W życiu różnie się układa, czasem przeszkody piętrzące się na drodze sprawiają, że popadamy w frustrację, tracimy nadzieję. Jedni starają się mimo wszystko przeć do przodu, inni wpadają w pułapkę używek. Każdy z problemami radzi sobie inaczej. W takich momentach ważne, aby znaleźć coś, co pozwoli oderwać się od codzienności, naładuje pozytywną energią, pozwoli poczuć wsparcie innych ludzi. Tadeusz Rybczyński czerpie siłę od czworonożnych przyjaciół, psów, które wyruszają z nim w trasę, towarzyszą w górskich wędrówkach, pozwalają inaczej spojrzeć na świat. Książka ta stanowi upamiętnienie niezwykłego, wiernego przyjaciela, psa o imieniu Karelczyk, który towarzyszył autorowi w wyprawach i dzięki któremu tak wiele się zmieniło w jego życiu.
Chętnie sięgam po literaturę podróżniczą, chociaż czytając opis tej książki wiedziałam, że znajdę w niej znacznie więcej. W tym przypadku moje przeczucie się sprawdziło, gdyż w tej niewielkich rozmiarów książce znajduje się opowieść, która zapada w pamięci, emanuje pozytywną energią i pokazuje, jak wiele zależy od nas. Do lektury zachęca także piękna okładka w zimowej scenerii przedstawiająca psi zaprzęg.
Na początku autor opowiada o tym, jak zaczęła się jego wędrówka, o przyczynach jego bezsilności oraz o pierwszym psie w domu, dzięki któremu krok po kroku rodziła się jego miłość do tych zwierząt. Trzeba wykazać się odwagą, by tak otwarcie i z taką szczerością opowiadać o swoim życiu, ukazując jakie jest, bez upiększeń, przerysowania. Pisząc o swojej bezsilności i momentach słabości, ale także wydarzeniach, które zmieniły wszystko, radościach i nadziei. Autor porusza też bardzo ważny temat, a mianowicie pokazuje, że życie z osobą z niepełnosprawnością nie musi oznaczać przebywania tylko w czterech ścianach w domu, można to zmienić, pokonać bariery. Dalej, z każdym kolejnym rozdziałem wyruszamy na wyprawy mniejsze i większe, w miejsca turystyczne i zupełnie bezludne. W trakcie tych wypraw poznajemy zarówno psa o imieniu Karelczyk, osoby poznane na szlakach i wydarzenia z nimi związane, ciekawostki, ale także amatorki klub psich zaprzęgów, który autor prowadził.
„Ponieważ tylko po opuszczeniu swojej strefy komfortu możemy dojrzeć lepszy i piękniejszy świat.” str. 17-18
Książka nie tylko upamiętnia niezwykłego przyjaciela, ale także pokazuje, że w każdym momencie można coś zmienić w swoim życiu i inaczej spojrzeć na świat. Warto odnaleźć coś, co pozwala poczuć komfort psychiczny, odetchnąć, naładować akumulatory, by mieć siłę do mierzenia się z codziennymi problemami. Opowieść roztacza ciepło, wywołuje uśmiech, zaciekawia i zachęca do wędrówek oraz pokonywania słabości, które przecież każdy z nas ma. Rozdziały, w których opisywane są wędrówki zawierają na początku krótki zarys trasy oraz liczbę kilometrów do pokonania. To przydatne informacje dla osób, które chciałyby same na taką wyprawę wyruszyć. Treść uzupełniają także zdjęcia Karelczyka, jak i zdjęcia z podróży.
„Jak zszedłem na psy” to emanująca pozytywną energią opowieść, która ukazuje jak wiele w naszym życiu mogą zmienić czworonożni przyjaciele. Pełna optymizmu, ciekawa, zachęcająca do kontaktu z naturą, wypraw, pokonywania własnych słabości i odnajdywaniu radości w z pozoru małych rzeczach, o których w codziennym zabieganiu zapominamy. Zachęcam do zapoznania się z tą inspirującą książką.
Bardzo ciekawie się za ta książka, na pewno warto przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto :)
UsuńLubię takie pozytywne opowieści, dlatego czuję się zachęcona do sięgnięcia po tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńAle super, muszę nadrobić ją :)
OdpowiedzUsuńWarto :)
UsuńBardzo pięknie opisałaś książkę, zdecydowanie zachęcasz do jej przeczytania! Takie książki są bardzo potrzebne. Łatwo upaść, ale podnieść się już trudniej, nie raz mi pomogła lektura pełna optymizmu po upadku. Tak, trzeba mieć odwagę, by o swych błędach, potknięciach głośno mówić, by pisać, brawo. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie, bardzo się cieszę, że jestem znów w blogowym świecie. Przytulam bardzo mocno. <3 :)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę i dziękuję za komentarz :)
UsuńNie do końca jestem przekonana, czy to coś dla mnie. Chociaż opisy tras mogłyby być przydatne w planowaniu własnych wędrówek.
OdpowiedzUsuńWarto spróbować, a książka może Cię zaskoczyć :)
UsuńMoja pierwsza myśl "Biały kieł" - ach wspomnienia. ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTo na pewno interesująca książka :)
OdpowiedzUsuńTaka jest :)
UsuńChciałabym przeczytać 😊
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńMyślę, że to książka, która mogłaby mi się spodobać. :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłaby :)
UsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, ale na pewno ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńPotrzebuję teraz właśnie optymistycznych książek.
OdpowiedzUsuńOptymizmu w niej nie brakuje :)
UsuńChętnie bym przeczytała taką książkę :)
OdpowiedzUsuńWarto :)
UsuńPrzeczytam z przyjemnością <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoja zapowiedź :)
Dziękuję :)
Usuń..witam Cie serdecznie ♥️
OdpowiedzUsuń..świetna recenzja, dziękuję bardzo za polecenie książki, dzięki Tobie chętnie po nią sięgnę ;)
..wspaniale zdobyć się na odwagę i zmienić swoje życie ucząc się na popełnionych błędach..
- pozdrawiam ciepło i życzę uroczych chwil ♥️
To chyba nie książka dla mnie ;<
OdpowiedzUsuńSzkoda :)
UsuńMoja siostra uwielbia literaturę podróżniczą, dlatego jej polecę powyższą książkę.
OdpowiedzUsuńWarto, chociaż nie jest to typowa książka podróżnicza :)
UsuńZapisuję tytuł i pozdrawiam :-) .
OdpowiedzUsuńCieszę się i również pozdrawiam :)
Usuń