów, które z pewnością do prostych nie należały i wymagały odwagi.