Są takie chwile, że czujemy się na tyle przytłoczeni rzeczywistością, że najlepszą metodą wydaje się ucieczka i odcięcie od wszystkiego, co jest dla nas złe. Na takim życiowym zakręcie staje Samantha Baker. Jest silna, ale nie chce już współpracować z FBI, nie na wszystko niestety ma wpływ i uważa, że najlepszą drogą dla niej i jej siostry jest zmiana otoczenia. Nie mówiąc nikomu przenoszą się z Miami na Florydzie do malowniczego, spokojnego, a wręcz niejedna osoba określiłaby, że do miejsca na końcu świata, czyli do miasteczka w stanie Montana. Z początku wydaje się, że to słuszna decyzja, nikt ich tu nie zna, mogą zacząć od nowa. Tymczasem powoli zaczynają osaczać je niepokojące wydarzenia. Jakby tego było mało, zaczynają je szukać osoby z jej przeszłości. Jak widać od problemów nie da się tak łatwo uciec.
„Zapamiętaj, że tym światem rządzi kasa, która maskuje oblicze nieobliczalnych ludzi.” str. 186
Czy poznaliście już tę dylogię? A może macie ją w planach? Do tej książki przyciąga od pierwszego spojrzenia piękna okładka, chociaż w moim przypadku poza okładką była też chęć poznania twórczości pisarki, o której sporo słyszałam, czy też czytałam. Dawno temu poznałam tylko opowiadanie autorki w świątecznym klimacie. Mimo, że nie poznałam pierwszego tomu, do którego Was zachęcam, postanowiłam rozpocząć swoją przygodę z tą dylogią od tomu drugiego. Warto poznać je jednak we właściwej kolejności, aby mieć lepszy obraz całości.
„Lubię pokonywać swoje słabości na arenie własnych ograniczeń.” str. 243
Od pierwszych stron dosyć szybko wsiąka się w opowieść za sprawą lekkiego stylu pisarskiego, ale też dosyć wartko płynącej akcji. Wokół Sammy sporo się dzieje i nawet jeśli to nie są od razu spektakularne wydarzenia, to jednak czuć kamyczek po kamyczku, że w każdej chwili może zejść lawina wydarzeń związanych z jej przeszłością. Kobieta stara się od niej oderwać i chronić swoją siostrę, lecz nawet gdy trafiają do miejsca, w którym mogłoby się wydawać, że nic się nie dzieje, wieje nudą i spokojnym życiem, nagle zaczynają się dziać podejrzane rzeczy. Wierzyć się nie chce, że w takim miejscu robi się aż tak niebezpiecznie. Czyżby przeszłość dała o sobie znać?
Samantha jest bohaterką, której postępowanie nie raz było dla mnie zastanawiające i nieco irytujące. W sumie to samo mogłabym powiedzieć o Patricku. Dwoje dorosłych ludzi, którzy czasem nie potrafią zwyczajnie, szczerze ze sobą porozmawiać. O ile wówczas wszystko okazałoby się prostsze. Każde z nich chowa się jednak za swoją skorupą, przez co trudno się im porozumieć, okazać uczucia, czy po prostu sobie zaufać. Ma to swoje uzasadnienie, ale czasem patrząc z boku ma się ochotę nimi potrząsnąć, by otworzyli oczy i trochę serca dla siebie nawzajem. Czuć, że między nimi iskrzy, ciągnie ich do siebie, a jednocześnie nie potrafią sobie zaufać. Dobrze nakreślona jest ich relacja, wzbudza emocje. Narracja prowadzona jest z perspektywy różnych bohaterów, co jeszcze je podkreśla.
Dla mnie natomiast zakończenie okazało się za szybkie, nie wyjaśnia wszystkiego, pozostawia miejsce na domysły. W tym momencie pojawiają się dwa pytania. Czy będzie jeszcze powrót do bohaterów? Czy taki był zamysł pisarki, aby zadziałała nasza wyobraźnia?
„Wszystko z czasem ucieka albo marnieje. Tak jak usychające jesienią liście, których szelest, gdy zanurzałam w nich buty, zawsze lubiłam.” str. 247
„Piekielne miejsce” zabiera czytelnika w podróż do malowniczego, ale chłodnego i zaskakującego miasteczka w stanie Montana, które pokazuje swoje drugie oblicze. Z pozoru spokojne, nudne miejsce, w którym nic niepokojącego nie powinno się dziać staje się miejscem, w którym zaczyna się robić niebezpiecznie. Czy ucieczka przed przeszłością będzie dobrym wyjściem dla sióstr Baker? To drugi tom interesującej, miejscami pikantnej, ale też niepokojącej dylogii, który poznaje się z ciekawością i kończy się niezwykle szybko.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz