Życie Jean Swinney płynie utartym torem, nie ma w nim zbyt wielu zaskoczeń. Praca w redakcji lokalnej gazety oraz szereg obowiązków. Rzadko gdzieś wychodzi, nie może sobie na to pozwolić, nie ma zbyt wielu znajomych. Nie wydaje się też, by w przyszłości mogło coś się zmienić w tym zakresie. Pogodziła się z tym, nie ma większych oczekiwań, skupia się na tym, co trzeba zrobić. Pewien artykuł, który pojawił się w gazecie staje się iskrą, która rozpoczyna zmiany w jej życiu a właściwie to list, który przysłała nieznajoma kobieta po publikacji artykułu. Początkowo zmiany wydają się subtelne niczym lekki wietrzyk, który krok po kroku przekształca się w prawdziwy huragan. Nic już nie będzie takie, jakie było.
Opis na okładce książki jest dosyć zwięzły i zupełnie nie zapowiada tego, co w tej książce się znajduje. Nie zdradza zbyt wiele, daje tylko zarys, co jest dobrym zabiegiem, gdyż treść przynosi wiele niespodzianek. To jedna z tych książek, po których trudno pozbierać myśli, niby płynie niespiesznie, swoim tempem, a jednak wywołuje wiele emocji i co ważne, cały czas podtrzymuje zainteresowanie. Do końcowym stron byłam ciekawa rozwoju sytuacji, chociaż i tak nie przewidziałam takiego zakończenia. Rozpoczyna się także oryginalnie, ponieważ na samym początku możemy zapoznać się z jednym z artykułów „Echa Północnego Kentu”. Artykułu, który po zakończeniu lektury tej książki mocno zapadł w mojej pamięci.
Przenieśmy się więc na przedmieścia Londynu do 1957 roku, w którym wszystko się zaczęło. Poznajemy Jean, o której trudno powiedzieć, że jest szczęśliwa. Zaakceptowała swoją sytuację, ale nie zmienia to faktu, że jest samotną i rozczarowaną kobietą. Przygniata ją rutyna dnia codziennego, błahe tematy o którym pisze nie sprawiają radości a obowiązki nie pozwalają na poznanie kogoś bliżej. Przyszłość nie rysuje się w różowych barwach. Gdy trafia do niej sprawa listu od Gretchen czuje, że to temat, którym warto się zająć, ale zupełnie nie spodziewa się tego, jak wiele zamieszania wprowadzi w jej życiu. Poznanie Gretchen, Howarda i Margaret to dopiero początek historii, która porusza, wzbudza zainteresowanie i pokazuje, że w życiu nie ma łatwych decyzji. Każda niesie konsekwencje, ma wpływ na przyszłość i z jednej strony może przynieść gorzkie wnioski, z drugiej coś nowego, bo zmiany niekoniecznie muszą rozczarowywać. Pisarka pokazuje, jak duży wpływ mają ludzie, których los stawia na naszej drodze. Czasem dodając barw, innym razem wprowadzając zamęt, ból, smutek. Losy każdej postaci w tej opowieści się przeplatają, tak jak ich tajemnice, rozczarowania, oczekiwania i poszukiwania szczęścia.
Autorka zgrabnie buduje opowieść, która dostarcza wielu emocji. Dzieje się też tak za sprawą realnie wykreowanych postaci a także wymownych, plastycznych opisów. Historia ta płynie własnym tempem i składa się z większych i mniejszych wydarzeń, które dzieją się w życiu jej bohaterów, radości i smutków, relacji rodzinnych, dążeniu do szczęścia, które dla każdego może mieć nieco inne oblicze, poszukiwaniu siebie a także zderzeniu marzeń z rzeczywistością. To wielowątkowa opowieść, która niesie wiele niespodzianek, a jej zakończenie porusza i skłania do refleksji.
„Małe przyjemności” to powieść niespieszna, pełnia niespodzianek i wyrazistych bohaterów. Nietuzinkowa historia, która przyciąga i dostarcza wielu emocji a za sprawą lekkiego stylu oraz misternego splotu życiowych wydarzeń cały czas utrzymuje zainteresowanie. Pokazuje, jak ważne w życiu są małe przyjemności i jak nieprzewidywalne mogą okazać się koleje losu. Zachęcam Was do poznania tej zapadającej w pamięci, niebanalnej opowieści.
Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale nabrałam ochoty, aby ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńFajnie, że opis nie zdradza za wielu szczegółów z książki, a książka wywołuje sporo emocji.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Słyszałam o tej książce. Mam ją na oku. :)
OdpowiedzUsuńMuszę uważniej przyjrzeć się książce i jak tylko nadarzy się okazja to przeczytać. Myślę, że powinna mi przypaść do gustu.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że książka wywołuje emocje, chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttps://apetycznie-klasycznie.pl/
Już tytuł jest przyjemny 😉
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale będę ją miała na oku :) Brzmi ciekawie i zachęcająco, czuję że mogę ją polubić :) świetna recenzja :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
opis i Twoja recenzja bardzo mnie zaciekawiły!
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, aczkolwiek wolę obecnie coś z innego gatunku.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale tak zachęcająco o niej piszesz, że może się skuszę.
OdpowiedzUsuńTa książka co chwilę przewija mi się przed oczami, to chyba znak ;)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta książka. Najbardziej chyba podoba mi się, że akcja nie dzieje się współcześnie.
OdpowiedzUsuńnie bardzo mam czas czytać niestety
OdpowiedzUsuńSpóźnione, Wesołego Alleluja!
OdpowiedzUsuńAngelika
Wildfiret
Skusiłaś mnie od pierwszych zdań recenzji :)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie! bardzo chętnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńZapisuję na listę książek wakacyjnych :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za tę recenzję. Słyszałam o niej dużo dobrego, a Ty to potwierdzasz. Jest już w naszej bibliotece. Teraz wiem, że muszę się zapisać i stanąć po nią w kolejce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. Wszystkiego dobrego.
zapowiada się intersująco, bardzo lubię literaturę brytyjską
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta powieść przypadnie mi do gustu, zapisuję tytuł :)
OdpowiedzUsuńhttps://apetycznie-klasycznie.pl/
Lubię czytać, więc kto wie może się skuszę...
OdpowiedzUsuńJestem zaciekawiona książką. No, bo tak jest, że niby nic, nic i nic, a tu nagle nie wiadomo skąd wielkie zmiany, czasami nawet niedostrzegane wcześniej. Ciekawie opisałaś książkę, tak że chce się ją przeczytać. Będzie szukanko w bibliotece. :) Uściski serdeczne. :))
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie jest czasem przeczytać nieśpieszną opowieść, chociażby dlatego, żeby pobyć trochę ze sympatycznymi bohaterami ;)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad kupnem tej książki i chyba się jednak skuszę ;)
OdpowiedzUsuń